Kapłan nieugięty

Anna Kwaśnicka

|

Gość Opolski 01/2022

publikacja 06.01.2022 00:00

Odważył się walczyć z ustrojem komunistycznym. Zapłacił za to wysoką cenę.

▲	Ks. Michał Norek. ▲ Ks. Michał Norek.
Archiwum prywatne Piotra Moroza

Przy kościele parafialnym w Klisinie pochowany jest ks. Michał Norek. Przez wiele lat był mieszkańcem tamtejszego Domu Pomocy Społecznej. Wówczas nieliczni znali jego historię, niewielu miało świadomość, jakich represji doświadczył. – Nasz były proboszcz ks. Walenty Kozioł wiele razy wspominał mi o ks. Norku, który za komuny siedział w więzieniu.

Zaintrygowany tym zacząłem wypytywać ks. Walentego o szczegóły – mówi Piotr Moroz z Klisina. To on zachęcił historyka Andrzeja Szymańskiego, prof. UO, do zajęcia się postacią ks. Norka. Istotną cegiełkę dołożyła też opolska delegatura Instytutu Pamięci Narodowej. W efekcie powstała broszura pt. „Ks. Michał Norek”, która – oprócz życiorysu niezłomnego kapłana – zawiera archiwalne zdjęcia, skany dokumentów, a także zapisy z ubeckich przesłuchań i zebranych donosów.

USA – Kresy – Opolszczyzna

Michał Norek urodził się 2 lipca 1912 r. w USA. Było to kilka miesięcy po zatonięciu „Titanica”, czyli w czasach, kiedy do lepszego świata za oceanem emigrowali Europejczycy z wielu krajów. Rodzice Michała – Ewa i Stanisław Norkowie – popłynęli do Ameryki w 1910 roku. Ojciec pracował w fabryce w Detroit, a matka wychowywała dzieci. W 1920 r. powrócili do wolnej Polski i osiedlili się na zakupionej na Kresach ziemi. Michał Norek podjął formację seminaryjną we Lwowie i w 1938 r. przyjął święcenia kapłańskie. Najpierw posługiwał w Olejowie, a następnie w Obarzańcach.

Później nadszedł czas przesiedleń na Ziemie Odzyskane. Wtedy ks. Norek został proboszczem parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Krzywiźnie (wcześniejsza nazwa to Szywałd) w powiecie kluczborskim. Już jako młody chłopak zapisał się we wspomnieniach krewnych jako człowiek nieowijający w bawełnę, mówiący wprost i zgodnie z prawdą, konsekwentny w opowiadaniu się za tym, co słuszne i dobre. Jako młody kapłan napatrzył się na cierpienie i śmierć – gorzkie owoce wojny. Jego matka i rodzeństwo doświadczyli wywózki na Sybir. W drodze matka zachorowała i zmarła, a jej ciało strażnicy po prostu wyrzucili z wagonu. Brat Edward, według oficjalnych wyjaśnień, popełnił w wojsku samobójstwo, ale z relacji jego kolegów wynika, że „stawiał się Ruskim” i został przez nich zastrzelony.

Proboszcz represjonowany

Chociaż wojna się skończyła, czas pokoju nie nadszedł. Rozpoczęły się agitacje aktywistów Polskiej Partii Robotniczej, rozpoczęły się też brutalne ataki na Kościół. Proboszcz Norek był cenionym przez parafian duszpasterzem, zarówno przez tych, którzy przyjechali zza Buga, jak i rodzimych Ślązaków. W tym czasie kluczborski Urząd Bezpieczeństwa sukcesywnie zbierał o nim materiały.

Proboszcz kopiował tekst „Roty polskich katolików”, którą śpiewano po Mszy św., podnosząc dwa palce do góry w geście składania przysięgi. Nie zgadzał się na czytanie z ambony ogłoszeń rządowych ani na obecność sztandarów PPR na uroczystościach kościelnych. W kazaniach apelował, by parafianie nie słuchali tych, którzy są przeciwni Bogu. W zapiskach ubeków zanotowano m.in., że porównywał władzę ludową do reżimu hitlerowskiego, że zmienił brzmienie wierszyka „Kto ty jesteś”, w którym dzieci już nie mówiły: „w Polskę wierzę”, ale „w Boga wierzę”.

27 lutego 1948 r. ks. Norek został zatrzymany jako podejrzany o szerzenie propagandy antyrządowej, kwestionowanie granic Polski, prowadzenie działalności antypaństwowej. Parafianie stanęli w obronie kapłana. Niestety, podczas akcji jeden z funkcjonariuszy śmiertelnie postrzelił młodą kobietę. 18 czerwca 1948 r. ks. Norek został skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Katowicach na 4 lata więzienia. Na podstawie zeznań świadków uznano, że w wygłaszanych kazaniach wypowiadał się przeciwko osobom stojącym na czele rządu i przeciwko „demokratycznemu ustrojowi Polski Ludowej”. Kapłan był więziony we Wronkach.

