Trzydniowe obchody, bo i potrójną rocznicę świętowali mieszkańcy niewielkiej Kotlarni.
Uroczystą Mszę św. koncelebrowali
o. Andrzej Sułek OFMConv.
z Niepokalanowa
(z lewej) oraz proboszcz ks. Andrzej Walczak.
Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość
Niewielki, ciekawy architektonicznie kościółek ma niezwykłą historię i rzadkiego patrona. W tym roku mija 200 lat od ukończenia jego budowy jako świątyni ewangelickiej i 45 lat od przekształcenia jej na katolicką, a dodatkowo 75. rocznica męczeńskiej śmierci w obozie hitlerowskim w Auschwitz jej patrona – o. Maksymiliana Marii Kolbego.
Kościół przy Placu Hutniczym
Dwieście lat temu Kotlarnia, założona w 1709 r. przez reichsgrafa Jakoba H. Fleminga, dzięki rozwojowi przemysłu prężnie się rozwijała, ściągając zarówno katolików, jak i wiernych wyznania ewangelickiego. Stąd w 1815 roku w miejscu drewnianego kościółka ewangelickiego, który groził zawaleniem, zaczęto budowę nowego, biorąc za wzór kościół Sainte Marie de Batignolles w Paryżu. Poświęcono go 27 listopada 1816 roku. Niestety po zamknięciu w 1848 roku fabryk i likwidacji przemysłu, miejscowość zaczęła się wyludniać. Emigracja dotyczyła zwłaszcza ludności ewangelickiej, tak że w 1908 roku probostwo zamknięto i przeniesiono do Sławięcic. Sam kościół używany był sporadycznie, a od 1945 r. był nieczynny. Budynek, niezniszczony przez wojnę (zdewastowane zostały jedynie barokowe organy i kopuła), przez kolejnych 25 lat popadał w ruinę. Dopiero w 1970 roku, staraniami ówczesnego proboszcza sławięcickiej parafii, ks. Maksymiliana Cichonia, do której należała również Kotlarnia, kościół przekazano katolikom.
Dostępne jest 33% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.