W kolorze radości

Anna Kwaśnicka Anna Kwaśnicka

publikacja 17.03.2017 13:10

- Jesteśmy tu po to, by świat przynieść Panu Bogu - mówią żyjące w klauzurze siostry ze Zgromadzenia Służebnic Ducha Świętego od Wieczystej Adoracji.

W kolorze radości S. Immaculata i s. Róża w rozmównicy Anna Kwaśnicka /Foto Gość

Wydawałoby się, że od świata oddziela je krata. Nie wychodzą z klasztoru, poza kilkoma wyjątkowymi sytuacjami, nie oglądają telewizji, chyba że transmisje z ważnych wydarzeń z życia Kościoła, zakupy robi im ktoś z zewnątrz, a z gośćmi spotykają się jedynie w rozmównicy przedzielonej kratą. Żyją w klauzurze, oddane kontemplacji, uwielbieniu Boga i modlitwie, jakby odsunięte od współczesnego, ziemskiego świata, a jednak to właśnie one dobrze znają jego największe bolączki. – Jesteśmy tu dla służby innym, przez adorację wypraszamy dar Ducha Świętego dla wszystkich ludzi – mówi s. M. Róża, jedna z 12 sióstr żyjących w nyskim klasztorze Służebnic Ducha Świętego od Wieczystej Adoracji, jedynym w Polsce domu zgromadzenia, które powstało 8 grudnia 1896 r. w Steyl w Holandii. Założył je św. Arnold Janssen, ojciec zarówno męskiego, jak i żeńskiego zgromadzenia misyjnego, a współzałożycielką jest matka Maria Michaele, pierwsza przełożona generalna, której 150. rocznicę urodzin siostry świętowały 7 stycznia br. wraz z bp. Andrzejem Czają oraz z siostrami i braćmi z dwóch pozostałych zgromadzeń założonych przez św. Arnolda.

Wspólnota międzynarodowa

Pierwszymi zakonnicami w różowych habitach, które w 1990 r. w Nysie zakładały Klasztor Słowa Bożego były siostry pochodzące z Filipin. – Miłość do Jana Pawła II spowodowała, że ochoczo zgodziły się na wyjazd do odległego kraju. Bardzo chciały zobaczyć, jak żyją ludzie w Polsce, jaka jest ich wiara – opowiada s. M. Immakulata przełożona. – Przyjeżdżając do nowego państwa, nim wejdziemy do klauzury, możemy nawiedzić główne sanktuarium danego kraju. Siostry z Filipin pojechały na Jasną Górę, skąd wróciły uradowane. Zobaczyły Matkę Bożą o ciemnej karnacji, takiej jak ich, i tłumy wiernych na kolanach modlące się przed jej obrazem – dopowiada s. M. Róża. Dziś w Nysie mieszkają Polki, dwie Słowaczki i jedna Niemka. – Nasze wspólnoty są międzynarodowe, na świecie mamy 22 klasztory w 12 państwach, w każdym z nich modlimy się i rozmawiamy w języku kraju, w którym jesteśmy. Ta wielokulturowość wymaga większego daru z siebie – zauważa s. M. Immakulata, opowiadając o s. M. Magdalenie, która gdy przyjechała do Nysy z Niemiec, po polsku potrafiła powiedzieć „Jezu ufam Tobie” i „tak”. – To był dla niej wielki trud, ale wytrwale uczyła się polskiego od każdej z sióstr. Wzorem dla niej była św. Jadwiga Śląska, która przyjechała z Bawarii również nie znając języka – wspomina s. M. Róża.

Miłość nad milczeniem

Służebnice Ducha Świętego żyjące w klauzurze, tak jak misjonarki z siostrzanego czynnego zgromadzenia, noszą krzyż i obrączkę z symbolem Ducha Świętego. Ich oficjalnym strojem zakonnym jest różowy habit, biały szkaplerz i biały welon. Różowy to kolor radości, symbolizujący ogień Ducha Świętego, a biały podkreśla czystość i oddanie Maryi. – Tak ubieramy się na modlitwę, a do codziennych prac zakładamy biały lub granatowy strój – wyjaśnia s. M. Immakulata. Ich dzień rozpoczyna się wcześnie rano, bo już o godz. 5. Pół godziny później spotykają się w kaplicy na pierwszej modlitwie – jutrzni. Po medytacji, o godz. 7 uczestniczą w Eucharystii, a ok. 9 każda udaje się do swoich zajęć w kuchni, w pralni, na furcie czy w zakrystii. – W niektórych klasztorach siostry wypiekają hostie, szyją ornaty, natomiast nas w Nysie jest stale za mało, dlatego w czasie przeznaczonym na pracę zajmujemy się głównie sprawami domu – wyjaśnia s. M. Immakulata. Kilka razy w miesiącu po południu mają wykłady np. z misjologii i duchowości, śpiew lub lekcje j. angielskiego. Posiłki jedzą w milczeniu, słuchając czytanych tekstów. – Przy stole rozmawiamy w dni świąteczne i trzy razy w tygodniu przy obiedzie. W życiu naszej wspólnoty jest potrzeba zarówno milczenia, jak i dzielenia. Milczenie w czasie pracy czy posiłków daje możliwość otwarcia się na Pana Boga, pozwala wypracować w sobie postawę słuchania i trwania w Bożej obecności. Jednak nie zapominajmy, że miłość jest ponad milczeniem. Czasem człowiek może nie wypowiedzieć żadnego słowa, a w jego sercu gnieździ się złość czy żal. Nie takie milczenie jest wartością – podkreśla przełożona. – Słowa rozmowy w czasie rekreacji czy posiłków są po to, by wyrazić miłość i otwartość – zaznacza s. M. Róża.

