Ujawniamy: w Opolu rabat na kapelusze dla urzędników!

ak

publikacja 21.12.2020 10:23

Tropicieli skandali pragniemy natychmiast uspokoić. To informacja z folderu reklamowego sprzed niemal stu lat.

Ujawniamy: w Opolu rabat na kapelusze dla urzędników! Reklama z folderu wydanego dla opolskich urzędników - rok 1925. Andrzej Kerner /Foto Gość

Świąteczne zakupy za nami (w większości, bo wiadomo, że zawsze ok. 23 w przeddzień Wigilii pojawi się brak proszku do pieczenia albo jajek albo np. niezbędnej ryby z morza dajmy na to Tyrreńskiego). Czas zatem oddać się refleksji nad tym jak kupowano dawniej i w czym to mogłoby nam pomóc (w niczym – odpowiadamy od razu).

Szesnastostronicowy folder z reklamami sklepów i usług wydany specjalnie dla urzędników gminnych, regionalnych i rządowych Opola z roku 1925 jest kolekcjonerską rzadkością. – Na aukcjach starych druków już go nie ma – mówi jego posiadacz Romuald Kulik, miłośnik lokalnej historii. Folder został wydany na rok - od czerwca 1925 do czerwca 1926 r. Można się tam doczytać ciekawych informacji jak np. wspomniany w tytule rabat na kapelusze. Interesująca może być także zamieszczona na końcu folderu tabelka płac urzędników uszeregowanych w XIII grupach. Są duże różnice! (zob. galeria).

Romuald Kulik ma także ok. 70 rachunków z czasów przedwojennego i wojennego Opola.  Zbiera je przede wszystkim po to, by identyfikować miejsca dawnego miasta, nieistniejące sklepy i punkty usługowe, a zwłaszcza ich właścicieli. – Nie ma już tych miejsc. Dla mnie to jest pamiątka po tym, czego już nie ma. Bardzo mnie to ciekawi – mówi Kulik.

Porównuje ceny niektórych produktów żywnościowych dawniej i dzisiaj. - Ciekawe jest to, że przed wojna wszystkie cukierki mentolowe, kaszlowe tzw. wykrztuśne, były dotowane przez państwo. Kilogram takich cukierków kosztował bardzo tanio - około 5 do 10 zł na dzisiejsze pieniądze, ale ceny innych cukierków były nieporównywalnie większe do dzisiejszych. Landryny kosztowały ponad 20 zł za kilogram, a wszystkie czekoladowe powyżej 50 zł. Kiedyś widziałem rachunek wystawiony na trzy sztuki landrynek! – mówi Romuald Kulik.

Bardzo drogie były owoce, zwłaszcza w czasie wojny.  - Tanie były tylko jabłka, a szczególnie te opolskie, z sadów na Zaodrzu. Ale ich cena i tak była dużo wyższa niż dzisiejsza cena bananów i pomarańczy. Cytrusy były tylko dla majętnych ludzi. Sklepy sprowadzały je głównie na zamówienie. W latach 40.  kilogram bananów kosztował w przeliczeniu ok. 50zł ,a pomarańczy 30. Za to ryby były tanie, ale tylko świeże lub suszone. Ryby w puszce np. szproty ze sklepu Sttetinusa na Nicolaistrasse (dziś Książąt Opolskich) to już był towar luksusowy i delikates. Taka sama sytuacja z wołowiną. Świeża była w cenie normalnego mięsa, natomiast puszkowana z Węgier - bardzo droga – opowiada Kulik.

Na czym polegał problem z wysokimi cenami konserw rybnych i mięsnych?

- Jedzenie w puszkach mogło dłużej przetrwać bez lodówki. Kupowanie konserw było wtedy wyznacznikiem bogactwa. Inaczej niż dzisiaj, gdy mięso i świeże ryby są znacznie droższe niż puszkowane  – uśmiecha się pasjonat opolskiej historii.

W galerii zdjęć opolskich rachunków i faktur z czasów wojny warto  zwrócić uwagę na pojawiające się końcowe formuły dokumentów handlowych: „z niemieckim pozdrowieniem” czy wprost: „Heil Hitler!” (nawet na rachunku wystawionym przez dentystę).  To temat do odrębnej refleksji, którą przed Świętami Narodzenia Jezusa w Betlejem nie będziemy naszych miłych i zapracowanych Czytelników zamęczać.