Dziewięć dekad pod okiem Opatrzności

kgj

publikacja 17.04.2016 20:03

Jubileusz 90 lat życia świętował z parafianami ks. Paweł Nimptsch z Cisku.

Dziewięć dekad pod okiem Opatrzności   Ks. Paweł Nimptsch przy ołtarzu w Cisku posługuje od 58 lat Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Uroczystą Mszą św. uczczono w Cisku, w parafii Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, 90. urodziny ks. Pawła Nimptscha, emerytowanego już, ale wciąż mieszkającego w tej miejscowości wieloletniego proboszcza.

Eucharystii przewodniczył bp Rudolf Pierskała, obecni byli także, prócz obecnego proboszcza ks. Józefa Sykosza, pochodzący z tej parafii ks. Józef Kusche, ks. Mateusz Buczma, diecezjalny duszpasterz wspólnot ruchów i stowarzyszeń katolickich, oraz wielu księży z dekanatu.

- Przez te 9 dekad doświadczałeś wielokrotnie opieki Bożej Opatrzności, która czuwa nad tobą do dziś, pozwalając dożyć tak pięknego wieku. I chyba nieprzypadkowo ten jubileusz wypada dzisiaj, w Niedzielę Dobrego Pasterza. Tutaj posługiwałeś 58 lat. A pasterz musi czasem iść z przodu, prowadzić do wiary, do Jezusa, wskazywać drogę, czasem iść pośród swoich owiec - jak ty chodziłeś do chorych, umierających czy z kolędą - ale też czasem być całkiem z tyłu, by pochylić się nad tymi, którzy opadają z sił, których wiara osłabła albo się pogubili, by pomóc im dołączyć do stada lub przynieść na ramionach, jeśli już nie potrafią wrócić sami - mówił do dostojnego jubilata bp Pierskała.

Ks. Paweł Nimptsch, urodzony 17 kwietnia 1926 r., pochodzi z Zabrza-Rokitnicy, a z cisecką parafią związany jest od 1958 roku. Wydarzeń z życia ks. radcy wystarczyłoby do ubarwienia paru życiorysów, a talentów - do obdzielenia co najmniej kilku osób.

Dziewięć dekad pod okiem Opatrzności   Jeszcze w świątyni jubilat przyjmował gratulacje od kolejnych delegacji Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Miał zostać inżynierem, ale został wcielony do niemieckiej armii jako saper, a w dniu 19. urodzin trafił do radzieckiej niewoli i został wywieziony na Sybir. Cudem udało mu się przetrwać tam chorobę i trafić do NRD, a stamtąd w rodzinne strony.

Z tamtych czasów pozostał mu odłamek pocisku w głowie, brak dwunastnicy i czucia w nogach. Stąd jego atrybutem są nieodłączne sandały, w których chodzi cały rok, i palone na zalecenie lekarza papierosy.

Po powrocie zdał maturę i wstąpił do seminarium duchownego. Zna łacinę, grekę, niemiecki, angielski, w jego bogatej bibliotece są też książki w języku ormiańskim, hebrajskim, a nawet z pismem klinowym. Miał kontynuować naukę na KUL, jednak wolał iść na parafię.

Tak trafił jako wikary do Bytomia, a stamtąd jako proboszcz do Cisku, gdzie przez lata posługiwał, ale także dbał o wszechstronny rozwój młodzieży. Znany jest z zamiłowania do rowerowych eskapad, sportu i śpiewu, nadal jeździ wysłużonym wartburgiem. Pełnił przez lata funkcję sędziego diecezjalnego i radcy duchownego, tłumaczył różne oficjalne dokumenty, odprawiał Msze po niemiecku.

Cztery lata temu z innymi wiernymi świętował 100-lecie ciseckiej parafii. To jego dziełem jest spisanie jej historii, a on sam jest sporą jej częścią. Wielu parafianom udzielał po kolei niemal wszystkich sakramentów.

Dziewięć dekad pod okiem Opatrzności   Przed kościołem ciąg dalszy życzeń Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość - Kiedy przyżeniłyśmy się do tej parafii, ks. Nimptsch już tu był, chrzcił, spowiadał, udzielał Pierwszej Komunii św. i przygotowywał do bierzmowania nasze dzieci... Ale to nie tylko taka posługa, to też przybliżanie dzieciom, młodzieży, a i dorosłym historii Ciska, choćby przez wydanie książki, zaszczepianie w nich zamiłowania do aktywności fizycznej i do tych okolic - mówią Elżbieta Sączawa i Kazimiera Lewicka, sołtyski Landzmierza i Cisku.

Rzeczywiście, to on założył w Cisku oddział PTTK, organizował rajdy rowerowe, dzięki którym dzieci mogły podróżować, zwiedzać świat, pielgrzymować co roku rowerem do Kamienia Śląskiego. Parafianie wspominają, że kiedy jako dzieci mieli problem z zadaniem domowym lub jakimś zagadnieniem, potrafił wytłumaczyć i matematykę, i fizykę, i historię. Po przejściu na emeryturę chciał zostać „przy swoich”, gdzie mieszka część jego rodziny, ludzie, którym towarzyszył pół wieku, czy przetrwał niejedną powódź. Parafianie przygotowali mu więc mieszkanie przy ośrodku zdrowia, gdzie nadal rezyduje.

- Pochodzę z Cisku, ks. Nimptsch udzielał mi po kolei wszystkich sakramentów, chrzcił, udzielał Komunii, katechizował, przygotował do bierzmowania. Pamiętam, że był zawsze bardzo wymagający, miał ogromną wiedzę, którą chętnie się dzielił, ale też wiele wymagał. A choć głos powołania usłyszałam później, jego sposób życia, obecność w parafii mocno wpłynęły na moją wiarę, chodzenie do kościoła, formację i wiedzę religijną - przyznaje s. Urszula ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego.

Pod koniec uroczystości nie brakło życzeń od ordynariusza opolskiego, różnych delegacji - z Urzędu Gminy, obu sołectw, parafialnej Caritas, szkół, kolegów z sądu, marianek i ministrantów, śpiewu „Sto lat”, kwiatów i tortu.