Trzej Królowie w Radoszowach

Karina Grytz-Jurkowska Karina Grytz-Jurkowska

publikacja 07.01.2021 09:33

Tym razem nie z księdzem po kolędzie, ale bryczką i tylko sami Mędrcy ze Wschodu, kolędując głośno, przejechali ulicami parafii.

Trzej Królowie w Radoszowach   Przejazd królewskiego pojazdu był atrakcją dla radoszowian Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość

Królewskim woźnicą był proboszcz, ks. Grzegorz Sonnek. Oczekiwani przez mieszkańców zatrzymywali się przy każdym domu. Był czas na parę zdań rozmowy, złożenie życzeń, czasem wspólne zdjęcie i złożenie ofiary na misje.

– Taki orszak jest u nas pierwszy raz, choć w podobnej formie był już ostatnio przejazd św. Mikołaja. Bardzo dobrze, bo coś się dzieje, jest jakaś atrakcja, zwłaszcza dla dzieci, a to też jest coś innego. Ja czekam przed domem, reszta rodziny jeszcze jest w środku – mama, ale też wnuki: starszy patrzy przez okno, ale zaraz też wyjdzie z tatą, młodsze bliźniaki są jeszcze za małe, bo mają pół roku – opowiada Lotar Wilczek.

Królewski pojazd przejechał najpierw przez Radoszowy, potem zawitał do Dobieszowa i Chróstów.

Najbardziej niecierpliwie oczekiwały na Trzech Królów dzieci. Oskar i Marta Przybyła cieszyli się bardzo z ich wizyty, a korzystając z tego, że właśnie w tym  czasie zaczął intensywnie padać śnieg, wozili się na saneczkach. To dodatkowa radość – śnieg tej zimy był dotąd rzadki i leżał bardzo krótko.

Ale także dla dorosłych była to atrakcja.

- To trudny czas dla wszystkich, więc ten przejazd sprawia radość, ludzie mogą wyjść na świeże powietrze, uśmiechną się do siebie – przyznaje Krystyna Żyłka. – Udało się to dzięki naszemu księdzu – chwali razem z sąsiadami inicjatywę proboszcza.

Tym razem w rolę trzech królów wcielili się: pochodzący z Togo kleryk opolskiego seminarium – Romuald Mozou oraz dwie radoszowianki: Wiktoria i Michalina.

Podczas przejazdu mieszkańcy składali ofiary na misje. Zwykle na ten cel zbierali kolędnicy misyjni, tym razem jednak z powodu epidemii nie mogli gościć w domach.

– Od kilku lat w Polsce mieliśmy duże orszaki. My robimy taki nasz tutaj po raz pierwszy. W tym roku te duże nie mogą się odbyć, a nasza wspólnota jest mała ale prężna, dlatego to czynimy – tłumaczy ks. Grzegorz Sonnek. – Jako dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych i wiceprezes Funduszu Misyjnego chcę też pokazać innym kapłanom naszej diecezji, jak można w tym trudnym czasie podjąć inne formy naszego kolędowania. Podaliśmy z Wydziałem Duszpasterskim kilka propozycji i to jest jedna z nich.

Trzej Królowie w Radoszowach   Mieszkańcy powychodzili z domów, by spotkać się z kolędnikami i proboszczem Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość

Obecnie z diecezji opolskiej w różnych krajach, głównie w Afryce i Ameryce Południowej, ale też na Syberii pracuje 17 misjonarzy – są to kapłani i osoby świeckie. Na wsparcie radoszowskich parafian może liczyć też kleryk Romuald.

–  Czujemy się jak prawdziwi królowie. Jestem szczęśliwy, że możemy tak chodzić i zbierać na misje, widzimy, że ludzie też są szczęśliwi, cieszą się widząc nas, witają – przyznaje kl. Romuald.