Spotkanie, którym by się cieszył

Karina Grytz-Jurkowska Karina Grytz-Jurkowska

publikacja 18.08.2022 15:00

W klasztorze benedyktynów w Biskupowie upamiętniono 5. rocznicę zaginięcia ks. Krzysztofa Grzywocza.

Spotkanie, którym by się cieszył   Eucharystii przewodniczył o. Sławomir Badyna OSB. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość

Podczas Eucharystii sprawowanej 17 sierpnia w intencji ks. Grzywocza o. Sławomir Badyna OSB wspominał zaginionego kapłana, jego styl, wrażliwość i to, że karmił innych tym, czym sam żył. - To duchowość człowieka, który myśli, że im bardziej coś ludzkie, tym bardziej jest to Boże, bo jest konsekwencją Wcielenia. O ile dla człowieka najważniejszy ma być Bóg, to dla Boga najważniejszy jest człowiek - tłumaczył.

Wymienił też 4 punkty, których realizacja pomoże uporać się z żalem, zmaganiem z nieobecnością bliskiej osoby, a taką był dla wielu ks. Krzysztof. To wdzięczność, przeprosiny, wybaczenie i przyjęcie dziedzictwa.

- Otrzymałem po nim dwie schedy: dokończenie Szkoły Kierownictwa Duchowego i rekolekcje „Z różą w dłoni” - podkreślał. - To jakby wkładać ręce w dobrze urobione ciasto - on nie przywiązywał do siebie, pięknem jego postawy kapłańskiej i dziedzictwem, które zostawił było to, że sam żył i uczył żyć miłością Boga.

Spotkanie, którym by się cieszył   Ryszard Paluch wspomniał, dlaczego Biskupów był dla ks. Krzysztofa szczególnym miejscem. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość

Także później, podczas braterskiego spotkania uczestnicy przypominali słowa ks. Krzysztofa, momenty spotkania z nim, jego sposób bycia, szacunek do człowieka, umiłowanie przyrody i tego miejsca w klasztorze w Biskupowie, gdzie świętował 25-lecie swojego kapłaństwa.

- Wtedy też była Msza św. a potem spotkanie - stoły ustawione w plenerze, tu, na tej drugiej łące, była grupa zakopiańska, przyjaciele, mnóstwo ludzi z całej Polski - opowiada pani Ilona z Zabrza. - My poznaliśmy ks. Krzysztofa przez Ryśka Palucha, potem spotykaliśmy się przy różnych okazjach. I teraz często wychodzą różne perełki z różnych rozmów, wyjazdów z ks. Grzywoczem, których wcześniej nie słyszeliśmy, bo każdy coś innego odbierał, zapamiętywał. Dlatego warto przyjeżdżać i dzielić się nimi - uśmiecha się.

Spotkanie, którym by się cieszył   Rozmowy w plenerze przeciągnęły się do późnego wieczora... Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość

Tym razem byli obecni m. in. brat ks. Grzywocza z rodziną, ks. Łukasz Żaba, który o postaci i nauczaniu ks. Grzywocza pisał doktorat, czy organizujący spotkanie Ryszard Paluch, koordynator poświęconej ks. Krzysztofowi strony internetowej (www.kskrzysztofgrzywocz.pl). Również wiele osób z Opola, Zabrza, Raciborza i innych stron, które zetknęły się z ks. Grzywoczem osobiście bądź miało na ich życie wpływ jego nauczanie przekazane na płytach lub w książkach.

- To spotkanie też jest w takim „krzysztofowym” duchu, zawsze zabiegamy o to, by była modlitwa i czas przy kawie i zupce. Odbywa się w różnych miejscach - było w Opolu, Raciborzu i teraz tutaj, gdzie ks. Krzysztof przez lata przyjeżdżał na dni skupienia, także prowadząc rekolekcje dla studentów teologii czy naszej zakopiańskiej grupy, spotykał się z o. Ludwikiem Mycielskim, swoim spowiednikiem. Cieszymy się tym, że jesteśmy tu, i z ludzi, którzy przyjechali - nie było najłatwiej dotrzeć, ale zapraszamy każdego. Niesamowite jak to, co zostawił Krzysztof, promieniuje. Jest coraz więcej jest świadectw od osób, na które oddziałuje, choć nigdy go nie spotkali - podsumowuje Ryszard Paluch.

Jedno ze wspomnień przypominamy tutaj: https://opole.gosc.pl/doc/4611713.Jestem-wdzieczna-ze-moglam-go-poznac.