Dwóch z nich szło do wsi zwanej Borowiany

Andrzej Kerner

publikacja 10.04.2016 22:26

Emaus, nabożeństwo w drodze przez las z Kielczy do Borowian.

Dwóch z nich szło do wsi zwanej Borowiany Idący przez las od Kielczy do Borowian Andrzej Kerner /Foto Gość

Około stu parafian z Kielczy i parafii okolicznych (m.in. z Żędowic) w trzecią niedzielę wielkanocną uczestniczyło w nietypowym nabożeństwie - pielgrzymce śladami uczniów idących do Emaus.

– Chciałem, żebyśmy jakoś mogli wyrazić radość ze zmartwychwstania Chrystusa i przeżywali to co Jego uczniowie, którzy nie zawsze od razu potrafili dostrzec Jego obecność – tłumaczy genezę popołudniowego spotkania ks. Jan Wypior, proboszcz parafii św. Bartłomieja w Kielczy.

Kielczański Emaus rozpoczął się przy leśniczówce Wajdy. Na poboczu lasu złożono kopię Całunu Turyńskiego. – Kładziemy ten całun, bo uczniowie gdy zobaczyli płótna uwierzyli, że On żyje – powiedział ks. Wypior rozpoczynając nabożeństwo.

Młodzież niosła płótno przez cztery kilometry, które wiodły aleją bukową w lesie między Kielczą a Borowianami. Czytano Ewangelię. Młodzi prowadzili śpiew i grali muzykę. Wszyscy odmówili – odśpiewali w drodze Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Ksiądz proboszcz odczytywał fragmenty książki „Miłosierdzie to imię Boga” – rozmowy papieża Franciszka z Andreą Torniellim. Gimnazjaliści, którzy wkrótce przyjmą sakrament bierzmowania przygotowali swoje świadectwa wiary w zmartwychwstanie Chrystusa.

– To On pomógł mi podnieść się z żalu i smutku jaki mi towarzyszył. Pomaga mi przez cały czas. Podsuwa mi najlepsze rozwiązania w moim życiu. Obdarował mnie duchowymi darami, które staram się rozwijać jak i okazywać innym. To On postawił na mojej drodze rodziców, babcię, siostrę a także tych, których nie ma już wśród nas. Wspierają mnie oni cieleśnie oraz duchowo. Jestem przekonana, że po sakramencie bierzmowania Jezus będzie jeszcze bardziej obecny w moim życiu – mówiła Karolina.

Wzywano Boga w najważniejszych potrzebach świata, Kościoła i ojczyzny. Po wejściu do Borowian ksiądz zaprosił idących do odkrywania obecności Zmartwychwstałego w milczeniu. – Panie Jezu, czy zaczynamy już dostrzegać Ciebie? Uczniowie idący do Emaus mieli oczy jakby na uwięzi, ale zaczęli dostrzegać, że z nimi jest Pan – mówił ks. Jan Wypior.

Dwóch z nich szło do wsi zwanej Borowiany   Ks. Jan Wypior zaprasza do dzielenia się chlebem Andrzej Kerner /Foto Gość Przy kapliczce św. Anny na niewielkim wzniesieniu odczytał Ewangelię wg. św. Łukasza opowiadającą o uczniach idących do Emaus rozpoczynając ją słowami: „Tego samego dnia dwóch z nich szło do wsi zwanej… Borowiany”. Potem gimnazjaliści rozdawali chleb i łamali się nim z uczestnikami na pamiątkę tego, że w Emaus uczniowie poznali Pana po łamaniu chleba. Na koniec nabożeństwa uczestnicy tworząc krąg trzymający się za dłonie zaśpiewali: „Jak dobrze jest gdy ludzi łączy serce, każdy dzień inaczej się toczy”.

Kielczański Emaus zakończył się w sali wiejskiej w Borowianach-Raduniu, gdzie grupa pań przygotowała kawę, herbatę i ciasta dla świętujących wielkanocne spotkanie z Panem.