Chcą wziąć odpowiedzialność za wspólnoty marianek

Anna Kwaśnicka Anna Kwaśnicka

publikacja 14.07.2022 08:55

12 nastolatek uczestniczy w diecezjalnym kursie animatorskim dla Dzieci Maryi.

Chcą wziąć odpowiedzialność za wspólnoty marianek Siostra Bogumiła inspiruje do organizowania wydarzeń, które będą ożywiały wspólnotę. Anna Kwaśnicka /Foto Gość

Kurs szkoły animatorskiej dla Dzieci Maryi odbywa się od 10 do 17 lipca w Diecezjalnym Domu Formacyjnym w Raciborzu-Miedoni. Uczestniczy w niej 12 marianek.

- To tydzień bardzo twórczy i formacyjny. Nasze spotkanie nazywamy szkołą, ale dziewczyny przeżywają ten czas jako rekolekcje - mówi ks. Mariusz Sobek, diecezjalny duszpasterz Dzieci Maryi.

- Ostatni raz szkoła animatorska odbyła się w listopadzie 2019 roku, a kolejny marcowy zjazd musieliśmy odwołać ze względu na pandemię. W te 2,5 roku bardzo dużo się zmieniło w duszpasterstwie Dzieci Maryi. Po pandemii wygląda ono całkiem inaczej. To, co teraz musimy robić, to inwestować. Dlatego tym bardziej cieszę się tą dwunastką, która przyjechała i która naprawdę chce się zaangażować w swoich wspólnotach - podkreśla duszpasterz.

W planie każdego dnia jest wspólna modlitwa, Msza św., ale także zajęcia podzielone na różne bloki tematyczne.

I tak, podczas jednych siostra Bogumiła sypie jak z rękawa pomysłami i inspiracjami, jakie marianki mogą wykorzystać w różnych momentach roku liturgicznego. Zachęca też do przywracania coraz bardziej zanikających tradycji, m.in. noszenia przez Dzieci Maryi zielonych wianków podczas największych uroczystości.

Przygotowała dla animatorek liczne szablony dyplomów i podziękowań, które mogą wykorzystać, by doceniać zaangażowanie marianek ze wspólnoty. Podpowiada, jak mogą być wyglądać ręcznie zrobione świąteczne upominki dla chorych z parafii. Zachęca do organizacji wydarzeń, które będą integrowały grupę Dzieci Maryi.

- Pamiętajcie, że cokolwiek będziecie chciały wprowadzić czy zmienić, najpierw musicie porozmawiać z waszym księdzem proboszczem - wielokrotnie podkreśla s. Bogumiła.

Przyszłe animatorki uczestniczą również w szkole śpiewu, którą prowadzi siostra Tobiasza. Te zajęcia odbywają się w kaplicy, a wiele z ćwiczonych pieśni staje się po prostu modlitwą. Z kolei ks. Mariusz Sobek prowadzi część dogmatyczną, a trzech kleryków - szkołę liturgiczną.

- Klerycy przekazali nam bardzo dużo ciekawych informacji, to były takie smaczki, o których nie miałyśmy pojęcia, a które naprawdę warto poznać, m.in. przedmioty, które wykorzystywane są do Mszy św. - mówi Roksana Grzesik z parafii w Chrząstowicach.

- W mojej wspólnocie są 2 marianki, które już były na kursie. Dużo opowiadały, jak te spotkania wyglądają. W ten sposób zachęciły mnie, żeby wziąć w nich udział, tym bardziej, że teraz jestem jedną z najstarszych marianek w naszej grupie, a zależy nam na tym, by wspierać siostrę, która nas prowadzi. Domyślałam się, że ten kurs będzie fajną przygodą, dzięki której się rozwinę - mówi Andrea Ploch z parafii w Kadłubie.

- To dopiero kilka dni, a już bardzo dużo przydatnych rzeczy poznałam, które mogę wykorzystać w praktyce, by ożywić naszą wspólnotę, by więcej się w niej działo. Chcę pomagać siostrze, która nas prowadzi. Koleżanki wybrały mnie wiceprzewodniczącą naszej grupy, a że przewodnicząca jest już studentką, to moja pomoc się przyda - mówi Ania Forst z parafii katedralnej.

Przyszłe animatorki zauważają, że po pandemii jest inaczej. - Mniej dzieci i młodzieży w ogóle chodzi do kościoła - zauważa Andrea. - W dzieciach i młodzieży po pandemii jest też więcej lęku. Boją się wystąpić publicznie, boją się coś powiedzieć. Mówią, że się wstydzą - dopowiada Ania.

- Pandemia nas spowolniła. Ludzie boją się odezwać, boją się oceniania. Mniej dziewcząt przychodzi na spotkania i na służby. A to jednej się nie chce, a to inna wymawia się zmęczeniem po całym dniu - wskazuje Roksana Grzesik. - Mam wrażenie, że nowe dziewczyny też trudno jest zachęcić, bo boją się odpowiedzialności. Będąc marianką, trzeba wywiązywać się ze swoich obowiązków. To nie jest taki typowy czas wolny - podkreśla Andrea.

Przyszłe animatorki zgodne są co do tego, że chcą wziąć odpowiedzialność za grupy Dzieci Maryi, do których należą. Chcą dawać dobry przykład, zachęcać młodsze koleżanki do udziału w nabożeństwach i spotkaniach formacyjnych.

- Kiedy sama zostałam marianką i pojechałam na pierwszą pielgrzymkę na Górę św. Anny, to zobaczyłam tam radosny, żywy Kościół, który mnie zachwycił. Chcę wykorzystać wiedzę zdobywaną na kursie animatorskim, chcę wprowadzać te doświadczenia w swojej parafii, by ożywić Kościół w naszej parafii i być może dzięki temu zachęcić młodych ludzi - mówi Andrea.

- Przed tymi dziewczynami trudne zadanie, ale trzeba je motywować i wspierać. Dlatego często im powtarzam, że są w nich wielkie pokłady dobra i kreatywności, do których muszą sięgać - zapewnia s. Bogumiła.

- Kiedy 15 lat temu zostałem diecezjalnym duszpasterzem Dzieci Maryi, większość parafialny wspólnot prowadzonych była przez siostry zakonne i księży. Teraz większość prowadzona jest przez świeckich opiekunów, głównie przez panie, które kiedyś były mariankami. Widać też dużą potrzebę animatorek, które wspierają osobę prowadzącą grupę, czasem też poprowadzą spotkanie, czy inną inicjatywę - mówi ks. Sobek. - Właśnie dlatego w 2012 roku powstały diecezjalne kursy szkoły animatorskiej. Odbywają się w III etapach, który kończy egzamin w formie rozmowy i upoważnienie do pomocy opiekunowi wspólnoty - podkreśla duszpasterz.