Dwójka pomarańczowo-czerwona już w drodze

Anna Kwaśnicka Anna Kwaśnicka

publikacja 17.08.2021 10:18

Chociaż na sztafetowym szlaku ku Jasnej Górze będą tylko dwa dni, to zapewniają, że pielgrzymka trwa dla nich przez cały tydzień.

Dwójka pomarańczowo-czerwona już w drodze Wyszli sprzed kościoła Matki Bożej Wspomożenia Wiernych. Anna Kwaśnicka /Foto Gość

Śpiewając "Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam" we wtorek 17 sierpnia po godz. 8 na pielgrzymi szlak wyruszył strumień kluczborski. Pątnicy z dwójki pomarańczowo-czerwonej zostali pobłogosławieni na drogę przez ks. Radosława Radziwonia. A w drodze prowadzeni są przez ks. Kamila Banię.

Swoje pielgrzymowanie rozpoczęli Mszą św. w kościele Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Kluczborku. Pierwszego dnia drogi dotrą do Zębowic. Na noc wrócą do domów, a drugi dzień ich sztafetowego wędrowania powiedzie ich z Zębowic do Zawadzkiego, skąd dalej pałeczkę przejmą grupy strumienia opolskiego.

Ekipa muzyczna w tej grupie to chyba jedna z najmłodszych w całej opolskiej pielgrzymce. Ola, która jest lektorką i Patrycja, która jest harcerką będą grały i śpiewały na pielgrzymce właściwie po raz pierwszy. - Cieszę się, że córka idzie i będzie śpiewała. Sama już kilka razy szłam na pielgrzymkę, bardzo lubię ten czas, ale w tym roku nie mogę ze względu na pracę. Kiedy pojawiła się potrzeba znalezienia osób muzycznych, to namówiłam córkę i jej koleżankę, żeby podjęły się tego zadania - mówi Agnieszka Oparska, mama Oli, która przed wyruszeniem na szlak rozdawała pielgrzymom znaczki i śpiewniki.

- Dla mnie piesza pielgrzymka to ważny punkt każdych wakacji. Nie wyobrażam sobie wakacji bez wyruszenia na szlak, ponieważ to czas, który mogę poświęcić dla siebie, dla Pana Boga i dla drugiego człowieka - mówi Aleksandra Skoczylas. - Serce tęskni za tym, byśmy mogli przejść całą pielgrzymkową trasę, a idziemy tylko dwa dni. Mam poczucie, że będzie mi czegoś brakować - będzie mi brakować czasu, który moglibyśmy w pielgrzymkowej wspólnocie ze sobą spędzić, będzie niedosyt czasu na modlitwę i spotkania z innymi. Ale nie ten niedosyt nie jest najważniejszy, ponieważ najważniejszy jest cel, do którego idziemy - zapewnia Aleksandra.

- W ubiegłym roku też szliśmy w sztafecie. Wtedy po prostu bardziej towarzyszy się innym grupom pielgrzymkowym zarówno w sposób duchowy, jak i medialny, śledząc to, co dzieje się u nich na szlaku za pośrednictwem relacji - dopowiada.

- Chodzę na pielgrzymki, bo ten czas ładuje moje duchowe akumulatory i dodaje mi siły. W drodze dziękuję Bogu za wszystkie łaski, które w codzienności otrzymuję, a także proszę o potrzebne łaski dla mnie i dla całej rodziny, dla dzieci i wnuków -  dzieli się Urszula, która na pielgrzymi szlak wyrusza po raz 26. - Pierwsza moja pielgrzymka była bardzo trudna. Miałam wtedy pęcherze i problemy ze ścięgnem Achillesa. Z płaczem doszłam na Jasną Górę i od tamtego czasu pielgrzymuję każdego roku. Nie byłam tylko w ubiegłym roku, bo były ograniczenia wiekowe. Mam różne dolegliwości, ale Pan Bóg kolejny raz pozwala mi iść, a trudności z kolanami i kręgosłupem przezwyciężam i ofiarowuję w intencjach pielgrzymkowych - mówi Urszula.

- Czuję niedosyt, że w tym roku tylko dwa dni, że nie będziemy spać u ludzi czy w remizach. Będziemy na noc wracać do domu, więc będzie brakowało wieczornej atmosfery pielgrzymkowej - przyznaje. - Od czwartku, kiedy nasza grupa już nie będzie szła w pielgrzymce, nadal będę duchowo łączyć się z pielgrzymką na codziennej Mszy św. i w modlitwie - dzieli się Urszula.