Sławni sportowcy są szybko zapominani.
Na okładce książki Gerard Cieślik wynoszony na ramionach po zwycięskim meczu z ZSRR, w którym strzelił 2 bramki.
Andrzej Kerner /Foto Gość
Miałem szczęście poznać mnóstwo ciekawych ludzi i tymi tekstami chciałem zostawić ich w pamięci. Bo przeminęli. Ze słynnymi sportowcami jest tak, że zawsze przychodzą następni, którzy poprzednich mistrzów, których się kiedyś nosiło na ramionach, spychają na bok. I ci sławni ludzie są potem zapominani. W tej książce starałem się napisać o wspaniałych czasach sportu na Śląsku. Po wojnie nastąpiła tu „eksplozja” sportu. Powstały setki klubów sportowych tworzonych zarówno przez Kresowiaków, jak i rodzimych Ślązaków. Zjawiskiem wyjątkowym, tu, na Opolszczyźnie szczególnie, był handbal-szczypiorniak (piłka ręczna – przyp. red.). Na przykład w Łączniku, który liczył 700 mieszkańców, drużyna weszła do I ligi! Przyjeżdżali dziennikarze z całej Polski oglądać te dziouchy z Łącznika.
Dostępne jest 34% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.