W tym roku w ogrodzie parafialnym w Jaryszowie po raz pierwszy ustawiono żywą szopkę. Jej inicjatorzy – sołtys Jakub Cyris i jego wujek Robert Cyris – nie byli pewni czy inicjatywa wypali. – Obawialiśmy się nawet, czy ktokolwiek przyjdzie. A oprócz wielu mieszkańców mieliśmy tu gości aż z Gliwic czy Kędzierzyna-Koźla – powiedział „Gościowi Opolskiemu” Jakub Cyris. – Pomysł mieliśmy już rok temu, ale zaczęliśmy przy tym pracować w połowie listopada. Dużo rzeczy dostaliśmy np. od nadleśnictwa, od pana Koszanego, staraliśmy się wykorzystywać stare, zużyte materiały (m.in. blachy na dachy bud dla zwierząt). Nowe są tylko deski na płoty z tartaku – mówi koordynator budowy R. Cyris. Ocenia, że łącznie w budowę i organizację żywej szopki mocno zaangażowało się ok. 15 osób. Nie licząc pań z Koła Gospodyń Wiejskich, które przygotowywały poczęstunki podczas wspólnego kolędowania w szopce.

W jaryszowskiej szopce zamieszkało ponad 20 zwierząt: kucyki, osiołek, kozy, owce, króliki, kury, gołębie i para wiewiórek. Przy wejściu można było zaczerpnąć siana, ziaren zbóż czy pokrojonych jabłek, by je częstować. Wszyscy – dzieci i wielu dorosłych – skwapliwie korzystali z tej możliwości. Radość, piski, uśmiechy i okrzyki często wypełniały dużą, ładnie udekorowaną przestrzeń żywej szopki. Zwierzaki też były zadowolone.

W ciągu pięciu dni funkcjonowania (26–30 grudnia) żywej szopki mieszkańcy trzykrotnie spotykali się na kolędowaniu. W pierwszym – w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia – wzięło udział co najmniej 400 osób, jak ocenia Robert Cyris. Wtedy w śpiewaniu kolęd w żywej szopce wziął udział także długoletni tutejszy proboszcz ks. Krystian Krawiec, który w następne dni już chodził po kolędzie i nie mógł świętować radości Bożego Narodzenia wspólnie z setkami parafian.