Zjazd Soplów

Karina Grytz-Jurkowska

|

Gość Opolski 25/2016

publikacja 16.06.2016 00:00

– Zawsze było nas dużo, sama byłam na 108 weselach. Ale choć się znamy, na spotkaniu były chwile zaskoczenia i wzruszeń – przyznaje Helena Wojtasik.

Wspólne zdjęcie rodziny Soplów. Wspólne zdjęcie rodziny Soplów.
Archiwum Heleny Wojtasik

Rodzina, jakich wiele. Liczna, ze złożoną historią, pełną rodzinnych opowieści. Kolejne pokolenia to następne gałęzie, które coraz mniej się znają, wiedzą o sobie. Jak w innych rodzinach, komuś czasem przemknie przez myśl, że warto by spisać wspólne dzieje, zebrać zdjęcia, zrobić drzewo genealogiczne. A gdyby tak skrzyknąć wszystkich i zrobić zjazd? Na pomyśle zwykle się kończy, bo na realizację nie starcza czasu. A gdyby się udało?

Spotkanie z historią

– Mnie też taki zjazd chodził po głowie parę lat, wspomniałam o nim, ale była praca, inne obowiązki. A tu na ślubie u kuzynki, podczas poprawin kuzyn nagle zapytał: „To kiedy zrobisz ten zjazd?” No to pytam: „A kiedy tobie, Stasiu, pasuje?” „Wiosną przyszłego roku.” – odparł. Stwierdziłam „Nie ma problemu, to robimy” – mówi Helena Wojtasik z Tułowic, od strony matki Eugenii pochodząca z rodziny Soplów. Ustalili datę, przekazali innym obecnym z rodziny.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.