Nieustająco trwają przed Panem

Karina Grytz-Jurkowska Karina Grytz-Jurkowska

publikacja 20.03.2021 11:54

W uroczystość św. Józefa Oblubieńca NMP w kościele NSPJ w Raciborzu w kaplicy pod kościołem rozpoczęła się wieczysta adoracja Najświętszego Sakramentu.

Nieustająco trwają przed Panem   - Dziękuję wszystkim osobom, które się zaangażowały w to, by ta misja zakończyła się sukcesem - mówił o. Justo (trzeci od prawej). Doceniał też, że w czasie pandemii, zamiast zamykać kościoły jak w innych krajach, w Polsce są one otwarte i zwiększa się liczbę Mszy św. - To jest właściwa odpowiedź - stwierdził. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość

Odnowioną i zaadaptowaną do tego celu dawną salkę katechetyczną 19 marca poświęcił bp Andrzej Czaja, a po uroczystej Mszy św. wniósł tam monstrancję z Jezusem Eucharystycznym.

Podczas uroczystości obecny był także o. Justo Antonio Lo Feudo, Argentyńczyk włoskiego pochodzenia ze Zgromadzenia Misjonarzy Najświętszej Eucharystii, który zachęcał w styczniu raciborzan do podjęcia całodobowej adoracji. Po jego pierwszych kazaniach 120 chętnych zadeklarowało chęć podjęcia adoracji.

Od tej chwili sprawy potoczyły się błyskawicznie: po krótkich rozważaniach wybrano na miejsce adoracji kaplicę pod kościołem NSPJ. Wkrótce jednak zapadła decyzja, by zamiast tego wyremontować sąsiadujące z nią pomieszczenie. Remont zasponsorował właściciel firmy Eko-Okna Mateusz Kłosek, do ufundowania monstrancji zgłosiło się małżeństwo Bernadety i Marcina Musiołów. Wykonał ją, a właściwie dokończył właśnie realizowaną Mariusz Drapikowski, twórca monstrancji m.in. w sanktuariach w Medjugorie i Niepokalanowie. Sprowadził też tę właśnie monstrancję z Medjugorie, peregrynującą po różnych miejscach, na tydzień do Raciborza, jako preludium przed otwarciem kaplicy. W dniu poświęcenia zadeklarowane były już 324 osoby z Raciborza i okolic, a wszystko świetnie skoordynowane.

Nieustająco trwają przed Panem   Monstrancja nawiązuje do Triduum Paschalnego: krzyż o płonących ramionach - symbol męki Pańskiej, ale i miłości, okolony koroną cierniową z roślin, których nasiona odnalezione zostały na Całunie Turyńskim, świadku zmartwychwstania. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość

- Poza udostępnieniem miejsca żadna w tym dziele moja zasługa, ale dla mnie ten szereg zadziwiających zbiegów okoliczności i składających się zdarzeń to czytelny znak, że Pan Bóg chciał tej kaplicy. A ta grupa adorująca to teraz nasza największa wspólnota modlitewna - podkreśla ks. Adam Rogalski, proboszcz parafii NSPJ, licząc na dobre owoce trwania wiernych przed Panem.

- Wierzę, że jest to miejsce i moment ważny dla tego miasta i okolicy, teraz zaczyna się nowy etap, ponieważ Pan przyszedł do swoich, a oni Go przyjęli - podsumował o. Justo.

Także bp Czaja widzi w tym dzieło Boskiej opatrzności, wskazując, że Kościół nie jest międzynarodową organizacją, wyjątkowo trwałą ludzką instytucją, ale domem Bożym, w którym jest obecny i działa Jezus. Stąd Kościół i jego członków może odnowić tylko sam Bóg, jeśli człowiek otworzy się na Jego działanie. Postawił wiernym za wzór wiarę i zaufanie św. Józefa, który z Maryją adorował Dzieciątko Jezus, a kaplicę nazwał małym Betlejem.

- Oni przy Nim byli, czuwali, towarzyszyli Mu, a Jezus już wówczas kształtował ich serca tak, że byli potem gotowi na wszelkie próby. Już tam ten Bóg wcielony dokonywał zbawienia, przemieniał serca. Z tym obrazem idźcie na adorację - mówił opolski ordynariusz. - Nie ma lepszej drogi niż przyjść do Pana, by nasze serca uzdrowił, uświęcił. My dajemy czas i otwarte serca, a otrzymujemy znacznie więcej. To miejsce ma pomóc żyć ze świadomością, że z nami jest Pan Bóg, by potem Go wnosić w swoje domy, rodziny.

Nieustająco trwają przed Panem   Chętni mogą już adorować Najświętszy Sakrament w dzień i w nocy. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość

Biskup Czaja zapowiedział też, że podobna kaplica powstanie wkrótce w Opolu.

- Cieszę się, że byłam w kościele, gdy był tu o. Justo i zaraz podpisałam tę deklarację - mówi pani Beata. - Jestem zadowolona i wzruszona, że ta kaplica powstała. Teraz Pan Jezus jest tu z nami cały czas, a my możemy ofiarować Mu swój czas. Będę czuwać, gdy tylko będę mogła. To daje taki wewnętrzny spokój, człowiek się otwiera. Coś wspaniałego i bardzo potrzebnego. Tylko nie jestem z tej parafii, więc sprawdzam, gdzie się tu wchodzi, żeby w niedzielę przyjść na swoją godzinę - dodaje.