Bóg jest w stanie to wszystko ogarnąć

ak

publikacja 16.09.2023 10:49

Dwa spojrzenia na współczesną duchowość w sztuce. Wystawa w Muzeum Diecezjalnym w Opolu.

Bóg jest w stanie to wszystko ogarnąć Widzowie wystawy przed pracą "...i osłoń wszystko płaszczem miłości". Andrzej Kerner /Foto Gość

Wczoraj (15 września) w Muzeum Diecezjalnym otwarta została wystawa dwóch niemieckich artystek Susan Donath i Barbary Lorenz Höfer pt. „Schwesternschaft po niemiecku. Dwa spojrzenia na współczesną duchowość w sztuce”.

- Tytuł „Po niemiecku” zaproponowały autorki, natomiast  ja dodałem „Schwesternschaft”, siostrzeństwo, ze  względu na to, że obie panie współpracują. Ta współpraca artystyczna jest na tyle owocna, że można znaleźć w ich pracach znamiona bardzo głębokiej relacji, jaka istnieje pomiędzy starszą a młodszą siostrą. Są tutaj prace, które zdradzają bardzo żmudny warsztat pracy, misterny i misteryjny, który pokazuje, że każda z tych prac wymagała długich godzin tworzenia. Za każdą z nich stoją długie miesiące pracy - powiedział, otwierając wystawę, ks. Wojciech Lippa, dyrektor muzeum.

- Od wielu, wielu lat razem pracujemy, razem wystawiamy nasze prace. Pomiędzy tymi pracami istnieje pewna relacja, one się uzupełniają. Dla mnie szczególnie ważne jest to, że dzięki Susan moje prace się „odmładzają”. Nowa generacja artystów ma inne spojrzenie - powiedziała Barbara Lorenz Höfer.

- Oczywiście artyści zawsze pracują sami w swoich warsztatach, proces twórczy jest indywidualny, ale prace nabierają wydźwięku i kolorytu, kiedy są wystawiane i zestawiane z innymi - dodała Susan Donath.

Prace zaprezentowane w Muzeum Diecezjalnym pochodzą z kilkunastu ostatnich lat pracy obu artystek. Jedna z nich (S. Donath) mieszka i pracuje w Dreźnie oraz Usti n. Łabą, a druga w Buxtehude k. Hamburga (B. Lorenz Höfer).

Donath - choć nie jest chrześcijanką - w swojej twórczości zajmuje się tematem cierpienia, śmierci, żałoby, utraty, nawiązując do symboliki i kultury chrześcijańskiej, przetwarzając je nie w konfrontacyjnym stylu i bez łatwych prowokacji. Natomiast w pracach Lorenz Höfer, która jest katoliczką i wychowała się w przeważająco protestanckich północnych Niemczech, znajdujemy nawiązania wprost do symboliki chrześcijańskiej a nawet dewocyjnej. Często podejmuje w swoich pracach temat małej ojczyzny, jej utraty, migracji i przesiedleń (jej rodzice zostali zmuszeni po II wojnie do opuszczenia Gliwic).

- Jednym z najbardziej znaczących dzieł na tej wystawie jest „…i osłoń wszystko płaszczem miłości”. To kawałek drzewa lipowego, który jest rozwalony, a w wyrwę wsadzony jest fragment „Credo”. To samo jest z drugiej strony. Widać, że „Credo” jest w centrum. To próba spojrzenia na pierwszy rozłam w Kościele na tle sporu o formułę „Filoque” w wyznaniu wiary między Rzymem a Konstantynopolem. Kościół, który wydawał się święty zaczyna gdzieś pękać. A zarzewiem problemu było to, co powinno być spoiwem - wyznanie wiary. Dlatego Kościół zaczyna mieć rany, spękania. Natomiast tytuł  „…i osłoń wszystko płaszczem miłości” daje nam rozumienie tej rzeczywistości. Mimo że Kościół jest pokiereszowany, to Bóg, który jest ponad tym wszystkim, jest w stanie to wszystko ogarnąć. Mimo, że struktura ludzka Kościoła jest taka, a nie inna: czasem popalona, pokaleczona, poparzona - powiedział „Gościowi Opolskiemu” ks. Wojciech Lippa.

Wystawę można oglądać do 22 października.

Bóg jest w stanie to wszystko ogarnąć   Od lewej: Barbara Lorenz Höfer, ks. Wojciech Lippa i Susan Donath. Andrzej Kerner /Foto Gość