Uszyj mi sutannę

Anna Kwaśnicka

|

Gość Opolski 08/2017

publikacja 23.02.2017 00:00

Przed laty taką prośbę od szkolnego kolegi usłyszała pani Gertruda. Od tamtego czasu strojów duchownych uszyła grubo ponad tysiąc.

Nieraz całe roczniki kleryków zgłaszają się przed obłóczynami do Gertrudy Ligendzy. Nieraz całe roczniki kleryków zgłaszają się przed obłóczynami do Gertrudy Ligendzy.
Anna Kwaśnicka /Foto Gość

Początkowo zapierałam się, nie chciałam się zgodzić. Ale kolega, ks. Aleksander Helios, przekonywał mnie, że skoro różne rzeczy szyję, to dlaczego nie mogę uszyć dla niego sutanny na święcenia. W końcu się zgodziłam – wspomina Gertruda Ligendza z Olesna. To był 1978 rok.

Dla całego rocznika

Wówczas młoda dziewczyna, która twierdzi, że w dzieciństwie zdecydowanie nie marzyła o zostaniu krawcową, właśnie taki fach miała w ręku. Za namową koleżanki otworzyła własny zakład i z sukcesem go prowadziła. Miała tylu klientów, że mogła szyć na okrągło (zresztą nadal tak jest!). Spod jej rąk wychodziły sukienki, płaszcze, kostiumy, ale o szyciu strojów dla duchownych zupełnie nie myślała. – Żeby uszyć tę pierwszą sutannę, poprosiłam kolegę, by przyniósł mi jedną jako wzór – wspomina krawcowa. Szybko okazało się, że na uszyciu jednej się nie skończyło. – Ksiądz Aleksander Helios wkrótce po święceniach został ekonomem w Zgromadzeniu Misjonarzy Świętej Rodziny i kilka razy poprosił mnie, żebym uszyła sutanny dla całych roczników kleryków, czyli po blisko 20 sztuk na raz. Bardzo mile wspominam tamte czasy, bo wtedy jeździłam na przymiarki do Kazimierza Biskupiego w okolicach Poznania – opowiada pani Gertruda.

Dostępne jest 25% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.