Bobasy w obiektywie

Karina Grytz-Jurkowska Karina Grytz-Jurkowska

publikacja 31.05.2019 07:36

Czym je zająć, by przez kilka minut wytrwały w bezruchu? Nawet jeśli dawniej dzieci były karniejsze - było to dla fotografa nie lada wyzwaniem...

Bobasy w obiektywie   Bogusław Szybkowski opowiadał nie tylko o zdjęciach, ale i ciekawostkach z dawnych czasów, ówczesnych modach i sławnych fotografach. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość

Wprawdzie prezentowane na wystawie w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej zdjęcia były czarno-białe, za to opowieść o nich Bogusława Szybkowskiego - niezwykle barwna.

Tym razem z okazji nadchodzącego Dnia Dziecka miłośnik fotografii zaprezentował ze swojej kolekcji spory wybór zdjęć, których bohaterami były właśnie dzieci.

A znajdziemy tam najróżniejsze: od słodkich, małych golasków położonych na puszystym futerku po klasyczne, ustawiane, będące niemal w każdym domowym albumie zdjęcia pierwszokomunijne z książeczkami do nabożeństwa i świecą.

- Dziś zdjęć dzieci każdy rodzić ma tysiące, ale tych dawnych jest stosunkowo mało - tłumaczył Bogusław Szybkowski. - Spotykało się je nieczęsto także z technicznej przyczyny - czas naświetlania zdjęcia był na początku dość długi i trudno było wytrwać w bezruchu dorosłemu, a co dopiero dziecku, nawet wytrzymałemu i grzecznemu.

Bobasy w obiektywie   Pierwsze zdjęcie dziecka z bocianem, w wielkim jaju będącym niby gniazdem - jest jednym z modnych kiedyś ujęć. To, które firmuje wystawę, zostało zrobione w pracowni Juliusza Welzla w Raciborzu Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość

Na kolejnych planszach, które można oglądać w WBP jeszcze do końca czerwca, widać portrety rodzeństwa, kilka zdjęć rodzinnych, zdjęcia szkolne czy jak to było przez jakiś czas modne, w stroju marynarskim.To fotografie robione w atelier m.in. znanych fotografów raciborskich, głubczyckich, opolskich, kozielskich, ale także zagranicznych.

Gratką jest artystyczne zdjęcie dziewczynki autorstwa Alfreda Böhmera z 1895 roku czy stylizowana fotografia bosego malucha wykonana w atelier Antona Seidla. Przy okazji można zobaczyć, jak wyglądały kiedyś wózki dziecięce albo czym bawiły się maluchy. A patrząc na kolejne plansze, nie sposób się nie uśmiechać, nie przenosić w czasy, gdy każdy chłopiec marzył, by wreszcie nosić długie spodnie, a dziewczynki suknie do ziemi...