Wypasione śniadanie w Dolnej

Anna Kwaśnicka Anna Kwaśnicka

publikacja 17.08.2022 10:05

O poranku na pielgrzymów strumienia opolskiego czekało wypasione śniadanie przygotowane przez mieszkańców Dolnej.

Wypasione śniadanie w Dolnej Spotkanie przy pięknie zastawionym stole. Anna Kwaśnicka /Foto Gość

Strumień opolski w środę 17 sierpnia wędruje z Wysokiej i Kadłubca aż do Zawadzkiego. W pielgrzymkowym tygodniu to dla pątników najdłuższy dzień drogi.

Tradycyjnie pierwszy postój organizowany jest w parafii śś. Apostołów Piotra i Pawła w Dolnej. Gospodarze po dwóch stronach skrzyżowania przygotowują dla pielgrzymów śniadanie.

- Kiedyś całe podwórko mieliśmy pełne ludzi. Dziś gości jest znacznie mniej, mamy nawet puste krzesła - mówi Mariola Barteczko . - Rodzinnie przygotowaliśmy śniadanie. Pomagają mąż, szwagierka i córka, która przyjechała z Wysokiej. Tam najpierw gościła pielgrzymów na noclegu, a teraz pomaga przy śniadaniu. Oczywiście nie mogło zabraknąć białego serca z cebulką, który od lat jest hitem. Mamy też smalec o dżem śliwkowy własnej roboty - wylicza pani Mariola. - Zawsze czekamy na pielgrzymów i cieszymy się, że wielu do nas wraca - dodaje.

Przed jednym z domów stanął baner zapraszający na śniadanie. - W przygotowania zaangażowana była cała rodzina, również moja mama z bratową. Każdy coś od serca przyszykował, nawet syn piekł chleb. Mamy ciasto z owocami, biały ser ze szczypiorkiem, ogórki, które dziewczyny przygotowywały od niedzieli, a w tym roku nawet płatki śniadaniowe z mlekiem, co było pomysłem dzieci. Są też wielkie garnki kawy i herbaty. Pielgrzymka to niecodzienne wydarzenie, więc nawet stół nakryliśmy białym obrusem i umyliśmy okna - opisuje Urszula Plachetka.

- Też pielgrzymuję. Zawsze jest mi bardzo miło, jak inni mnie przyjmują. A w środowy poranek mogę się odwdzięczyć. Idę w dwójce niebieskiej, więc zaraz po śniadaniu idę dalej z dziećmi - dodaje.

- W pielgrzymce już nie pójdę. Mam problemy z nogami, ale przygotowując śniadanie mogę dołączyć do pielgrzymki ofiarowując innym coś od siebie. Jestem wdzięczna, że nasi goście zawsze mówią, że się pomodlą w naszej intencji - dzieli się pani Krystyna. - Gdy mają przyjść pielgrzymi dzień wcześniej piekę tradycyjny kołacza. Przygotowuję kanapki, kawę, herbatę. Jeśli akurat jest jakiś owoc, to też wystawiam. Dziś mamy śliwki, które mąż narwał - opowiada.

- Doświadczamy tu gościnności z całego serca. Co roku czekają na nas przepyszne i obfite śniadania. Gospodarze udostępniają nam też dom, by skorzystać z toalety - mówi Magda z piątki pomarańczowej. Przyznaje, że pielgrzymuje 10. raz i co roku w Dolnej zatrzymuje się w tym samym podwórku.