Nic nie czujesz, ale dusza obumiera!

AK

publikacja 23.09.2018 18:40

– Trzeba zacząć harować nad naszymi wnętrzami – wołał dramatycznie bp Andrzej Czaja podczas dożynek diecezjalnych.

Nic nie czujesz, ale dusza obumiera! W grocie lurdzkiej na dożynkach zgromadziło się kilka tysięcy rolniczek i rolników Andrzej Kerner /Foto Gość

– Kupujemy ziemię, grunty rolne, kupujemy nowoczesne urządzenia, jak i maszyny rolnicze. Budujemy pomieszczenia gospodarcze, inwentarskie. To wszystko po to, aby stać się na tej ziemi bezpiecznym, szczęśliwym, ażeby nasza praca przynosiła nam wielką satysfakcję. To ważne dla nas i dla naszych rodzin. Ale może czasem dobra materialne, które mamy, posiadamy ocieniając nasze serca, nasze dusze zasłaniają nam trochę drogę do wieczności? – powiedział Damian Dambon z Trawników (parafia Gościęcin) – starosta dożynek diecezjalnych, które dzisiaj, 23 września, odbyły się na Górze Świętej Anny. Razem z nim starościną była Joanna Baron ze Zwiastowic (parafia Twardawa). Przygotowaniem oprawy liturgicznej, plastycznej, muzycznej w tym roku zajęły się parafie dekanatu Gościęcin.

Na pytanie starosty dożynkowego odpowiedział w homilii bp Andrzej Czaja, który przewodniczył Mszy św. dziękczynnej za tegoroczne plony. – W Ewangelii dzisiejszej (o dziesięciu trędowatych oczyszczonych z trądu przez Jezusa – przyp. A.K.) jest rozróżnienie: oczyszczenie to jedno, a uzdrowienie – drugie. My oczyszczeni jesteśmy wszyscy – przez chrzest święty. W naszym kraju żyje nas ok. 95 procent oczyszczonych. Ale co jest z naszym zdrowiem? Czy jesteśmy zdrowi wewnętrznie? Źródłem naszego zdrowia wewnętrznego jest wyłącznie Boski Lekarz, wyłącznie Bóg. Trzeba do Niego przychodzić, bo ciągle w naszym wnętrzu ujawniają się różne schorzenia. Także na naszym ciele społecznym objawia się wiele różnych chorób, pewne zarazy, wręcz epidemie: niezgody, waśni, sporu, nieustępliwości, zacietrzewienia. To się rozlewa! To ma miejsce nie tylko w świecie polityki. To przechodzi niżej, coraz niżej, w nasze rodziny. Na zewnątrz nikt tego nie widzi, ale w środku – jakaś trująca chemia. Brak dobrych relacji, brak miłości, pokoju, zgody. Coś niedobrego się dzieje z naszym wnętrzem – i życia społecznego, i rodzinnego, i z naszą duszą – mówił biskup opolski.

Nic nie czujesz, ale dusza obumiera!   Biskup opolski przyjmuje i błogosławi dary dożynkowe Andrzej Kerner /Foto Gość – Diagnoza tego stanu rzeczy jest wyjątkowo prosta. To jest gorzki owoc tego, że my coraz bardziej zostawiamy Boga. Coraz słabiej przychodzimy do naszych świątyń, coraz bardziej jesteśmy zobojętniali na Boże słowo, na przykazania. Nie ma innego lekarstwa na uzdrowienie naszych wnętrz, jak tylko to jedno. Trzeba na nowo przystąpić do Jezusa! – wołał bp A. Czaja.

Kaznodzieja przypomniał słowa Jana Pawła II z encykliki „Dominum et Vivificantem”. – Co jest źródłem tej gangreny serca? Św. Jan Paweł II przewidywał, że to może nas spotkać, kiedy dojdziemy do lepszego poziomu życia. Materializm może nas oślepić. Może nas zatruć. Materializm jest najgorszym zagrożeniem dla życia duchowego. On działa jak tlenek węgla: nic nie czujesz, ale dusza obumiera! Niby nic się nie dzieje, a serce zamiera. Coraz bardziej obojętne, a z czasem twarde, zamknięte. To jest ta trucizna. Materializm, to ukryty ateizm. Boga się nie widzi, jest zepchnięty na margines życia. Dlatego musimy się na tej ziemi Śląska Opolskiego nieco obudzić! Bo jest w tym względzie naprawdę coraz gorzej. Pochłania nas przesadnie troska o to, by mieć, a coraz bardziej leży odłogiem troska o to, by być. By być dobrym człowiekiem, Bożym człowiekiem, paść na kolana przed Bogiem – diagnozował opolski ordynariusz.

– Od czego zacząć? Święta Anna na tej górze daje nam cenne wskazania: Jezus na pierwszym miejscu, Maryja na drugim, ja sama – na trzecim. Jezus, Bóg – na pierwszym miejscu! Na drugim miejscu – twój bliźni: poczynając od małżonka, przez dzieci, krewnych, sąsiadów, przyjaciół, dobrodziejów, każdego człowieka, którego spotykam. To jest zupełnie odwrotnie, niż nam mówi świat. Bo świat nam sączy taki jad: że Ty masz prawo do samorealizacji, Ty masz myśleć przede wszystkim o sobie! To nie jest chrześcijaństwo… – mówił bp Andrzej Czaja.

– Nasze serce nie może leżeć odłogiem. Czy może coś na odłogu dobrego wyrosnąć? Czy może przynosić plon?! Musimy nasze serca naprawdę dobrze uprawić. Dane mamy ku temu, by nasze serca pięknie owocowały. Jesteśmy od dnia chrztu napełnieni Duchem Świętym! Mamy pełnię Jego darów. Chodzi o to, by tak uprawiać nasze serca, by rodziły one owoce Ducha Świętego: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, łaskawość, wierność! To także skromność, wstrzemięźliwość i czystość. Potrzeba nam pracować nad naszym wnętrzem. Tak jak wy, rolnicy, z wielkim oddaniem, zaangażowaniem pracujecie na roli. Tak nam trzeba na tej śląskiej ziemi zacząć harować nad naszymi wnętrzami! Inaczej nic nie zmienimy w funkcjonowaniu rodzin, społeczeństwa, Kościoła – dramatycznie wzywał zgromadzonych rolników i rolniczki biskup opolski.

Tegoroczne dożynki były także okazją do podziękowania ich wieloletniemu organizatorowi, od 1982 r. zasłużonemu diecezjalnemu duszpasterzowi rolników – ks. prałatowi Hubertowi Janowskiemu. Jego obowiązki przejął ks. Jan Polok, proboszcz z Dobrzenia Wielkiego.

Nic nie czujesz, ale dusza obumiera!   Bp Andrzej Czaja dziękuje ks. prałatowi Hubertowi Janowskiemu za 36 lat pracy i zaangażowania w duszpasterstwo rolników diecezji opolskiej Andrzej Kerner /Foto Gość