Wakacje w Kurniku okazały się strzałem w dziesiątkę

Anna Kwaśnicka Anna Kwaśnicka

publikacja 09.08.2020 09:10

W domu diecezjalnego duszpasterstwa młodych przeżyli tydzień pod jednym dachem. Był czas na wspólną modlitwę, długie rozmowy, pracę dla domu oraz wakacyjny odpoczynek.

Wakacje w Kurniku okazały się strzałem w dziesiątkę Uczestników domówki odwiedził bp Andrzej Czaja. Anna Kwaśnicka /Foto Gość

Jeden z budynków przy ulicy Leśnej na Górze św. Anny to tzw. Kurnik, który stał się domem diecezjalnego duszpasterstwa młodych Ławka. W wakacje to miejsce nie tylko tętni życiem, ale też powoli pięknieje, dzięki pracy, jaką podejmuje młodzież biorąca udział w Wakacyjnych Domówkach w Kurniku.

W sobotę zakończył się trzeci - w te wakacje ostatni - tygodniowy turnus domówki. Uczestniczyła w nim młodzież m.in. z Burgrabic, Dobrodzienia, Opola czy Ligoty Turawskiej.

Z Opola przyjechały trzy marianki: Weronika i Irena Hilczer oraz ich koleżanka Dominika Glapa. - Znałyśmy się tylko w trójkę, ale od początku złapałyśmy dobry kontakt ze wszystkimi. A z każdym dniem było coraz więcej rozmów, coraz lepiej się poznawaliśmy i integrowaliśmy - mówi Dominika.

Wakacje w Kurniku okazały się strzałem w dziesiątkę   Strefa hamakowa w ogrodzie. Anna Kwaśnicka /Foto Gość

- Tu jest jak w zwyczajnym domu, mamy swoje domowe obowiązki, szykujemy posiłki, zmywamy, chodzimy na spacery, odpoczywamy na hamakach czy tarasie - opowiadają Irena i Weronika.

- To, że czuję się tutaj jak w domu, ma swoje plusy i minusy. Minusem jest to, że im bardziej czuję się jak w domu, tym bardziej się rozleniwiam - uśmiecha się Piotrek Pyka z Dobrodzienia. W Kurniku na domówce każdy ma swoją funkcję. Ktoś jest klucznikiem i pilnuje, by drzwi były zamknięte, ktoś inny kościelnym, który dba o przygotowanie kaplicy do Mszy św. W podziale na grupy rozpisane są dyżury w kuchni, a po obiedzie ks. Łukasz Knieć rozdziela prace. Młodzież z trzeciego turnusu m.in. pomalowała ściany w jadalni, zamontowała huśtawki na drzewie czy wykarczowała krzaki i udekorowała kamieniami teren przed wejściem.

- Dzień rozpoczynamy jutrznią. To czas, żeby pobyć z Panem Jezusem. Około południa jest Msza św., która jest najważniejszym punktem dnia, a wieczorem nieszpory na zakończenie - opowiada Patryk Kowal z Kopic. Oczywiście stwierdzenie "zakończenie dnia" jest trochę na wyrost, bo młodzież przyznaje, że najlepiej rozmawia im się wieczorami do późnych godzin nocnych. - Jaki temat wypłynie, o tym rozmawiamy. Ale ważne, że jest szczerość - dodaje Piotrek.

- Część z nas poznała się w ubiegłym roku na Ławce Festiwal. Tam był zupełnie inny klimat niż tu, w Kurniku. Tu jest bardziej domowo. Podoba mi się taka forma wakacji. W Kurniku żyje się powoli, ale to nie zmienia faktu, że kolejne dni bardzo szybko nam mijają i aż trudno uwierzyć, że już trzeba wracać do domu - podkreśla Kasia Smolińska z Burgrabic, która na domówkę przyjechała razem z bratem Krzyśkiem i siostrą Kingą. To, co tu się dzieje, oddają też słowa "ora et labora". Razem się modlimy, wspaniały jest zwłaszcza ten moment, kiedy wieczorem śpiewamy kanony z Taizé, a także w ciszy jesteśmy przed Najświętszym Sakramentem, by usłyszeć, co Pan Bóg ma nam do powiedzenia. Ale oprócz modlitwy jest też praca - mówi Kasia, obracając na patelni kolejny naleśnik. - Praca tutaj sprawia nam frajdę - dodaje Nela Wróbel z Głuchołaz.

Wakacje w Kurniku okazały się strzałem w dziesiątkę   Przy stole toczą się długie rozmowy. Anna Kwaśnicka /Foto Gość

Jest też czas na rozmowy z duszpasterzem. - Tu ważne tematy pojawiają się w normalności, w zwyczajnej codzienności. Mam wrażenie, że to ma znaczenie, że dajemy sobie przestrzeń, by stawiać pytania i próbować na nie odpowiadać - mówi ks. Łukasz Knieć, diecezjalny duszpasterz młodzieży. To on przez całe wakacje mieszka w Kurniku i jako gospodarz tego miejsca pomaga zadomowić się w nim kolejnym grupom młodzieży.

- Zależy mi na tym, by to, co robią, było dla nich wyzwaniem. Chcę, żeby jak najwięcej młodych ludzi mogło powiedzieć, że ma swój wkład w to, jak wygląda ten dom. Żeby mogli pokazać na którąś ze ścian i powiedzieć: "To ja ją malowałem" - wyjaśnia duszpasterz.

Ks. Knieć podkreśla też, że bycie w Kurniku, gdzie w jeden z pokoi należy do Pana Jezusa, jest byciem w Kościele. - Jesteśmy tu razem, dbamy o siebie, jest trochę tak jak w rodzinie. To miejsce może zmieniać obraz Kościoła - mówi.


O domówce w Kurniku napiszemy też w "Gościu Opolskim" nr 33/2020 na niedzielę 16 sierpnia br.