GOSC.PL
publikacja 06.09.2020 14:32
To już dwadzieścia pięć lat parafianie z Głuchołaz pielgrzymują do Maria Hilf.
Był też parafialny sztandar z patronem, św. Wawrzyńcem.
ks. Tomasz Horak /Foto Gość
Sanktuarium nad Zlatymi Horami od swej odbudowy liczy lat 25. Tyleż samo pielgrzymek na to miejsce łaski i odpoczynku odbyli parafianie z Głuchołaz.
Zwykle chodzili na piechotę - to 15 kilometrów (plus różnica wysokości).
W związku z ograniczeniami spowodowanymi pandemią nie bardzo było wiadomo, jak będzie można pielgrzymkę zorganizować. Zdecydowano się na modny dziś układ hybrydowy. Kto może na piechotę - pójdzie grupa wytrwałych. Kto się obawia - samochodem, oczywiście nie w pojedynkę. Duszpasterze liczyli na setkę osób. Było około 380! W wieku od kilku miesięcy po zaawansowane lata senioralne. Większość przyjechała, spora grupa przyszła, a dwóch parafian... przybiegło. Widziałem ich biegnących przez miasto, i to wcale nie dwudziestolatki. Rowerzystki też widziałem.
Jedni przyszli pieszo, inni przyjechali rowerem bądź samochodem, a ci dwaj pielgrzymi - przybiegli...
ks. Tomasz Horak /Foto Gość
Powitani słońcem
W sobotę 5 września na dziedzińcu pielgrzymów witał nowy rektor sanktuarium, ks. Mariusz Jańczyk (z początku towarzyszył mu wspaniały berneńczyk, który później miał inną służbę). Wszystkich witało zawieszone nad górami i lasem błyszczące świeżością słońce. Wokoło - spokój, cisza, modlitwa.
W świątyni czeski chór wyśpiewywał chwałę Bogu, oni potrafią śpiewać! Potem zostali sami Polacy i było ich coraz więcej. Przybiegli obaj wspomniani panowie (zostali później uhonorowani albumami). Schodzili się piechurzy - też uczczeni stosownymi pamiątkami. No i kolejne samochody przywoziły mieszkańców nie tylko Głuchołaz. Sporo dzieci - od wózkowych maluchów poczynając. Powitaniom zdało się końca nie być - w takim trybie pielgrzymowania to element nowy i sympatyczny.
Orkiestra, liczni pielgrzymi zgromadzili się u stóp Maryi.
ks. Tomasz Horak /Foto Gość
Ciepłe spojrzenie Matki
Każdy musiał się pójść przywitać z Matką Boską. Zwą ją tutaj, tak trochę z czeska, Maryją Pomocną. I to też nowy element tegorocznej pielgrzymki - owo indywidualne witanie się z Matką. Wspólne potem też było, a jakże. Ze śpiewem (organista był oczywiście z parafianami), z muzyką - bo jakże by bez orkiestry i to wielopokoleniowej. Wspólnie modlono się Krzyżową Drogą w podcieniach dziedzińca.
Wreszcie w samo południe zaczęła się liturgia eucharystyczna. Przewodniczył ks. Edward Cichoń, głuchołaski proboszcz w otoczeniu sześciu innych księży. On także wygłosił kazanie. Czas po Mszy św. wypełniony był spotkaniami, rozmowami, radością bycia razem i bycia tutaj. Ciepłe i promienne słońce towarzyszyło wszystkim jak ciepłe spojrzenie Matki Pomocnej...
Śpiew prowadził Jan Dolny, wieloletni organista i chórmistrz z Głuchołaz.
ks. Tomasz Horak /Foto Gość
Niebawem, w sobotę 19 września na tym samym miejscu Pielgrzymka Narodów. Rozpoczęcie o 10.15. Zapraszamy wszystkich mówiących po polsku, po czesku, po niemiecku i w każdym innym języku.