Testament Prymasa

Karina Grytz-Jurkowska Karina Grytz-Jurkowska

publikacja 06.08.2017 23:58

Kard. K. Nycz: Uczmy się od niego miłości, także do nieprzyjaciół.

Testament Prymasa   Mszę św. odprawiono w grocie lurdzkiej Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość O rychłą beatyfikację sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego modlił się w Prudniku Lesie jego następca kard. Kazimierz Nycz. Przyznając, że w tym miejscu, gdzie więziony był Prymas Tysiąclecia, gości po raz pierwszy. Przypomniał, że właśnie minęła (3.08) 116. rocznica urodzin i 93. rocznica święceń kapłańskich kard. Wyszyńskiego, podkreślił jego wielką cześć dla Bogarodzicy, która zaowocowała później napisaniem nowenny przygotowującej do Tysiąclecia Chrztu Polski, Ślubów Jasnogórskich i pielgrzymką obrazu Czarnej Madonny po całym kraju.

- To miejsce znałem z opisu kardynała, z jego bardzo szczegółowych zapisków więziennych, które prowadził w każdym z miejsc uwięzienia, więc mogłem je sobie wyobrazić, choć wtedy oczywiście wyglądało gorzej. (...) Głęboko wierzę, że to miejsce, zwłaszcza po beatyfikacji, będzie jednym z tych, do których jeszcze bardziej pielgrzymować będą ludzie, by się modlić do Boga przez jego wstawiennictwo - mówił podczas homilii kard. Nycz.

Testament Prymasa   W nawiązaniu do jubileuszu objawień fatimskich dary podczas Mszy św. przyniosły dzieci przebrane za pastuszków: Łucję, Franciszka i Hiacyntę... Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Nakreślił analogię pomiędzy ciszą nazaretańskiego domu, gdzie dokonało się zwiastowanie, a Maryja powiedziała swoje „fiat”, z ciszą maleńkiego kościółka, zniszczonej kaplicy, w którym początek ma zakon franciszkanów. - Te prawdy o ciszy i skromności i początku można odnieść też do lat 50. i życia kardynała Wyszyńskiego - nawiązał, przypominając życiorys prymasa, jego ustępstwa wobec władzy dla dobra Kościoła, powiedziane z tych samych względów jego „non possumus” i późniejsze więzienie w odosobnieniu. - On to potrafił zrozumieć, odczytać w tym wolę Bożą i to właśnie tu, w ciszy tego klasztoru, w małej prudnickiej porcjunkuli, w jego głowie rodziły się te idee. Jest dla nas wzorem miłości do ojczyzny. Dla niego ojczyzna, Kościół, Maryja były wszystkim. Tu uczy nas też miłości do wszystkich, także do swoich nieprzyjaciół, kiedy tak bardzo nie potrafimy być razem i sobie przebaczać - wskazał kardynał.

Dziękując mu za przybycie i wyrażenie naszych powinności i pamięci o Prymasie Tysiąclecia, bp Andrzej Czaja dodał: - Ilekroć tutaj jestem, słyszę pianie koguta. My to z kart Pisma Świętego kojarzymy jednoznacznie - Piotr gorzko zapłakał. Z Piotrusia narodził się Piotr - opoka. Myślę, że warto zadbać o to, by to miejsce było też miejscem pokuty narodu i czerpania z testamentu duchowego kard. Wyszyńskiego. Nam też trzeba nieraz gorzko łzy lać. Pokuta to rugowanie tego wszystkiego, co nas od Boga oddziela. Potrzeba dziś pokuty, bo dobra zmiana potrzebuje poszanowania prawa Bożego, umiłowania człowieka i szacunku dla jego godności. Nie zawsze nam to wychodzi i mam na myśli nie tylko polityków. Dla tych, którzy będą tak traktować to miejsce, to wzniesienie będzie wzniesieniem przemienienia - naszego w Chrystusie.

Testament Prymasa   Do Franciszkańskiej Rodziny Świeckich należy także tzw. RMF czy Rodzina Młodzieży Franciszkańskiej, która przyjechała tym razem z o. Teofilem Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Odpust ku czci Matki Bożej Anielskiej, tzw. Porcjunkuli, w sanktuarium św. Józefa w Prudniku Lesie jest też datą pielgrzymki Franciszkańskiego Zakonu Świeckiego regionu opolsko-gliwickiego. Była więc tradycyjna procesja z Różańcem do „Zielonego Krzyża”, gdzie konferencję wygłosił o. Teofil Niewiński, Godzinki ku czci Niepokalanego Poczęcia NMP, po uroczystej Sumie krótki piknik, a później Droga Krzyżowa, Koronka do Bożego Miłosierdzia oraz nieszpory.

Na obchody przyjechali ludzie z całej okolicy, ale też duża grupa młodzieży z Mińska Mazowieckiego, która gości na koloniach w pobliskiej Wieszczynie, Rodzina Młodzieży Franciszkańskiej, a także całe rodziny.

- Dla nas to jest taka tradycja, przyjeżdżamy co roku tu i na Górę Świętej Anny. Tym razem od nas są cztery pokolenia. To miejsce spotkań śląskiej społeczności. Ja jeszcze pamiętam, jak się jeździło tu koleją z Białej do Prudnika, brało się koszyki z jedzeniem i spędzało tu cały dzień. Trzeba to zaszczepiać od maleńkości... - mówi Brygida Gajda z Ligoty Bialskiej. Przyjechała tu z mamą Dorotą Zając, córką Anną Wilde, zięciem Michałem i ich córeczkami - dwuletnią Milenką i sześciotygodniową Izabelą.