W te dni błagaliśmy o deszcz i by Opatrzność Boża nad nami czuwała – mówi Gizela Glomb, żona kłodnickiego strażaka, też będąca w OSP.
Walka z takim żywiołem była wyjątkowo niebezpieczna.
Archiwum Nadleśnictwa Kędzierzyn
Lato w 1992 roku było upalne, od maja nie padało, więc pod koniec sierpnia ziemia, trawy i ściółka leśna były suche jak pieprz, a temperatura sięgała 35 st. Celsjusza.
Dramat zaczął się 26 sierpnia ok. 13.50. Wtedy w pobliżu miejscowości Solarnia (nadleśnictwo Rudy Raciborskie), przy torach kolejowych, zauważono dym. Tak zaczął się największy po wojnie pożar lasów w zachodniej i środkowej Europie. Pochłonęły 9062 ha lasu w rejonie Kuźni Raciborskiej, Kędzierzyna-Koźla, Rud Raciborskich i Rudzińca.
Żywioł
Ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie: po godzinie obejmował już 100 ha, po trzech 600 ha, a po sześciu – 2000 ha. – Tego pożaru, przynajmniej w pierwszych dniach, nie dało się zatrzymać – przyznają strażacy. Był on inny od tych, z którymi mieli zwykle do czynienia.
Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.