Ekstremalna droga - podsumowanie

Karina Grytz-Jurkowska Karina Grytz-Jurkowska

publikacja 25.03.2018 13:20

Wyszli w piątkowy wieczór, po Mszy św., by idąc przez całą noc, rozważać mękę Pańską - co mówią o tegorocznej EDK?

Ekstremalna droga - podsumowanie   Przed wyjściem, pełni energii i ważnych intencji... Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Tegorocznym hasłem Ekstremalnej Drogi Krzyżowej były słowa: „Droga (pięknego) życia”.

W porównaniu do ubiegłego roku tras znacząco przybyło (z 8 do ponad 20). Niemal w każdym powiecie można było przejść nocną Drogą Krzyżową ponad 40 km, licznie powstały zwłaszcza pętle wokół miast. Teraz szli pielgrzymi z Kędzierzyna-Koźla, Gogolina, Lewina Brzeskiego, Wołczyna, Nysy, Krapkowic, Olesna, Niemodlina i Lubrzy.

- Ja szedłem pierwszy raz, z Kędzierzyna-Koźla do Raciborza. Trasa miała 42 km: 40 km się szło dobrze, ale te dwa ostatnie to już było cierpienie. I naprawdę już teraz, gdy doszedłem do końca i patrzę na tę trasę, widzę, że najbardziej owocne były właśnie te ostatnie kilometry, kiedy się czuło ten ból i trud, wartość tych intencji, w których się pielgrzymuje. Myślę, że to na długo zostanie w pamięci i będę chciał znów wziąć udział w EDK - przyznaje Wojtek z Lublińca.

Do Kędzierzyna-Koźla przyjechała z kolei grupa raciborzan, by wyruszyć stamtąd na Górę św. Anny. - Co roku ekipa, którą przyjeżdżamy, jest inna, rozszerza się. Każdy niesie inną intencję. Ja jakoś tak cały rok czekam, żeby iść - to już trzeci raz. Zawsze są zakwasy, odkrywam wtedy, że są mięśnie, o których nawet nie wiedziałam, ale warto! Polecamy, ale oczywiście każdy musi znać swoje siły, bo to jest ciężka droga - podkreśla Ania Komarnicka z Raciborza.

Ekstremalna droga - podsumowanie   Zadowoleni, choć zmęczeni po zakończeniu trasy Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Pozytywną niespodzianką były otwarte kościoły wieczorem, przy początkowych i ostatnich, nawiedzanych już za dnia stacjach.

Mimo że pogoda sprzyjała tym, którzy szli w tym tygodniu, nie wszystkim udało się przebrnąć całą trasę. O. Mariusz Piasecki, oblat z parafii E. de Mazenoda i też uczestnik EDK, podkreśla, że ważne, iż się starało i było mężnym, bo to też dobre, czasem potrzebne doświadczenie, które może przynieść pozytywne owoce.

Ostatnia trasa – z Głubczyc do Krnova (Czechy), do sanktuarium na Cvilinie, gdzie będzie można ucałować relikwie Krzyża Św. - wyruszy w Wielki Piątek (30.03). Liczy ona jedynie 34 km, ale przez góry (ze względu na przewyższenia, czyli większy stopień trudności, klasyfikowana jako pełna EDK).