Można mnie podle traktować, ale nie upodlić

Anna Kwaśnicka Anna Kwaśnicka

publikacja 26.06.2019 08:36

Mieszkańcy, pracownicy i przyjaciele DPS dla Kombatantów w Opolu wystawili poruszający spektakl teatralny o bł. ojcu Alojzym Ligudzie.

Można mnie podle traktować, ale nie upodlić Eucharystia tajnie odprawiana w baraku obozowym w Wielki Czwartek. Anna Kwaśnicka /Foto Gość

Minęła 20. rocznica beatyfikacji bł. Alojzego Ligudy SVD. Pochodzący z Winowa męczennik II wojny światowej jest patronem kaplicy w Domu Pomocy Społecznej dla Kombatantów w Opolu. Stało się to inspiracją dla Magdaleny Kowal, aby właśnie bł. Alojzy był bohaterem kolejnej inscenizacji przygotowanej wspólnie przez mieszkańców i pracowników domu.

"Można mnie podle traktować, ale nie upodlić... o nadziei" to tytuł spektaklu, jaki po 3 intensywnych miesiącach prób został pokazany we wtorek 25 czerwca na gościnnych deskach Teatru Eko Studio w Opolu. Scenarzystką i reżyserką jest Magdalena Kowal.

- Sięgałam do literatury i do materiałów z internetu, dlatego teksty m.in. modlitw bł. Alojzego są autentyczne, tak jak i cytat, który znalazł się w tytule przedstawienia - zapewnia reżyserka. I dopowiada: - Z życiorysu o. Ligudy chciałam wybrać ważniejsze sceny, które pokażą widzom to, jak został błogosławionym. Chciałam pokazać jego skromność, pocieszanie drugiego człowieka, dawanie nadziei ludziom w obozach.

W rolę ojca Alojzego Ligudy wcielił się ks. Marian Kluczny, kapelan DPS dla Kombatantów w Opolu. - Trudno sobie wyobrazić, co bł. Alojzy przeżywał, jaka była jego osobowość, jaka była jego głębia. Sercem próbuję poszukiwać, kim był i co w jego sercu się kryło. I staram się, dość nieumiejętnie, jego postać trochę uobecnić - przyznaje ks. Marian Kluczny.

W pozostałe role wcielili się mieszkańcy, pracownicy i przyjaciele DPS dla Kombatantów w Opolu oraz młodzież. Łącznie blisko 30 osób. Już oglądając spory fragment próby generalnej, czułam się poruszona grą Elizy Karaśkiewicz, która bardzo przekonująco wcieliła się w rolę komendanta obozu koncentracyjnego w Dachau. - To postać, która jest totalnym złem. To przeciwieństwo ojca Ligudy. W zasadzie staram się, żeby ojciec zapomniał, że Bóg istnieje, staram się zniszczyć w nim ostatnie pokłady wiary, a pomimo to on znajduje siłę, żeby pocieszać więźniów - mówi Eliza Karaśkiewicz. I dopowiada: - To właśnie jest najpiękniejsze, iż mimo że trwała wojna, że było zło totalne, że żołnierze niemieccy starali się zniszczyć pokłady nadziei i dobra, o. Liguda znajdował nadzieję i dawał ją innym ludziom.

Spektakl zakończyła scena, w której Eliza Karaśkiewicz wciela się w zupełnie inną rolę. W zwiewnej sukience, wzruszająco tańczy i pociąga do góry więźniów w pasiakach. Prowadzi ich w stronę krzyża z przewieszoną przez jego belkę czerwoną stułą - to symbol zmartwychwstałego Chrystusa. Ta piękna scena to symboliczne przedstawienie beatyfikacji 108 polskich męczenników z okresu II wojny światowej. W tej grupie wyniesionych na ołtarze 13 czerwca 1999 roku przez św. Jana Pawła II, jest też bł. o. Alojzy Liguda.

Więcej o spektaklu napiszemy w „Gościu Opolskim” nr 27/2019 w niedzielę 7 lipca br.