I przedszkolaki mówią już „Ciao!”

Karina Grytz-Jurkowska Karina Grytz-Jurkowska

publikacja 23.07.2016 11:50

Włosi i Brazylijczycy przeżywają z mieszkańcami Pietrowic Wielkich radość i różne barwy wiary.

I przedszkolaki mówią już „Ciao!”   Z dzieła realizowanego przez międzynarodową ekipę zadowoleni będą na pewno pątnicy. Paatrycja Jankowska /ŚDM Pietrowice Wielkie 10 osób z Brazylii i 62 osobowa grupa z Włoch, z Modeny gości u rodzin w Pietrowicach Wielkich. Z każdym dniem bardziej się zżywają.

Dzień Miłosierdzia spędzili na różnych zadaniach.

Część porządkowała teren wokół kościoła pątniczego pw. Krzyża Św., druga prowadziła zajęcia z dziećmi a trzecia - odwiedzała rodziny. Podczas rozmowy poznawali się, pokazywali zdjęcia rodzinne. I posadzili 3 drzewa na pamiątkę. Było dużo sympatii i radości.

- Zajmowaliśmy się dziećmi i to było bardzo fajne. Tańczyliśmy, malowaliśmy obrazki i siebie. Dzieci nauczyły nas mówić po polsku „Dzień dobry” i „Dziękuję”, my ich „Ciao” i „Come stai” - relacjonuje Davide Caminati, wciąż jeszcze mając na skórze różne farby.

Po I przedszkolaki mówią już „Ciao!”   Franciszkańskie piosenki wszyscy znają już koncertowo i "z pokazywaniem". Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Koronce do Bożego Miłosierdzia uczestnicy w grupach dyskutowali, czym jest dla nich miłosierdzie, jak wprowadzać je w życie, jak przebaczać. Bardzo poważnie podeszli do tego zwłaszcza Brazylijczycy, a tłumaczyć pomagał tamtejszy diakon, Rudolf Wilczek.

- Włosi są tak ekspresyjni, że nie da się nie dogadać. Są strasznie pozytywni i w każdej wolnej chwili grają w piłkę, stąd będzie mecz Polska-Włochy. I bardzo im się podobają nasze piosenki, „Nie ma większego niż On” znają już świetnie! - uśmiechają się wolontariuszki.

I przedszkolaki mówią już „Ciao!”   Rozmowa o miłosierdziu zakończyło zdjęcie z podsumowaniem na tablicy. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Okazją do integracji z ludźmi była gra wiejska. Rodziny wychodziły z domów z ciastkami, piciem.

A zadania? Obranie ziemniaka, znalezienie jaj w sianie, selfie z mieszkańcem, lepienie pierogów, lanie wody czy łamańce językowe to tylko niektóre. Także wieczór uwielbienia i ognisko, zakończone spontaniczną dyskoteką dały dużo radości.

- Niektórzy teraz żałują, że nie zdecydowali się ich przyjąć. Oni są bardzo otwarci, a my też dajemy pole do kreatywności i włączania się w różne rzeczy. To fantastyczny czas! - uśmiechają się Ola Flegel i Gosia Moc.