Sławięcice. Kościół to ludzie, to my

Karina Grytz-Jurkowska Karina Grytz-Jurkowska

publikacja 09.06.2019 19:50

W tym świecie często odrzucającym Boga przez to spotkanie chcemy powiedzieć, że to On daje nam siły i radość - mówią organizatorzy.

Sławięcice. Kościół to ludzie, to my   Z Eleni śpiewały wszystkie pokolenia - od dzieci po seniorów. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość

Świętujemy 150 lat naszego kościoła. I ta okrągła rocznica od czasu, kiedy ludzie własnymi siłami, choć z pomocą księcia Hugona Hohenlohe, wybudowali tę świątynię, jest dobrym momentem do świętowania. Należy się cieszyć, tym bardziej, że to nie tylko budynek, ale Kościół to też ludzie. I jeśli jesteśmy tu razem, to trzeba tańczyć, bawić się, dziękować Bogu za każdą godzinę, rok... - tłumaczy Gerard Kurzaj z Towarzystwa Miłośników Sławięcic, współorganizatora jubileuszowej imprezy.

- To już 5. festyn, organizujemy je co 2-3 lata. Zorganizowaliśmy go wspólnie: społecznicy ze Sławięcic i należącego do parafii Miejsca Kłodnickiego - rady osiedli, parafia, OSP, Towarzystwo Przyjaciół Sławięcic, Caritas, mniejszość niemiecka, młodzież, szkoły, przy wsparciu różnych instytucji. W tym roku wyjątkowo, bo i rocznica nie byle jaka, więc nie szczędzimy sił - dodaje Adam Popławski, jeden z organizatorów.

Sławięcice. Kościół to ludzie, to my   Tradycją sławięcickich festynów jest pchli targ. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość

Program był bogaty: występ dzieci, młodzieży, domu pomocy społecznej, zespołu Szofar, Dominiki Żyłki i wreszcie gwiazdy wieczoru - Eleni - oraz zabawa z DJ-em. Do tego wystawa zdjęć, kołacz z kawą, grochówka, bigos i całe mnóstwo innych pyszności, loteria z cennymi nagrodami, pchli targ, dla dzieci wesołe miasteczko i tor rowerowy, quizy ekologiczne, a dla dorosłych symulatory drogowe.

Jednak największą atrakcją byli dla siebie sami uczestnicy - spotkania dawnych znajomych, mieszkających teraz daleko, kolegów ze szkolnej ławy, sąsiadów - rozmowy, wspomnienia...

Świętowanie zaczęło się już tydzień temu kiermaszową Mszą św. Brał w niej udział m.in. graf Hohenlohe, którego pradziadek, książę Hugo, choć sam był ewangelikiem, w 1864 r. wsparł wraz z żoną Pauliną budowę nowego, większego kościoła. Była też grupa potomków sławięciczan, którzy w XIX w. wyemigrowali do Teksasu, a od kilku lat odwiedzają parafię przodków z pochodzącym stąd duszpasterzem ks. Franciszkiem Kurzajem. Tym razem ufundowali główną nagrodę w loterii - dwuosobową wycieczkę do Rzymu.

- Wygrał właściwie wujek Arnold, ale po odbiór nagrody wysłał mnie. On specjalnie przyjechał z Niemiec na ten festyn, żeby się spotkać tu ze znajomymi ze Sławięcic. Myślę, że to bardzo dobre miejsce do takich spotkań i warto je robić, bo wiele osób ma tu swoje korzenie, a nagroda - wycieczka do Rzymu - jest super! - mówiła, pokazując szczęśliwy los, Karolina Szendzielorz.

Sławięcice. Kościół to ludzie, to my   Losowanie wzbudziło ogromne emocje. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość

Obecny proboszcz ks. Marian Bednarek podkreśla zaangażowanie parafian, różnych grup istniejących w parafii, wskazując, że to właśnie jest żywy Kościół. Dodaje, że wspólne świętowanie jeszcze wzmacnia go i integruje ludzi, a pieniądze, które uda się przy tej okazji zebrać, trafią na renowację świątyni i - przez parafialną Caritas - na cele charytatywne. A jak to przy 150-letnich murach, roboty jest niemało - udało się już wymalować wnętrze, wykonać remont organów i szereg innych prac.

Na "deser" niedzielny (9.06.) był mecz oldbojów Polska-Niemcy, bo dotarło wielu mieszkańców obecnie mieszkających na Zachodzie. Wynik był oczywisty - zwycięstwo "naszych".

Zaś całości świętowania dopełni 16 czerwca o godz. 19 w kościele koncert kwartetu smyczkowego Apotheosis.

Sławięcice. Kościół to ludzie, to my   Plac kościelny zapełnił się sławięciczanami i gośćmi. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość