Swietłana, chrześcijanka z Turkmenistanu, opowiada o swoim nawróceniu z islamu i o ewangelizacji muzułmanów.
Swietłana i jej córka Bahar w ogrodzie plebanii w Kielczy.
Andrzej Kerner /Foto Gość
Poczułam w sobie ogień, żeby ewangelizować moich rodaków, Turkmenów, którzy są muzułmanami. Dlatego, że Jezus zaczął zmieniać moje życie, kiedy jeszcze sama byłam muzułmanką – opowiada Swietłana, katoliczka z Aszchabadu, stolicy Turkmenistanu.
Chciałam umrzeć
Swietłana przyjechała do Polski odwiedzić swoją córkę Bahar, która ukończyła pierwszy rok studiów na KUL. Obydwie przez 4 tygodnie gościły na plebanii w Kielczy. Tamtejszy proboszcz ks. Jan Wypior odwiedził przed paru laty Turkmenistan i o. Andrzeja Madeja OMI, który jest misjonarzem w tym kraju od 21 lat i zakłada tam od nowa wspólnotę Kościoła katolickiego. Ks. Wypior zaprzyjaźnił się z tamtejszym Kościołem. To żadna przesada: można zaprzyjaźnić się z niemal całym Kościołem w Turkmenistanie, ponieważ katolików jest tam ok. 200. Żyją rozproszeni w pustynnym kraju w Azji Środkowej (dawna republika radziecka) o obszarze półtora raza większym niż Polska, zamieszkałym przez 5 milionów ludzi.
Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.