Decydują się na ścięcie, choć zwykle miały długie włosy „od zawsze”. To ich wyraz wsparcia dla chorej osoby.
Laura Nossol z Kózek zdecydowała się ściąć włosy. – Będę zapuszczać dalej i znowu przyjdę je oddać – zapowiada.
Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość
Dwunastoletnia Laura Nossol z Kózek odkąd pamięta, podcinała tylko końcówki. Siedząc przed lustrem mówi: – Moja ciocia ścięła włosy i opowiedziała o tej akcji i zdecydowałam się zrobić to samo. Trochę mi było żal, bo byłam przyzwyczajona do długich, ale warto. Nowa fryzura mi się podoba i będzie łatwiej rozczesywać i myć włosy – przyznaje sama. Jej mama Renata dodaje, że jest dumna z córki. – A te warkoczyki teraz zapakujemy i wyślemy do Warszawy – informuje dziewczynkę Beata Wawrzynek, właścicielka salonu w Polskiej Cerekwi.
Noś i walcz!
– Choć akcja trwa od paru lat, wiele osób o niej nie wie, bo i salonów współpracujących z fundacją Rak’n’Roll nie jest tak wiele – stąd dziewczyny przyjeżdżają specjalnie, z Raciborza, Kietrza, choć mają fryzjerów bliżej – bo dowiedziały się o niej przez Facebooka – tłumaczy fryzjerka. Właśnie dlatego na profilu społecznościowym zdjęciami dokumentuje, kto wziął udział w akcji. Zawsze po takim wpisie zgłaszają się kolejne osoby.
Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.