Po wyjściu na wolność i krótkim urlopie został mianowany proboszczem w Zawiszycach, co nie oznaczało końca jego prześladowań. Jako że był werbowany przez UB do współpracy w „rozpracowaniu księży lwowskich”, czego się nie podjął, najprawdopodobniej stwarzano wrażenie, że jest chory psychicznie i wymaga specjalistycznego leczenia. – Został skierowany na terapię do szpitala dla psychicznie chorych w Branicach czy też do placówki opiekuńczej, która przy tym szpitalu funkcjonowała. Po powstaniu Domu Pomocy Społecznej w Klisinie został do niego przeniesiony. Nie zachowały się dokumenty medyczne, z których dowiedzielibyśmy się, na co był leczony i w jaki sposób – wyjaśnia A. Szymański.

Godność człowieka, szacunek kapłana

Biskup Antoni Adamiuk, który również urodził się w USA i ukończył lwowskie seminarium, był kolegą ks. Norka. Gdy represjonowanego księdza przeniesiono z Branic do Klisina, poinformował o tym miejscowego proboszcza ks. Kozioła. – Przyjechał do mnie bp Adamiuk i powiedział, że w DPS pacjentem jest ksiądz, któremu trzeba pomóc. Zapytał, co możemy zrobić. Najpierw ks. Michałowi trzeba było przywrócić godność człowieka, gdyż jego stan psychiczny był ciężki, bo wiele przeszedł. Nie lubił mówić o sobie, ale czasem się rozżalił. Kiedyś spytał, czy chcę zobaczyć, jak wygląda jego ciało. Odsłonił koszulę... Mówił, że kładli go na ziemię i skakali po nim. Zamykali go w piwnicy, obnażali i oblewali zimną wodą. Mówił mi, że zawierzył to wszystko cierpiącemu Chrystusowi. Nieraz, słuchając go, płakałem... – wspomina ks. Kozioł, emerytowany proboszcz parafii w Szonowie i Klisinie.

– Przywracanie człowieczeństwa rozpoczęliśmy od stroju. Kupiliśmy mu odpowiednie ubranie, płaszcz. Później powiedziałem biskupowi, że ks. Michałowi trzeba uszyć sutannę. Biskup przywiózł materiał, który otrzymał na swoją sutannę, a parafianin z Klisina zabrał się za szycie. Księdza Michała zapraszałem w każdą niedzielę do kościoła w Klisinie. Nie odprawiał Mszy św., ale zachęciłem go, by wchodził głównym wejściem, tak, by ludzie go widzieli. Parafianom powiedziałem, że mamy wśród nas księdza. Potem zabierałem go do Szonowa. Jedliśmy razem obiad, szliśmy na spacer, po którym odprowadzałem go do zakładu – opowiada ks. Kozioł.

Pamiętają

Ksiądz Norek zmarł w Boże Narodzenie w 1981 r., na długo przed unieważnieniem przez Sąd Okręgowy w Katowicach ciążącego na nim wyroku, co miało miejsce w 2017 roku. Pogrzeb duchownego odprawił bp Adamiuk. Mimo początkowych tygodni stanu wojennego w pochówku uczestniczyło wiele osób: księża, rodzina, parafianie z Krzywizny, Zawiszyc i Klisina.

Mieszkańcy Klisina wciąż pamiętają kapłana mieszkającego w ich wiosce i dbają o jego grób. Zatroszczyli się też o przywrócenie pamięci o jego tragicznych losach, które naznaczone były latami więzienia w okresie stalinowskim. Uroczystości upamiętniające odbyły się w 40. rocznicę śmierci ks. Norka. Zorganizowane zostały w niedzielę 19 grudnia przez społeczność Klisina wraz z opolską delegaturą IPN. Mszy św. przewodniczył ks. proboszcz Andrzej Majcherek. Odmówiono modlitwę przy grobie, a następnie odbyło się spotkanie w świetlicy wiejskiej.

Maria Wieczorek, siostrzenica ks. Norka, oraz Bronisław Omelański, jego ministrant z Krzywizny, napisali list do organizatorów uroczystości. „Cieszymy się niezmiernie, że pamięć o bohaterskim księdzu jest kontynuowana w tak szerokim zakresie. Od wielu lat staraliśmy się przekazywać wiadomości o ks. Michale w różny sposób, m.in. na spotkaniach z przedstawicielami rodzin kresowych” – napisali. Zapowiedzieli, że chcą, by w 110. rocznicę urodzin ks. Norka w kościele parafialnym w Krzywiźnie umieszczona została tablica pamiątkowa.•

Dostępne jest 4% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.