Małe lisy, kapituła win i worek kamieni

Anna Kwaśnicka Anna Kwaśnicka

publikacja 27.04.2018 15:55

O. Adam Szustak OP: Jeśli przyjdzie w małżeństwie moment, że zaczniecie się rozjeżdżać, to szukajcie rany, którą ma współmałżonek, i ją pocałujcie.

Małe lisy, kapituła win i worek kamieni Był czas konferencji, był czas na pytania i był czas na pamiątkowe "selfie" Anna Kwaśnicka /Foto Gość

W Filharmonii Opolskiej zagościły "Pachnidła". W czwartkowy wieczór (26 kwietnia) dominikanin o. Adam Szustak mówił o tym, jak rozwiązywać trudności w związku.

W Pieśni nad Pieśniami czytamy: „Schwytajcie nam lisy, małe lisy, co pustoszą winnicę”. - Jak rano przychodziło się do kurnika i brakowało w nim kury, to był prosty wniosek: był lis. Zatem lis to takie coś, że widać po skutkach, że coś jest nie tak, ale samego lisa zazwyczaj nikt nie widział. Bo lis nie przychodzi w ciągu dnia. Jego działanie polega na tym, że przychodzi w nocy, gdy wszyscy śpią - tłumaczył o. Szustak.

Podkreślał, że opisane w tym fragmencie „małe lisy” są obrazem tego, co od początku trzeba robić w związku. - Jeżeli chcecie, żeby wasz związek się nie rozpadł, i chcecie przetrwać każdą trudność, to od samego początku trzeba nauczyć się łapać małe lisy, czyli od samego początku próbować wyczaić, czy między nami coś jest nie tak, a nie dopiero wtedy, gdy jest jakiś totalny krach - mówił. - Nie czekaj na dużego lisa, który wam wszystko rozwali.

Wyjaśniał, że każda para powinna co jakiś czas robić sobie badanie, czy w ich kurniku nie ma jakiegoś lisa. Opisał to na przykładzie „kapituły win”, która praktykowana jest w zakonie dominikańskim. - Spotykają się wszyscy bracia, chwilę się modlimy, a potem są dwie rundy. Pierwsza polega na tym, że każdy wstaje i wyznaje przed wspólnotą przewinienia względem wspólnoty. Sam decydujesz, co mówisz. Druga runda jest znaczenie gorsza, że wstaje brat i każdy brat po kolei mówi, co w jego funkcjonowaniu we wspólnocie mu się nie podoba. To jest uzdrawiające. Uważam, ze każdy związek coś takiego powinien robić. Ale jest jedna prosta zasada - można mówić wszystko pod warunkiem, że nie odczuwasz gniewu do brata - wyjaśniał o. Szustak, zachęcając pary do podobnej praktyki.

- Zróbcie sobie raz na kwartał albo raz na miesiąc kapitułę win. Powyciągajcie małe lisy. Powinieneś mężczyzno powiedzieć: tu zawalam, tu cię za mało kocham, tu się nie staram, przepraszam cię. To jest trudne. Potem pozwól, żeby ona ci powiedziała, co o tym myśli. To sprawia, że każdy mały lis nie może się stać dużym lisem - mówił.

- W każdym związku są rzeczy, które nie działają, są trudności, są nasze cechy i wady, które drugą stronę wkurzają. Jeśli myślicie, że u was tak nie ma i nie będzie, to jesteście w chorym związku. Bo to znaczy, że żyjecie w jakieś fikcji, nie spotykacie się ze sobą - podkreślał. - Albo się od początku nauczycie rozwiązywać swoje trudności, albo z tego nic nie będzie.

Oprócz małych lisów był i kolejny obraz, zaczerpnięty od św. Katarzyny ze Sieny, która wspólnotę zakonną opisała jako worek, do którego Pan Bóg wrzuca ileś kamieni, czyli braci zakonnych czy sióstr. - Mówi św. Katarzyna ze Sieny, że potem Pan Bóg ten worek zawiązuje i przez 60 lat chodzi z tym workiem i nim macha. Co się dzieje w środku? W środku jest armagedon, bo wszystkie kamienie ostre, z krawędziami nieustannie się o siebie ocierają. Te wszystkie kamienie się nieustannie ranią, rysują. Po 60 lat Pan Bóg otwiera ten worek i w środku ma wszystkie kamyczki doskonale obłe. Wszystkie krawędzie się starły. Św. Katarzyna mówi, że to jest cel zakonnego życia - przytaczał o. Szustak.

- Małżeństwo to jest dokładnie to samo. Tylko mniejszy worek, dwa duże kamyki i potem jeszcze kilka małych. I Pan Bóg bierze taki worek i nim macha. Po co Pan Bóg wymyślił małżeństwo? To jest naturalne powołanie prawie każdego człowieka na ziemi. Uwaga! Małżeństwo zostało wymyślone przez Pana Boga po to, żeby każdego człowieka ogołocić z egoizmu - mówił i tłumaczył, że cel małżeństwa jest jeden, żebyśmy się wreszcie odwrócili od siebie.

- Całe życie małżeńskie polega na tym, że ciągle dajemy sobie prawo, żeby te krawędzie się ścierały. To strasznie boli. Ale na tym polega związek - podkreślał. - To scala ludzi, kiedy jeden człowiek daje drugiemu człowiekowi prawo do tego, że jest słaby, że potrzebuje pomocy i chce się zmieniać - dopowiadał.

I zachęcał do konkretnego sposobu patrzenia na drugiego człowieka, a mianowicie dostrzegania zranień w drugiej osobie, które stoją za określonymi zachowaniami. - Jeśli przyjdzie w małżeństwie moment, że się rozjeżdżacie, to szukajcie rany, którą ma współmałżonek, i ją pocałujcie - przekonywał i tłumaczył: - Ludzie się rozchodzą nie dlatego, że są źli, że nie chcą kochać. Tylko gdzieś jest jakaś rana. Trzeba nauczyć się tak patrzeć, żeby widzieć nie tylko, co się między nami dzieje, ale skąd się to bierze. A większość małżeństw zatrzymuje się na tym, co nie działa.

O. Szustak zachęcał, by w momencie, gdy w małżeństwie coś się rozjeżdża, trzeba mądrze poszukać rany, od której wszystko się zaczęło.

Konferencji wysłuchało 700 osób. Sala koncertowa Filharmonii Opolskiej okazała się za mała, by pomieścić wszystkich, ale udostępniono też dodatkową salę z transmisją spotkania.