Nie ma Go tu

Andrzej Kerner Andrzej Kerner

publikacja 31.03.2018 09:15

Stąd trzeba zabrać tylko jedną wiadomość: że On zmartwychwstał. Wszystko inne jest wtórne. Franciszkanin opowiada o życiu w bazylice Grobu Pańskiego.

Nie ma Go tu Wnętrze bazyliki Grobu Pańskiego Roman Koszowski /Foto Gość

Ojciec Antoni K. Dudek, franciszkanin, który przez kilka lat był gwardianem klasztoru i kustoszem sanktuarium św. Józefa w Prudniku Lesie wylądował w końcu w upragnionej Ziemi Świętej. Nieraz mi opowiadał o swoim marzeniu, by zamieszkać w klasztorze franciszkanów przy bazylice Bożego Grobu w Jerozolimie. Jeździł tam i do innych świętych miejsc jako przewodnik pielgrzymek organizowanych przez franciszkański Komisariat Ziemi Świętej w Krakowie. Wcześniej spędził 7 lat na wyspie Rodos i w sanktuarium Mojżesza Proroka na górze Nebo, które należą do Kustodii Ziemi Świętej. Teraz trafił tam, gdzie zdarzyła się sprawa najważniejsza.

Trzy wspólnoty pod jednym dachem

- W Grobie jest jednak inaczej niż w całej Ziemi Świętej - mówi o. Antoni, którego spotkałem podczas jego kilkudniowego pobytu w Polsce. - Stąd trzeba zabrać tylko jedną wiadomość: że On zmartwychwstał. Byłoby nieszczęściem gdybyśmy nie przekazali tego innym. Wszystko inne w porównaniu do zmartwychwstania jest wtórne. Codziennie wielokrotnie jestem lub przechodzę obok Grobu Świętego, który jest pusty! Widzę codziennie, że kontakt z tą rzeczywistością jest dla wielu ludzi z całego świata spotkaniem z Jezusem. Że coś musiało się tu stać takiego, co zmieniło świat - opowiada franciszkanin. To jednak nie wyjątkowe piękno bazyliki czy jej długa historia przemawiają do pielgrzymów.

- Wręcz przeciwnie: ile razy z klasztoru przy Bożym Grobie wchodzę do bazyliki zawsze jestem zdziwiony jak tam brzydko, brudno, jakoś nieprzyjemnie. Myślę czasami, że wygląd bazyliki Grobu Pańskiego, która jest przecież w miejscu najważniejszych wydarzeń w dziejach świata jest dość wiernym odbiciem stanu Kościoła. Podzielony na strefy wpływów, zaniedbany, ciemny, czasem pachnący bynajmniej nie kadzidłami. To jest obraz Kościoła malowany po ludzku, brudnymi barwami grzechu i niewierności - snuje refleksję o. Antoni. Bazylika i prawo jej użytkowania podzielone są między grecki Kościół prawosławny, Ormiański Kościół Apostolski oraz Kościół katolicki reprezentowany przez franciszkanów. W bazylice mają swoje, ale znacznie mniejsze miejsce i uprawnienia, także chrześcijanie syryjsko-ortodoksyjni, Kościół koptyjski oraz Etiopski Kościół Ortodoksyjny. Zdarzają się zatargi na tle prawa do miejsca, użytkowania, czasu etc. - Strasznie nie lubię jak przewodnicy na tym się skupiają. To tu jest, ale to nie jest najważniejsze tutaj! Żyją trzy wspólnoty pod jednym dachem. Jak wygląda takie życie na co dzień wyobrazić może sobie każdy, kto mieszka w jednym domu z teściową, która ma inne poglądy, z dziadkiem, który jest chory i babcią, która jeździ na wózku. W dodatku w polskiej telewizji, kiedy ostatnio była ta bitwa na szmaty i miotły między grekami a ormianami powiedzieli, że uczestniczyli w niej też franciszkanie. To nieprawda, ale nikt tego nie sprostował - żali się o. Antoni Dudek.

Nie ma Go tu   Wnętrze Grobu Pańskiego w bazylice jerozolimskiej Roman Koszowski /Foto Gość Cela przy Grobie Pańskim

- Kontakt ze światem i światłem mam przez lufcik w suficie nad łóżkiem - śmieje się abuna (ojciec) Antoni. W klasztorze franciszkanów przy bazylice mieszka obecnie 10 zakonników: 3 z USA, Chorwat, Koreańczyk, Mozambijczyk, Irlandczyk, Włoch i dwóch Polaków. Skład personalny tego klasztoru dość często się zmienia. - Można odejść w każdej chwili. Nikt z nas w bazylice być nie musi, a zanim się tu trafia jest rozmowa z ojcem kustoszem Ziemi Świętej – tłumaczy franciszkanin. Cela o. Dudka ma rozmiar 3 na 4, a wysokość 3, 5 metra. Zakratowane okno celi wychodzi na…korytarz. Dopiero przez okna korytarza widać taras z figurą Matki Bożej i trzy wielkie dzwony, a za nimi mury bazyliki Grobu Pańskiego, przez prawosławnych nazywanej bazyliką Zmartwychwstania (Anastasis). Przeciwległa ściana celi sąsiaduje z arabską szkołą. - W klasztorze jest strasznie ciemno. Niektóre mury są z X wieku, więc od tej wilgoci i chłodu mnie kolana bolą, mam już swoje lata! Po godzinie 19 już z klasztoru wyjść nie można, bo bazylika jest zamknięta - mówi franciszkanin. Zamykanie bramy bazyliki to ściśle określony rytuał. Muszą być obecni przedstawiciele wszystkich trzech Kościołów. - Zamykamy na zmianę, ale klucz do okienka w drzwiach mają prawosławni - mówi o. Antoni.

