Pamięć, która ucieka

Andrzej Kerner

|

Gość Opolski 44/2018

publikacja 01.11.2018 00:00

Co się stało 11 listopada 1918 roku?

▲	Słuchacze debaty w Kamieniu Śląskim. ▲ Słuchacze debaty w Kamieniu Śląskim.
zdjęcia Andrzej Kerner /Foto Gość

Dla Polaków odpowiedź jest oczywista: to data odzyskania niepodległości przez Polskę. Tymczasem w pozostałych krajach Europy, Kanadzie, Australii czy Nowej Zelandii jest to przede wszystkim data zakończenia I wojny światowej (a ściśle – układu rozejmowego w Compiègne).
Różna pamięć w różnych częściach Śląska
I wojna światowa – zwana Wielką Wojną – „nie była wojną Polaków”, co zaznaczył prof. Marek Białokur z UO podczas debaty „Śląsk: miejsca pamięci” w Kamieniu Śląskim, którą rozpoczęto XXIII Seminarium Śląskie. W tym roku jego tematem była „Europa po Wielkiej Wojnie”. – Na Śląsku koniec I wojny był takim samym doświadczeniem jak na zachodzie Europy. Na Śląsku, któremu „pozwolono pamiętać”, rok 1918 jest związany z końcem wojny – podkreślał dr Leszek Jodliński, dyrektor Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu, zaznaczając różnice między wschodnią częścią Górnego Śląska – która po I wojnie światowej wróciła do państwa polskiego – a pozostałą częścią Śląska (z grubsza biorąc – Dolnego i Opolskiego), która pozostała w granicach Niemiec. W „katowickiej” części Górnego Śląska pamięć o I wojnie „została zastąpiona narracją powstań śląskich i powrotu Śląska do polskiej Macierzy”, tłumaczył Jodliński. Dlatego np. w diecezji opolskiej czy gliwickiej znajdziemy tak wiele pomników i tablic pamiątkowych poświęconych ofiarom I wojny, a w katowickiej – nie. – Personalizowanie traumy wojennej (poprzez tablice z nazwiskami poległych krewnych – przyp. ak) jest jedynym sposobem, by powszechne zawołanie polityków „Nigdy więcej wojny!” mogło się zrealizować – zauważył dyr. Jodliński.
Koniec wojny
nie był końcem

Mimo że Wielka Wojna nie była wojną, w której brało udział państwo polskie (bo nie było go wtedy), wzięło w niej udział 3 mln 800 tys. Polaków, którzy zostali zmobilizowanych do armii mocarstw walczących w I wojnie. Pół miliona z nich poniosło śmierć. Z tego 110 tysięcy poległo w mundurze niemieckim. – My w Polsce jednak nie zwracamy na I wojnę większej uwagi. A była ona momentem zagłady całej dotychczasowej cywilizacji, która wtedy odeszła w niepamięć – mówił prof. Arkadiusz Stempin z WSE im. ks. Tischnera w Krakowie, zwracając uwagę słuchaczy na fakt, że I wojna nie rozwiązała konfliktów, które były przyczyną jej wybuchu w 1914 roku, a wręcz przeciwnie – stała się katalizatorem kolejnych. I wojna jest – w opinii wielu współczesnych historyków – początkiem konfliktogennego procesu, który zakończył się dopiero w 1945 r. W trakcie debaty poruszono wiele tematów mieszczących się na linii: Wielka Wojna – Śląsk – pamięć. Poruszono m.in. kwestie socjologiczne.
– Większym szacunkiem obdarzały społeczeństwa tych młodych mężczyzn, którzy nie wrócili z I wojny. Pomniki Nieznanego Żołnierza powstawały w całej Europie jak grzyby po deszczu. Natomiast ci, którzy wrócili w rodzinne strony, wrócili z traumą wojenną, po kilku latach przebywania ze zwłokami, szczurami, okaleczeni – wrócili jako zdekomponowane jednostki. W swoim środowisku funkcjonowali jako przegrani, jako osoby dysfunkcjonalne. Nagle Europa zaludniła się straumatyzowanymi mężczyznami, którzy w 1914 r. wychodzili na kilkumiesięczną wojnę z wielką patriotyczną euforią, a wrócili jako wraki. Proszę wyobrazić sobie społeczną pozycję młodych mężczyzn, którzy wracają z wojny z obciętymi uszami, nosami – mówił prof. Stempin. Dodał, że to zjawisko – choć wówczas jeszcze niediagnozowane jako wojenny stres pourazowy– przyczyniło się m.in. do popularności i rozwoju m.in. ruchu faszystowskiego we Włoszech.
Praktyczne wnioski
11 listopada 2018 r., w setną rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę mamy zatem okazję, by uczcić także pamięć milionów ludzi poległych w wojnie, która w rezultacie przyniosła suwerenność naszemu krajowi. Miejsc pamięci jest w naszej diecezji wiele. Jednym z praktycznych postulatów, jaki padł w Kamieniu Śląskim (prof. Ryszard Kaczmarek z UŚ), była propozycja otoczenia opieką pomnika Ofiar I Wojny Światowej w Opolu. Stojąca u zbiegu ulic Ozimskiej i Plebiscytowej rzeźba autorstwa znakomitego rzeźbiarza Thomasa Myrtka jest opuszczona, nie ma tam nawet napisu, komu jest poświęcona.

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.