Pobojowisko po nawałnicy

Karina Grytz-Jurkowska Karina Grytz-Jurkowska

publikacja 08.07.2017 12:15

Landzmierz i Lubieszów mocno ucierpiały po wczorajszym, wieczornym przejściu trąby powietrznej. Trwa sprzątanie i szacowanie szkód.

Pobojowisko po nawałnicy   Na zebraniu sztabu zarządzania kryzysowego krótko podsumowano straty, podjęte działania i zaplanowano, co dalej... 20 lat temu w tej samej gminie zastanawiano się, jakie działania podjąć w sprawie powodzi Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Zerwane dachy, poprzewracane ściany budynków gospodarskich, leżące wszędzie dachówki i elementy konstrukcyjne, wyrwane lub przewrócone drzewa, połamane bądź wykrzywione słupy telefoniczne i energetyczne, powybijane szyby, uszkodzone pojazdy i altany - to krajobraz po wczorajszym przejściu trąby powietrznej. Dziś w ruch idą piły łańcuchowe, miotły, łopaty i taczki na gruz...

- Wszystko trwało może 1,5 minuty. Widziałem idący w moją stronę lej tej trąby powietrznej. Ledwie zdążyłem uciec do domu, podmuch wiatru zamknął za mną drzwi, a stodoła już leciała. Z niej nie zostało prawie nic, ale, co gorsze, zerwało pół betonowego dachu. O metalowej pompie ogrodowej, którą przewróciło czy ogrodzeniu, nawet nie wspominam... Ledwie wyremontowaliśmy dom, a tu chwila i nie ma - mówi Sebastian Piechaczek. Teraz razem z bratem, szwagrem i kolegą sprząta, co się da.

Dodaje, że on nie jest w najgorszej sytuacji, bo u starszego wiekiem sąsiada, który mieszka z chorującą żoną, zniszczenia są jeszcze większe. On też ledwie zdążył schronić się przed kataklizmem, już nie do domu, bo tam nie dobiegł, ale do malucha w garażu. Zarówno z garażu, jak i innych budynków gospodarskich zostały jedynie kupa gruzu, a maszyny tam schowane są uszkodzone. Także dach na razie tylko strażacy przykryli plandeką.

Pobojowisko po nawałnicy   Sołtys Elżbieta Sączawa (w środku) wskazuje ekipom nadzoru budowlanego, przy których ulicach domy ucierpiały najbardziej i trzeba sprawdzić ich stan w pierwszej kolejności Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość W sumie w Landzmierzu uszkodzonych, niekiedy w znacznym stopniu, jest ok. 40 budynków mieszkalnych, dwa budynki szkoły podstawowej oraz wiele budynków gospodarczych. W Lubieszowie i Dziergowicach, które żywioł mijał bokiem, zniszczonych jest kilkanaście posesji.

Pierwsze zgłoszenia do straży pożarnej napłynęły ok. godz. 18.25 i od tej chwili linia się dosłownie urywała od wezwań pomocy. Zarówno Państwowa Straż Pożarna, jak i strażacy ochotnicy z całej gminy, a potem również spoza niej pracowali do 3.00-4.00 nad ranem, zabezpieczając choć prowizorycznie dachy. Dziś prace są kontynuowane. Przy domach widać wozy strażackie i tzw. zwyżki, czyli kosze na wysięgnikach. Służby nadzoru budowlanego oceniają stan budynków zarówno w Landzmierzu, jak i w Lubieszowie, by można doprowadzać budynki do stanu używalności. Sukcesywnie służby energetyczne i telekomunikacyjne ze strażakami zabezpieczają linie energetyczne i starają się przywracać łączność. Dziś powołana będzie też komisja ds. szacowania szkód, jak i pomocy społecznej, która odwiedzi poszkodowanych, oceniając zakres zniszczeń i potrzeby.

- Wczoraj i dziś rano skupiamy się na tym, by zabezpieczyć dachy budynków mieszkalnych przed ewentualnymi dalszymi szkodami. W porozumieniu z Czystym Regionem będziemy starali się jak najszybciej usuwać gruz i inne materiały. Oczywiście, niezbędna będzie pomoc finansowa dla mieszkańców, większość z nich, nauczona powodziami, ubezpieczyła budynki, jednak trzeba będzie te firmy zmobilizować do szybkiego działania, bo są to głównie dachy, a przy tej aurze trzeba jak najszybciej położyć nowe pokrycia. Trzeba też zrobić dokumentację fotograficzną szkód i kosztorysy, bo to będzie niezbędne, aby ludzie mogli ubiegać się o odszkodowanie. O to muszą też zadbać poszkodowani, przed uprzątnięciem szkód - mówił na zebraniu Sztabu Zarządzania Kryzysowego Alojzy Parys, wójt gminy Cisek.

Pobojowisko po nawałnicy   Odsłonięte lub pokryte już plandekami więźby, zerwane dachy, poprzewracane mury - tak wygląda w tej chwili Landzmierz (gm. Cisek) Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Podczas akcji ratowniczej jeden strażak ochotnik został ranny, a w sumie w samej tylko gminie Cisek pracowało ich przez całą noc ponad 100.

- Dziękujemy bardzo za ich poświęcenie i pomoc, tak samo jak sołtysom okolicznych wsi - Kobylic, Przewozu czy Sukowic, którzy też skrzyknęli ekipy mieszkańców i pośpieszyli nam z pomocą. Jednak pomoc jest nadal bardzo potrzebna, zwłaszcza u starszych, samotnych osób, które same nie dadzą sobie rady z uporządkowaniem obejścia. Gruz, dachówki i inne rzeczy leżą też na drogach, łąkach, dosłownie wszędzie. Przydaliby się wolontariusze. To i pomoc finansowa są w tej chwili najbardziej potrzebne - podkreśla Elżbieta Sączawa, sołtys Landzmierza. Prosi też, by nie jeździć oglądać pobojowiska, bo wzmożony niepotrzebnie ruch przeszkadza służbom w pracy.

Przedstawiciele wojewody, kwalifikując zdarzenie jako losowe, anomalii pogodowej mającej znamiona klęski żywiołowej, obiecali szybką pomoc, przekazali też dodatkowe plandeki. Wstępny raport ma do nich trafić już w poniedziałek, co pozwoli uruchomić pieniądze. Wsparcie finansowe już w poniedziałek zapowiedział też ks. Arnold Drechsler, dyrektor opolskiej Caritas. Zostanie też uruchomiony numer konta, pod który można będzie wpłacać datki na rzecz poszkodowanych.

Na drogach prowadzących przez Lubieszów i Landzmierz są ograniczenia i objazdy. Jeszcze dzisiaj rano, zamiast pociągów na trasie do Raciborza, działała zastępcza komunikacja autobusowa.