W tej niewielkiej książeczce ukryty jest… materiał wybuchowy.
repr. Andrzej Kerner /Foto Gość
„Przed ponad pięćdziesięcioma laty, będąc w muzeum w Nysie, w jednej z gablot zobaczyłem wspaniały, pergaminowy, średniowieczny kodeks. Takie rękopisy widuje się bardzo rzadko, tylko na najbardziej prestiżowych muzealnych wystawach. Rękopis eksponowany był bez żadnego opisu, w fatalnych warunkach, przy oknie niezabezpieczonym przed promieniami słońca, co spowodowało, że karty, na których był otwarty, wyblakły” – tak zaczyna swoją książkę Roman Sękowski, historyk, były dyrektor Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej, bibliofil, kolekcjoner.
Dostępne jest 25% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.