Drugi klucz do kłódki bramy bazyliki od XIII wieku jest w posiadaniu muzułmańskiej rodziny Nuseibeh. Otwieranie i zamykanie drzwi bazyliki jest jednym z elementów „status quo”, które reguluje uprawnienia poszczególnych wspólnot chrześcijańskich w bazylice Grobu Pańskiego. Dobowy tryb życia klasztornego jest wymagający. Pierwszą Mszę św. w grobie odprawia już o 4.30 dyżurujący kapłan zakonnik. Codzienna pobudka o 5.10. O 6.10 pierwsze modlitwy, potem Msza św. i zajęcia w bazylice lub w klasztorze, obiad. Już o 15.50 nieszpory i kompleta, o 16 codzienna procesja w bazylice. Nocne modlitwy zaczynają się kwadrans przed północą i trwają do wpół do pierwszej.

Nie ma Go tu   Procesja prowadzona przez franciszkanów wokół edykułu Grobu Bożego Roman Koszowski /Foto Gość Abisyńczycy biją pokłony

- Raz po raz dopada mnie zmęczenie okrutne i bezlitosne. To jest jednak mocny tryb życia zakonnego, wiele pacierzy, dyscyplina codzienna (wszyscy tam chodzimy w habitach!). Ale widok ludzi nawiedzających Boży Grób jakoś nas unosi, nie pozwala myśleć o zmęczeniu - przyznaje o. Dudek. Jakie zajęcia ma podczas dyżuru w bazylice? - Siedzę, stoję, chodzę przy zakrystii i kaplicy Najświętszego Sakramentu, udzielam informacji, proszę ubranych niewłaściwie o nałożenie czegoś na ramiona, o zdjęcie czapek, wytłumaczę kiedy są Msze, udostępnię konfesjonał, by matka mogła nakarmić dziecko, uciszę zbyt głośnego przewodnika. Niektórzy mnie pytają złośliwie czy trzeba mieć doktorat, żeby wskazywać drogę do toalety - snuje opowieść franciszkanin. W bazylice wierni mogą czuwać w nocy, ale trzeba taką chęć zgłosić wcześniej. - Jestem zbudowany pobożnością Koreańczyków, na Mszy św. wszyscy ze złożonymi rękami. Zdziwiłem się jak pobożne są niektóre amerykańskie grupy! Naprawdę buduję się autentycznymi przeżyciami ludzi. U wielu łzy się leją. Widać głębokie przeżycie w czasie modlitwy po komunii. Niezwykły jest też widok Abisyńczyków (wiernych Kościoła etiopskiego - przyp. ak) jak pokłony biją.Najważniejsze jest, że On tu zmartwychwstał i że grób jest pusty. Jeżeli tego się stąd nie wywiezie, to po co tu być. Czasem przyjeżdżają polskie grupy z Sharm El Sheik, przychodzą w obcisłych getrach, w koszulkach, w których, no, pomylony jest przód z tyłem. Do grobu Grek nie wpuści źle ubranego, my do naszej kaplicy też nie, ale na zewnątrz nie ma żadnej straży, która by tego pilnowała. Napisz też, żeby ludzie przywozili Biblię ze sobą. I żeby czytali programy wycieczek do Ziemi Świętej, bo jadą na wycieczkę bez księdza, a potem do nas przychodzą i pytają czy nie mamy księdza, bo chcą mieć Mszę.

O. Dudek rozwiewa obawy wybierających się na pielgrzymkę o bezpieczeństwo. - Nie prowadzimy pielgrzymów w niebezpieczne miejsca. A wokół nas chodzi dużo cywilów z Mosadu, jest pełno policji. I Żydom i Arabom zależy na tym, żeby ludzie tu przyjeżdżali, bo inaczej będzie gospodarczy krach. Dlatego mówię: nie ma problemu. Ale i tak widzimy, że jak w telewizji pokażą jakąś zawieruchę na terenach palestyńskich, to grupy odwołują przyjazdy - mówi franciszkanin.

Nie ma Go, ale przyjdzie

- Wyruszając usłyszałem wiele komentarzy, niektórzy wyrażali ubolewanie, że będę żebrakiem, że jestem niespokojnym włóczęgą - mówi o. Antoni. Pobyt w klasztorze i w bazylice Grobu Świętego podsumowuje tak: - Ziemia Obiecana jest we mnie. Ja sam nią jestem. To przerasta moje rozumienie, ale jest dla mnie dotykalne, fizycznie tego doświadczam. Jak odsunę firanki, podniosę zasłonę widzę przez korytarz ściany bazylikę Grobu Pańskiego. Coś przeczuwam. Kiedy się dowiem? Wiem, że nie ma Go tu i że po mnie przyjdzie. I tyle, więcej nie powiem…. - uśmiecha się o. Antoni Dudek.

(Tekst ukazał się w "Gościu Opolskim" nr 14/2012)

Nie ma Go tu   O. Antoni Kazimierz Dudek OFM (obecnie mieszka w klasztorze na Górze Świętej Anny) Andrzej Kerner /Foto Gość