W drodze do nieba

Karina Grytz-Jurkowska Karina Grytz-Jurkowska

publikacja 04.10.2019 09:24

Wczoraj wieczorem franciszkanie wspominali ostatnie chwile życia i śmierć św. Franciszka.

W drodze do nieba   Transitus w Opolu. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość

Dziś rodzina franciszkańska wspomina swojego założyciela. Jednak już wczoraj gromadzili się na nabożeństwie zwanym Transitus.

W Opolu czuwanie ze św. Franciszkiem z Asyżu trwa zwykle do 3.00 w nocy. Jest czas na modlitwę, rozważania, spotkanie braterskie przy kawie, konferencję i Eucharystię. W tym roku hasłem przewodnim były słowa z Ewangelii: "Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem".

Podczas rozważań, które w tym roku prowadzili przedstawiciele Rodziny Młodzieży Franciszkańskiej, Marcin i Wiktoria mówili o powołaniu każdego człowieka. Podstawowym jest powołanie do życia, od naturalnego poczęcia do naturalnej śmierci.

- Choć jesteśmy w różnym wieku, towarzyszy nam jedno zadanie: żyć dobrze, na Jego podobieństwo, tworzyć cywilizację miłości. Często słyszymy, że coś jest bez sensu, nawet tak sami myślimy czy mówimy. A przecież jest zupełnie odwrotnie - to my możemy nadać sens tam, gdzie go nie ma. Wystarczy spojrzeć na św. Franciszka, który podejmuje się odbudowy Kościoła - wskazywali.

Świadectwo wygłosiła s. Aldona Skrzypiec ze Zgromadzenia Misyjnego Służebnic Ducha Świętego, jałmużnik biskupa opolskiego, zaś konferencję jezuita z Opola - o. Przemysław Wysogląd SJ. Dziś sumie odpustowej o 19.00 przewodniczyć będzie bp Rudolf Pierskała.

W drodze do nieba   Fragment przedstawienia w Głubczycach. Robert Lang

Szczególną oprawę miał w tym roku Transitus u franciszkanów w Głubczycach. Nabożeństwo przygotowali ministranci, podopieczni oraz wolontariusze Franciszkańskiego Ośrodka Pomocy Dzieciom.

- W tym roku chcieliśmy trochę inaczej przedstawić ostatnie chwile życia i śmierć św. Franciszka - nie tylko słuchać, ale również czynnie w tym uczestniczyć - podsumowuje ich opiekun, o. Urban Adam Bąk. - Młodzież przygotowała występ - św. Franciszek (grany przez jednego z chłopców) został wniesiony przez braci (pozostałych aktorów) na kocu przez cały kościół, a potem nabożeństwo przeplatało się z inscenizacją - opowiada.

Podczas nabożeństwa można było też uczcić relikwie św. Franciszka.