Jubileusz trzechsetlecia sanktuarium „Mariahilf” w Zlatych Horach.
Procesja z darami w czasie Mszy jubileuszowej.
ks. Tomasz Horak /foto gość
Nie słyszałem o żadnym innym sanktuarium, by zrównane z ziemią, zostało odbudowane od podstaw – mówi ks. Mariusz Banaszczyk, rektor tej szczególnej świątyni. Istotnie, jest to wyjątkowe sanktuarium. Wiara ukryta pod zgliszczami ruin tliła się w ludzkich sercach, aż wybuchła żywym płomieniem. Czas jakby się zawrócił.
Początek w lesie
W 1647 r. mieszkańcy miasteczka Zuckmantel (dziś Zlaté Hory) ukryli się na górze Bożych Darów przed Szwedami. W lesie na świat przyszedł Martin. Później objawiła się tu Matka Boska. Córka Martina zamówiła wtedy obraz Madonny. Zawiesiła go na jodle, pod którą urodził się jej ojciec. Był już rok 1718. Coraz więcej ludzi przychodziło z modlitwą i nadzieją. Zbudowano kaplicę. 300 lat temu... Pierwszą oznaką wrogości wobec tego miejsca był nakaz rozebrania kaplicy wydany przez austriackiego cesarza Józefa II. Prośby mieszkańców nie odniosły skutku. Rozkazu jednak nie wykonano. Nie znalazł się nikt, kto by rękę do tego przyłożył. Po latach władza nakaz wycofała (1819). Miejsce kaplicy zajął murowany kościół, który poświęcono 8 września 1841 roku. Strumień pielgrzymów narastał.
Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.