Wchodzi w nas szmer transcendencji

k

publikacja 24.09.2019 20:55

"Mistrz i Małgorzata" po raz pierwszy na deskach opolskiego teatru.

Wchodzi w nas szmer transcendencji Scena teleportowania Lichodiejewa, dyrektora teatru Varietes, przez ekipę Wolanda do Jałty. Andrzej Kerner /Foto Gość

Tekst "Mistrza i Małgorzaty" niesie mnóstwo pułapek. Także dlatego, że jest tak znany. To jest tekst ciągle bardzo "kultowy". I za każdym razem, gdy zmienia się rzeczywistość, mamy nowe odczytanie Bułhakowa. Bo on właściwie w "Mistrzu i Małgorzacie" opisuje trochę siebie i Elenę, sytuację ludzi, którzy chcą się wyrwać z okowów państwa totalitarnego. Ten tekst jest więc także o wolności. Chcemy, żeby świat dzisiejszy przejrzał się w tekście "Mistrza i Małgorzaty", a nie odwrotnie - nie naginamy tekstu, nie chcemy go unowocześniać - mówił dzisiaj podczas konferencji prasowej Janusz Opryński, autor adaptacji i reżyser "Mistrza i Małgorzaty", która po raz pierwszy zostanie pokazana na deskach Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu (premiera - 27 września na Dużej Scenie).

Twórcy spektaklu chcą zapytać, "czy w świecie bez Boga jest miejsce dla Szatana", opisując sedno sztuki w następujący sposób: "Woland oraz jego tajemnicza świta przybywają do radzieckiej Rosji lat 30. Do świata pełnego opresji, w którym metafizyczny handel z Diabłem zdaje się jedyną realną szansą na odzyskanie wolności. Nic nie jest jednak za darmo, tak jak nic nie jest dane człowiekowi raz na zawsze".

- To jest trudny tekst. Nie możemy zakładać, że każdy widz, który przyjdzie na spektakl, przeczytał książkę - odpowiadał J. Opryński na pytanie, na ile tekst spektaklu będzie czytelny dla widza, który nie czytał arcydzieła Michaiła Bułhakowa.

Trudno tu streszczać niezwykłą powieść, której akcja toczy się w Moskwie lat 30. XX wieku i w Jerozolimie w czasach Chrystusa, ale nie sposób pominąć roli demonicznej świty Wolanda wyprawiającej cuda, teleportacje, przepowiadającej wiernie co do szczególików bliską przyszłość etc.

- Nie zapraszamy ludzi na baśń, ale na poważną rozmowę o tym, co jest prawdziwe, dlaczego i po co są siły nieczyste w "Mistrzu i Małgorzacie" - zauważył Norbert Rakowski, dyrektor teatru.

- Nie szukamy diabelskości. Ale diabeł to jest normalna postać. Z drugiej strony jest to takie niezwykłe: jeżeli wierzysz w Boga, to i w diabła musisz wierzyć. Gdyby docisnąć nawet zatwardziałego ateistę, to w kącie swojej duszy zapyta: "A może On istnieje?". Czasem wchodzi w nas taki szmer transcendencji. Ja w obecność diabła wierzę - powiedział J. Opryński.

Najbliższe spektakle po premierze: 28 i 29 września, 2, 3 i 4 października.

Wchodzi w nas szmer transcendencji   Magdalena Maścianica (Małgorzata) i Janusz Opryński. Andrzej Kerner /Foto Gość