Ze Swazilandu do Malni

Karina Grytz-Jurkowska Karina Grytz-Jurkowska

publikacja 26.07.2016 09:32

Młodzi ze wszystkich kontynentów odwiedzili wieś bł. o. Józefa Cebuli OMI w drodze na ŚDM.

Ze Swazilandu do Malni   Pielgrzymi z różnych stron witali się jak starzy znajomi Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość To było niesamowite!

Kiedy tuż przed 11.00 (o tej porze planowo miała zaczynać się Msza św.) dotarłam do Malni, przed kościołem kręciło się raptem kilkanaście osób, paru parafian, kilka pań przy stoliku z kawą i kołaczem, jakaś muzyka w tle. Duży plac, namiot z napisem Niniwa, drugi z ołtarzem. Spokój.

Godzinę później plac wypełniony był młodymi ludźmi, a dopływały wciąż nowe grupy. Prawie 1400 pielgrzymów z parafii oblackich z całego świata, z 32 krajów, zdążających do Krakowa na Światowe Dni Młodzieży.

Reprezentowali wszystkie kontynenty, najwięcej Kanadyjczyków, w większości z tamtejszej Polonii, ale wyróżniały się też grupy z Chin, Hongkongu, Turkmenistanu, Sri Lanki czy np. Swazilandu - południowoafrykańskiego kraju, który trudno znaleźć na mapie.

Ze Swazilandu do Malni   Przed kościołem w Malni jeszcze nie było tak tanecznie Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość - Przyjechali z całego świata do Wrocławia. Od czasu ŚDM w Rzymie mamy taką tradycję, że kilka dni przed przyjazdem papieża gromadzimy młodych z całego świata w jednym miejscu na kilka dni i tam mamy bogaty program – katechezy, koncerty, modlitwy – to przygotowanie i tworzy taką rodzinną atmosferę. My oblaci się w większości znamy, choć pracujemy w różnych miejscach, i ta młodzież też w tym czasie nawiązuje piękne relacje – przyznaje o. Antoni Bochm OMI.

Organizatorzy zdecydowali, że po drodze z Wrocławia do Krakowa nie sposób nie zrobić przystanku w miejscu urodzin bł. o. Józefa Cebuli, oblata.

Gwar, mieszające się różne języki, barwy koszulek, skóry i flag, niesionych przez zagranicznych gości. Żywioł, ale zdyscyplinowany.

Ze Swazilandu do Malni   Zabawa przy piosenkach z różnych krajów była świetna Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość - Przyjechaliśmy z Anglii, jesteśmy pierwszy raz na ŚDM. Ja jestem pół-Polk, a pół-Irlandką, ale niestety nie mówię po polsku. - Dla mnie tu wszystko jest nowe, ale bardzo fajne, cieszę się, że tu jestem. Jedzenie też jest świetne, zwłaszcza kołacz. Przyjechaliśmy tu od oblatów z Londynu, gdzie mamy dużą grupę przy parafii Maryi Niepokalanej, chcemy się spotkać z papieżem, ale też ze sobą - różni, z tylu krajów, w imię jednego Chrystusa - opowiadają Lauren Star i Catherine Ekundayo.

Podczas Eucharystii skupieni, zasłuchani w Ewangelię i homilię o bł. o. Cebuli. Potem - w oczekiwaniu na obiad - nie do opanowania! Tak roztańczonej młodzieży Malnia jeszcze nie widziała!

Belgijka, makarena, „banan”, a potem kolejne melodie i szalone, pełne ekspresji i wybuchów radości tańce. Której grupie najlepiej znane, ta pokazywała innym choreografie.

Ze Swazilandu do Malni   Chwila obserwacji i już kolejni uczestnicy włączali się do tańca w afrykańskich rytmach Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość I już wszyscy świetnie się bawili. Łącznie z pokazami pieśni i tańców afrykańskich, których oryginalne brzmienie i kroki też przypadły do gustu rozbawionej młodzieży.

Dopiero po południu, po niezwykle gościnnym przyjęciu przygotowanym przez parafian, pielgrzymi poszli w stronę autokarów i odjechali do Krakowa.

Plac znów był pusty, ale wrażenia tych, którzy przez to popołudnie widzieli ten radosny, powszechny, wielobarwny Kościół - niezatarte.

- To wydarzenie historyczne. Mała Malnia chyba nigdy nie gościła naraz ludzi tylu nacji, ze wszystkich kontynentów, i długo nie będzie takiego wydarzenia, chyba że oblaci znów coś zorganizują! Parafianie spisali się na medal, byłem pod wrażeniem takiego oddolnego odzewu, żeby ich ugościć. A takich tańców przed kościołem jeszcze tu nie było, ludzie są pod ich urokiem - cieszy się ks. Hubert Sklorz, proboszcz parafii.

 

TAGI: