Tym razem sięgnęli po Mrożka

ana

publikacja 01.05.2016 22:44

Młodzieżowy teatr z parafii w Naroku przygotował inscenizację pt. "Magiczny zakątek".

Tym razem sięgnęli po Mrożka Postawy bohaterów "Magicznego zakątka" ukazują, w jaki sposób być może i my traktujemy innych ludzi Anna Kwaśnicka /Foto Gość

Magia Słów – taką nazwę nosi młodzieżowa grupa teatralna w parafii św. Floriana w Naroku, prowadzona przez ks. proboszcza Witolda Walusiaka. Aktorzy amatorzy swoją przygodę z teatrem zaczęli od opowieści o św. Franciszku, kolejne spektakle to już całkiem inna półka. Pokazali m.in. „Wielebnych” Mrożka, „Czerwony” Krzysztofa Kieślowskiego, a także „Furie” Marcina Szczygielskiego.

Ich nowe przedstawienie, które wystawili w uroczystość 75-lecia powstania parafii i odpustu ku czci św. Floriana, powstało na kanwie sztuki Sławomira Mrożka pt. „Garbus”. – Pokazaliśmy część tej sztuki, nie sięgając po wszystkie wątki. Chcieliśmy postawić pytanie o nasz stosunek do innego człowieka. Czy akceptujemy jego inność czy może nie akceptujemy? – wyjaśnia ks. Witold Walusiak.

Dwa małżeństwa oraz młody student filozofii spotkali się w pensjonacie „Magiczny zakątek”. Przyroda, krajobrazy i sam pensjonat urzekły ich. Ale garbaty właściciel wzbudził ich nieufność, bo jak traktować kalekę? I czy aby garbus jest groźny?

W przedstawieniu zostały zarysowane różne postawy: odtrącania osoby, która wygląda inaczej, manipulacji drugim człowiekiem, naiwności w postrzeganiu świata, a także zewnętrznej pewności siebie, skrywającej wewnętrzne zagubienie.

– Postawy bohaterów pokazują, jak my w różnych sytuacjach zachowujemy się. Każdy z nas ma przecież setki, jeśli nie tysiące wad – dopowiada ks. Walusiak, przyznając, że już w przygotowaniu jest scenariusz kolejnego przedstawienia. – Nowa sztuka na pewno zaskoczy naszych widzów – zapewnia proboszcz i jednocześnie reżyser.

Grupa młodzieżowa spotyka się co piątek wieczorem. „Magiczny zakątek” przygotowywali przez pół roku. Nie tylko ćwiczyli role, sami też przygotowali dekoracje. – Po każdej próbie, kiedy już wychodzimy z kościoła, jeszcze długo ze sobą rozmawiamy przy zakrystii. Cieszy nas, że ksiądz proboszcz również wtedy z nami zostaje i rozmawia – opowiada Roksana Odziomek.