Pielgrzymka jak u Davida Lyncha

Andrzej Kerner Andrzej Kerner

publikacja 23.08.2016 14:05

Pamiętacie "Prostą historię", film o staruszku, który na kosiarce przejechał do brata całe Stany? To jest to samo, tylko do św. Tereski z Lisieux.

Pielgrzymka jak u Davida Lyncha Ks. Mirosław Tosza na minitraktorku w drodze do Lisieux. Przystanek "Barka". Andrzej Kerner /Foto Gość

- Wszyscy za pojednaniem i przebaczeniem tęsknimy. Nie ma chyba człowieka, który byłby w absolutnie dobrych kontaktach z wszystkimi ludźmi na świecie - mówi ks. Mirosław Tosza, twórca i mieszkaniec wspólnoty bezdomnych „Betlejem” w Jaworznie.

Od lat inspiruje go „Prosta historia” - film Davida Lyncha (tego od „Miasteczka Twin Peaks” i "Dzikości serca"). Film opowiada autentyczną historię Alvina i Lyle’a Straightów, braci staruszków, którzy od 10 lat ze sobą nie rozmawiali. Kiedy schorowany 73-letni Alvin dowiedział się o tym, że jego 80-letni brat miał udar, postanowił do niego pojechać. Prawie 400 kilometrów na kosiarce do trawy. I pojechał. Scena finałowa: dwaj bracia w milczeniu siedzą nocą na werandzie i patrzą w rozgwieżdżone niebo. - Lyle zadaje tylko pytanie: Czy Ty przyjechałeś do mnie kosiarką? Sam obraz tej kosiarki wystarcza mu za odpowiedź. Tak jak w chrześcijaństwie: uniżenie Boga, które rozpoczyna się Wcieleniem, przez umycie nóg i krzyż jest Jego ostateczną odpowiedzią dla nas. Z tego rodzi się w nas zdumienie wobec Boga: czy Ty w ten sposób przychodzisz do mnie? – tłumaczy ks. M. Tosza.

I właśnie dlatego pięciu mieszkańców „Betlejem” wyruszyło do sanktuarium św. Tereski w Lisieux, jadąc na małych traktorach rolniczych. Trasę 1700 kilometrów od początku sierpnia pokonuje pieszo czterech innych członków wspólnoty. Nazwali swoją pielgrzymkę „Drogą Pojednania”. Na starych ponad 30-letnich japońskich traktorkach rolniczych, które ciągną przyczepy campingowe, pokonują codziennie ok. 70-80 km. Pierwszy nocleg mieli na stacji „Orlenu” w Zabrzu, następny w „Barce” k. Strzelec Opolskich, a dzisiaj będą gościć w klasztorze franciszkanów w Prudniku Lesie. Powrót pielgrzymki planowany jest na początek października.

Pielgrzymka jak u Davida Lyncha   Kazimierz Lara (z lewej) i Jacek Baczyński ze wspólnoty "Betlejem" przed przyczepą kampingową "Św. Jan Paweł". Jest jeszcze przyczepka poświęcona św. Teresce z Lisieux i braciom Alvinowi i Lyle'owi Straightom. Andrzej Kerner /Foto Gość - Trudnością tej pielgrzymki może być dość leciwy sprzęt O nas bym się raczej nie martwił  - mówi Jacek Baczyński, wolontariusz w „Betlejem” i członek krakowskiej grupy artystycznej „Vera Icon”. Rzeczywiście, już po pierwszym dniu długo w nocy trwały naprawy przegrzewających się silników dwóch minitraktorków. To jednak wkalkulowane jest w charakter tej pielgrzymki. Zresztą, Alvinowi Straightowi kosiarka też się psuła po drodze… .

Najważniejszy jest jednak cel główny: pojednanie. - Chodzi o pojednanie, którego pragnienie nosi każdy z nas. A także o niesienie pojednania na zewnątrz - mówi ks. Tosza.

- Podoba mi się historia tych braci, bo też chcę się pojednać z rodziną, z bratem, z siostrami. Chcę tam być i pomodlić się, żeby zbratać się z nimi. Mam nadzieję, że się uda. Jechać tą drogą i napotykać ludzi - mówi Kazimierz Lara ze wspólnoty „Betlejem”.

Po drodze pielgrzymi będą wyświetlać film „Prosta historia”, codziennie przez co najmniej kwadrans modlić się w ciszy, zachęcać do tej praktyki spotkanych ludzi.

Patronat nad pielgrzymką objął David Lynch, który skierował do jej uczestników przesłanie nagrane na wideo. Zapowiada w nim m.in. chęć spotkania z pielgrzymami z „Betlejem” w okolicach Paryża.

Więcej na ten temat w „Gościu Opolskim” nr. 36 na 4 września.