Natchnienie indywidualizmu

ks. Tomasz Horak

|

Gość Opolski 09/2018

publikacja 03.03.2018 17:00

Indywidualizm sąsiaduje z egoizmem. W centrum jednego i drugiego jestem ja. Postawieniu swojego „ja” w eksponowanym miejscu trudno coś zarzucić.

Natchnienie indywidualizmu Wśród dawnych reguł brakuje narzędzi do analizy zmieniającego się świata ludzkich zachowań.

Gdyby nie było mnie, to tak jakby świat nie istniał. Ale tylko jakby. Swoje „ja” można w świecie postawić w co najmniej dwóch odsłonach. To określenie z teatru wzięte. Bo świat jest sceną dla mnie i milionów innych „ja”. Pierwsza odsłona zyskała sobie mało zaszczytne miano egoizmu. „Ja” (po łacinie „ego”) jestem centrum świata. Całego. Ale najważniejsze, żebym był centrum swojego małego świata w domu, w sąsiedztwie, w pracy. Inni są wokół mnie i dla mnie. Owszem, poświęcę im nieco uwagi, nawet kieszenią ruszę – ale wszystko tak, by wiedzieli, kto tu jest królem. Obrzydliwe? Bądźmy szczerzy – w każdym z nas coś z tej obrzydliwości siedzi. Taki indywidualizm nie może być natchnieniem, raczej jest kulą u nogi. Druga odsłona zyskała sobie miano altruizmu (łacińskie „alter” znaczy drugi). Indywidualista widzi siebie jako jednostkę odrębną, inną od całej reszty świata. Lecz jeśli jest altruistą, stara się żyć tak, aby świat wokół siebie sobą obdarować. Nie z musu, a z jakiejś naturalnej potrzeby, choć czasem bywa trudno. I to są skrzydła u ramion.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.