Ogromne zainteresowanie filmem o wkroczeniu Armii Czerwonej

ak

publikacja 22.01.2023 23:10

Amatorski film fabularny opowiadający o dramatycznych wydarzeniach w Zdzieszowicach i okolicy nakręcił z udziałem mieszkańców Jan Płonka z Januszkowic.

Ogromne zainteresowanie filmem o wkroczeniu Armii Czerwonej Część aktorów "Wyzwalanych" po premierze filmu w Zdzieszowicach. Andrzej Kerner /Foto Gość

W kinie w Zdzieszowicach zabrakło dzisiaj miejsc. Na dwa seanse premierowe "Wyzwalanych" filmu, którego autorem jest Jan Płonka, miejscowy przedsiębiorca przyszły tłumy widzów.

- To są wszystko prawdziwe historie, którymi zainspirowałem się przez moją babcię czyli omę, z którą dzieliłem swój dziecięcy pokój. Ona mi kilkanaście razy o tych wydarzeniach opowiadała. Gdy byłem starszy bardziej dociekałem. Poznałem te wszystkie przeżycia, te ofiary. To były straszne dni - mówi Jan Płonka.

Film opowiada o ostatnim roku II wojny światowej w Zdzieszowicach i okolicach. O "Bitwie o benzynę” (naloty amerykańskich sił powietrznych na produkujące syntetyczną benzynę dla niemieckiej armii zakłady chemiczne w Zdzieszowicach, Kędzierzynie-Koźlu i Blachowni), a zwłaszcza o wkroczeniu Armii Czerwonej na tereny  - jej mordach na cywilnych mieszkańcach (zamordowany został m.in. ks. Karl Bujara z sąsiednich Januszkowic) i gwałtach. – Mężczyzn armia radziecka zamordowała tu kilkunastu. Np. u państwa Raszczyków zabili trzech w stodole i nie pozwolili przez trzy miesiące ich pochować. Podobnie właściciela stoczni i księdza Bujarę - mówi Płonka.

- Jak ktoś pyta, ile to kosztowało to mówię, że dwa lata życia i tyle – mówi autor, który nie tylko "Wyzwalanych" sfinansował, ale także napisał scenariusz, wyreżyserował, stał za kamerą, był dźwiękowcem i montażystą filmu.

Żeby nakręcić sceny batalistyczne w kokpicie i kadłubie amerykańskiego bombowca "Liberator" - bo takie samoloty robiły tutaj naloty w drugiej połowie 1944 roku, w wyniku czego w samych zakładach zginęło tysiąc jeńców i pracowników - poleciał z kolegą do USA by skorzystać z zachowanego tam "Liberatora".

-  Ten film ma ogromną wartość. Nikt do tej pory czegoś takiego nie nakręcił. Wyjątkowy jest fakt, że nakręcił to mieszkaniec, z udziałem ludzi, którzy znają tę historię z rodzinnych przekazów - mówi Teresa Kudyba, reżyserka, która prowadziła spotkanie podczas premierowej projekcji "Wyzwalanych".

- Bardzo się wzruszyłam i przeżyłam to kolejny raz w życiu. Myślę, że teraz jakoś przerobiłam w miarę ten temat, nad którym przez wiele lat myślałam i rozważałam. Przypominałam sobie opowiadania mojego wujka, moich ciotek i mojej rodziny. Słuchałam ich opowieści. Taki los dzielili wszyscy mieszkańcy tej ziemi w roku 1945. Dobrze, że Janek podjął się tego. Był już naprawdę na to wielki czas. Ten film może pomóc wielu ludziom przepracować wiele rodzinnych historii - mówi Róża Zgorzelska z Biedrzychowic, która zagrała w "Wyzwalanych".

Odbędzie się jeszcze jedna projekcja tego filmu w kinie w Zdzieszowicach - 8 lutego o godz. 19.

O filmie "Wyzwalani" przeczytacie także w papierowym wydaniu "Gościa Opolskiego" z 5 lutego.

Ogromne zainteresowanie filmem o wkroczeniu Armii Czerwonej   Scena z filmu: męczeństwo ks. Karla Bujary. Andrzej Kerner /Foto Gość