Siostra proboszcz z Chile

Andrzej Kerner

publikacja 23.01.2021 16:15

S. Małgorzata Zima prawdopodobnie jest jedyną polską siostrą zakonną, która kierowała parafią.

Siostra proboszcz z Chile S. Małgorzata Zima FMM w klasztorze sióstr franciszkanek misjonarek Maryi w rodzinnym Kietrzu. Andrzej Kerner /Foto Gość

Było to w dzielnicy Yanez Zavala w mieście Valdivia na południu Chile. Dzielnica uboga, choć ludzie pracujący. Bardzo zaangażowani w parafię. Parafia była naprawdę ich wspólnotą. Ludzie prości, ale szczerze oddani, odpowiedzialni za swoją wspólnotę parafialną. Wyrażało się to na wiele konkretnych sposobów, troszczyli się dosłownie o wszystko – opowiada o parafii, w której pełniła funkcję proboszcza s. Małgorzata, franciszkanka misjonarka Maryi (FMM) pochodząca z Kietrza.

Tamtejszy biskup, po rezygnacji ze względów zdrowotnych księdza proboszcza w Yanez Zavala, powierzył administrowanie parafią siostrom franciszkankom, które pracowały tam już od 25 lat. - Kiedy biskup mi to zaproponował, byłam trochę przerażona. Poprosiłam go o pomoc, a on często nas wspierał, przyjeżdżał do parafii, dopytywał, jak się mamy. Ludzie na początku byli zdziwieni, ale też nam zaufali - opowiada s. Małgorzata, która była osobiście odpowiedzialną za kierowanie parafią. W praktyce pełniła funkcję proboszcza. Z sakramentalną posługą dojeżdżał belgijski misjonarz ks. Ivo Brasseur.

- Zawsze mówiłam „my”, ale faktycznie to ja kierowałam wspólnotą. Ktoś musi być odpowiedzialny. Tak, to ja czytałam niedzielne ogłoszenia duszpasterskie w czasie Mszy św. - uśmiecha się misjonarka z Kietrza.

- Moim zadaniem było organizowanie życia parafii tzn. spotkań działających tam 15 grup parafialnych, katechezy, formacji katechetów, rekolekcji, przewodniczenie spotkaniom rady parafialnej i ekonomicznej itp. I oczywiście troska o sprawy ekonomiczne, bo nie mieliśmy żadnego wsparcia z zewnątrz - opowiada s. Małgorzata o niezwykłym, jak na siostrę zakonną, doświadczeniu.

- Zależało mi na tym, by łączyć sprawy duszpasterskie i socjalne - mówi siostra. Uboga parafia była w stanie dwa razy w tygodniu przygotować gorące posiłki dla kilkudziesięciu ubogich z dzielnicy. Nie tylko dla katolików. - To dla wielu z nich było jedyne ciepłe jedzenie w ciągu tygodnia - zauważa siostra.

- Wiara ubogich jest prosta, ale tak autentyczna, że zadziwia. To oni nas ewangelizują przez swoją wiarę, która doświadczyła sytuacji trudnych. Potrafią podzielić się ostatnim peso z człowiekiem, którego dotknęło nieszczęście. Z powodu swojej biedy, dobrze rozumieją biedy innych - mówi s. Małgorzata, wspominając m.in. wiarę pani Marii, która będąc już mamą małych dzieci, nauczyła się czytać, bo bardzo chciała czytać Pismo Święte.

Po sześciu latach pracy w parafii w Valdivii s. Małgorzata Zima została wybrana przełożoną prowincji chilijsko-boliwijskiej swojego zgromadzenia zakonnego.

- Myślę, że w Kościele w Chile przeżywamy czas przejściowy. Nie jestem osobą, która z transparentem będzie domagać się jakichś praw w Kościele, ale z drugiej strony wydaje mi się, że są już możliwości działania. I że w Kościele w Chile robi się dużo. Myślę zwłaszcza o formacji świeckich. Kościół chilijski, przeżywający kryzys spowodowany nadużyciami seksualnymi duchownych i nadużyciami władzy kościelnej, widzi siłę właśnie w świeckich. Niektórzy są bardzo dobrze uformowani. Kobieta może też bardzo dużo wnieść ze swojej wrażliwości, sposobu myślenia i patrzenia - podsumowuje s. Małgorzata Zima FMM.

Więcej w „Gościu Opolskim” nr 4/ 31 stycznia br.

Siostra proboszcz z Chile   S. Małgorzata z dziećmi i młodzieżą z parafii w Yanez Zavala. Archiwum s. Małgorzaty Zimy FMM