Moja nadzieja niesie drugiego człowieka

Andrzej Kerner Andrzej Kerner

publikacja 23.04.2020 16:30

S. Jolanta Gołkowska SSpS od miesiąca trwania pandemii prowadzi codziennie wsparcie psychologiczne i duchowe. Jest do dyspozycji przez 5 godzin - telefonicznie lub on-line.

Moja nadzieja niesie drugiego człowieka S. Jolanta Gołkowska (druga od lewej) z koleżankami uczestniczkami kursu językowego w Dublinie (rok 2019). Archiwum prywatne

Dzwonią ludzie z całej Polski. Może dlatego, że jestem siostrą zakonną były to tylko kobiety - od wieku średniego po osoby starsze. Głównym tematem rozmów był narastający lęk związany z koronawirusem. Różne są jego rodzaje: np. obawa o starszych rodziców o to, że umrą i nie będzie można być przy nich z powodu izolacji. Kobieta w średnim wieku dzwoniła, bo jej dzieci w wieku szkolnym bały się o nią i prosiły, by zrezygnowała z pracy. Inna, starsza pani, która jest w grupie zwiększonego ryzyka z powodu swoich chorób, dzieliła się swoją obawą przed pójściem do kościoła. Ale było też kilka osób, które dzwoniły, bo robiły sobie rekolekcje czy lectiodivina on-line i rozmowa ze mną była dla nich rodzajem ścieżki duchowej. W tych rozmowach pojawiały się pytania o obraz Boga, doświadczenie Boga - mówi s. Jolanta Gołkowska SSpS (Zgromadzenie Misyjne Służebnic Ducha Świętego).

Siostra ukończyła studia teologiczne w Innsbrucku i szereg szkoleń dotyczących towarzyszenia ludziom na drodze duchowego rozwoju oraz Program Pomocy Psychologicznej w Instytucie Integralnej Psychoterapii Gestalt w Krakowie, umożliwiający udzielanie profesjonalnej pomocy w poradnictwie i interwencji psychologicznej. Więcej na stronie zgromadzenia misyjnego Służebnic Ducha Świętego TU. Siostra jest również w gronie osób dostępnych w  ramach tzw. „Rozmównicy duchowej” prowadzonej przez Centrum Formacji Duchowej ojców salwatorianów w Krakowie TU.

W jaki sposób rozmowa z siostrą może pomóc osobie szukającej wsparcia i pomocy? - Przede wszystkim słucham uważnie osoby, która dzwoni. Współodczuwam jej cierpienie i przeżycia. Jest takie powiedzenie, że boleść dzielona jest połową boleści. Myślę, że ludzie mogą tego podczas rozmowy doświadczyć. Nie są wtedy sami, rozumiem ich ból, jestem z nimi, towarzyszę im. W pierwszej rozmowie nie da się załatwić problemu jak za pomocą jakiejś cudownej recepty na pstryknięcie palcem. Nie ma czegoś takiego. Dlatego jeśli problemem był lęk, to oczywiście umawiam się także na następny telefon. Zwykle są to 2, 3, 4 rozmowy - mówi s. Jolanta Gołkowska.

Trudno dawać generalne recepty na strach i rosnące poczucie beznadziei. Ale jest kilka zasad, które siostra przekazuje dzwoniącym. - Najgorzej jeśli człowiek zostanie z lękiem czy z depresją sam. Natomiast jeżeli człowiek przeżywający problemy trafi na kogoś, kto chce go słuchać, to mogą razem szukać nadziei w tych trudnych sytuacjach. Podbudowuje człowieka na przykład to, że powiem: „masz prawo się bać”. Bo ten lęk jest uzasadniony. Wtedy lękająca się osoba czuje uspokojenie. Przestaje myśleć, że coś dziwnego się z nią dzieje, że jest chora. Bo przecież my wszyscy się boimy.Jedna z dzwoniących zapytała mnie wprost czy ja mam nadzieję. Powiedziałam, że tak,  mam nadzieję. Kiedy tak mówię, to moja nadzieja niesie drugą osobę - podkreśla siostra.

Oprócz szukania rozmowy, wsparcia innych ludzi, pomocne dla osoby przeżywającej lęk mogą się okazać także inne działania  - o ile są możliwe do wykonania. - Chodzi np. o zrobienie czego dobrego dla innego człowieka. Zobaczenie, że inni też potrzebują pomocy. Człowiek wychodzi wtedy ze świata własnego lęku. Ważne jest także ograniczenie informacji. Ludzie się bardzo boją, a z rozmowy wynika, że zbyt dużo czytają ile jest kolejnych zarażeń etc. To nakręca lęk. Raz na dzień wystarczy przeczytać bieżące informacje. Dobrze jest też zająć się tym, co mi dobrze robi. Chociażby podlać kwiatki na balkonie albo przeczytać dobrą książkę. Zobaczyć, że mam jakiś wpływ na mój mały świat, który się teraz drastycznie zmniejszył. Ale mimo wszystko jest to przestrzeń, na którą mam wpływ. Zachęcam w rozmowach, żeby zobaczyć co mogę zrobić, jak sobie dzień ułożyć. Żeby był jakiś rytm, struktura tego dnia. Bo to daje poczucie sprawstwa, poczucie, że nie wszystko wymyka nam się z rąk. Jeżeli człowiek ma wrażenie, że już nic nie może zrobić, to się zasklepia w swoim lęku i beznadziei. To jest niedobre - zauważa s. Jolanta.

Dzwoniący proszą także o wsparcie duchowe, modlitewne w trudnej sytuacji. - Kilka osób prosiło o modlitwę i na koniec rozmowy, przez telefon, razem się modliliśmy. To też niesie nadzieję. Że jest ktoś, kto mimo wszystko ma to w Swojej ręce. Oczywiście mówię o Panu Bogu - kończy s. Jolanta Gołkowska SSpS.

Kontakt:

Tel. 690 253 695 (możliwe także połączenie przez aplikację WhatsApp)

Skype: sr.jolanta1

Od poniedziałku do piątku od 9 do 12 oraz od 15 do 17.