Chcą objąć wszystkich

– To tęsknota za Eucharystią przywiodła mnie do zgromadzenia – mówi s. M. Immakulata. – Gdy poszłam na Mszę św., a ze względu na udzielany w mojej parafii sakrament bierzmowania Eucharystia rozpoczęła się wcześniej, weszłam do kościoła, gdy kończyła się Komunia. To czas wielkich łask. Czułam to. Wiedziałam, że nie chcę by w moim życiu zdarzył się jeszcze jeden dzień bez Eucharystii. Rok później byłam już w zgromadzeniu – wspomina, cytując św. Augustyna: „Niech nikt nie spożywa tego Ciała, jeśli Go najpierw nie adorował”. Przy klasztorze jest kaplica, w której siostry trwają na adoracji Najświętszego Sakramentu. W ciągu dnia zmieniają się co pół godziny, w nocy co półtorej. – Powołanie do życia konsekrowanego, oddanie i więź z Jezusem, realizuje się w służbie, w zgromadzeniach czynnych poprzez pełnione posługi głoszenia słowa Bożego, katechizowanie czy pielęgnowanie chorych, ubogich. Żyjąc w klauzurze również służymy innym, na adoracji wypraszamy łaski dla całego świata – mówi s. M. Immakulata. Siostry modląc się Liturgią Godzin, uroczyście śpiewaną siedem razy w ciągu dnia, proszą w intencji posługujących na misjach, głoszących słowo Boże kapłanów i osób konsekrowanych, a także otaczają modlitwą wszystkie cierpienia na świecie. – Na adorację przynosimy każdą intencję, która jest nam polecana w rozmównicy czy telefonicznie, ale również te, które wyczytamy w prasie – podkreśla s. M. Róża, dopowiadając: – Gdy ktoś przekazuje nam intencję, zapisujemy ją i kładziemy przed kaplicą. Pozostałe siostry czytają złożone prośby i zabierają je w sercu na spotkanie z Jezusem Eucharystycznym.

Kochaj i adoruj

Każdego dnia od 6 do 20 kaplica sióstr jest otwarta dla wiernych. – Niektórzy przychodzą, by z nami łączyć się na Eucharystii, inni wchodzą na kilka minut przed pracą, mówią, że tu ogarnia ich pokój, jeszcze inni przychodzą w ciągu dnia. Jedni na krócej, inni na dłużej – mówi s. M. Róża, podkreślając, że za każdym razem bardzo cieszy ją dźwięk otwieranych za plecami drzwi, bo to znaczy, że ktoś właśnie przyszedł do Pana Jezusa. Siostry dzień kończą kompletą o 20, a godzinę później jest już całkowita cisza, którą co półtorej godziny przerywają słowa Venite adoremus, którymi siostra kończąca nocną adorację budzi współsiostrę po niej idącą do kaplicy na spotkanie umówione z Panem Jezusem. Deo gratias! – pada wówczas odpowiedź.

Obecnie sióstr w Nysie jest za mało, by trwać na adoracji nieustannie. – Jesteśmy na adoracji każdego dnia i 5 nocy w tygodniu. W godzinach wieczornych pomagają nam siostry misyjne i goście, a moim pragnieniem jest, by wrócić do wieczystej adoracji. Dlatego do nocnej adoracji chcemy zaprosić również osoby świeckie – mówi s. M. Immakulata. – To nasze wielkie zaproszenie! – podkreśla. Niech nikt nie boi się, że nie będzie potrafił temu sprostać. – Kto umie kochać, ten potrafi również adorować. Trzeba tylko wejść, uświadomić sobie przed Kim się stoi, a reszta przyjdzie sama. To jak z pływaniem. Trzeba po prostu wejść do wody, aby zacząć pływać, a z czasem nabierze się praktyki. Venite adoremus – podkreśla s. M. Róża.

Tekst pochodzi z "Gościa Opolskiego" nr 4/2012.