Śmierć nie jest mi już straszna

Andrzej Kerner

|

Gość Opolski 13/2024

publikacja 28.03.2024 00:00

Niezwykłe nabożeństwo w dawnym obozie jenieckim. Modlili się wierni pochodzący z 17 krajów.

Stacja Drogi Krzyżowej przy instalacji artystycznej upamiętniającej jeńców Lamsdorf. Stacja Drogi Krzyżowej przy instalacji artystycznej upamiętniającej jeńców Lamsdorf.
Andrzej Kerner /Foto Gość

W sobotę 23 marca na terenie byłego obozu jenieckiego – Stalagu 344 Lamsdorf (Łambinowice) – odprawiona została Droga Krzyżowa, w której uczestniczyli katolicy pochodzący z 17 państw całego świata. To ludzie związani z duszpasterstwem osób anglojęzycznych we Wrocławiu – Pastoral Centre for English-speakers. Jego rektorem jest br. Marcin Buntow OFMConv, który zorganizował nabożeństwo i mu przewodniczył. Pomysłodawczynią tej Drogi Krzyżowej była zaprzyjaźniona z nim Monika Kwiatosz, konsul honorowy Republiki Włoskiej we Wrocławiu, która podpowiedziała dawny obóz w Lamsdorf jako miejsce historycznej wagi i ludzkiego cierpienia. Rok temu anglojęzyczna wspólnota katolików z Wrocławia podobną Drogę Krzyżową odprawiła w byłym obozie koncentracyjnym Gross-Rosen. – Pomysł był taki, żeby ukazać mękę Jezusa w ludziach, którzy cierpieli i umierali w takich szczególnych miejscach jak obozy koncentracyjne, obozy pracy czy jenieckie. Chcemy też pokazywać nasz kraj, żeby poznawali historię Polski i Europy, nawet trudne wydarzenia. Żeby to się nigdy nie powtórzyło. Modlimy się o pokój w naszych czasach – powiedział br. Marcin.

– Jesteśmy tu, żeby uczcić tych, którzy tutaj cierpieli i zginęli. Słyszałem o wielu obozach koncentracyjnych i jenieckich w Polsce, ale o Lamsdorf usłyszałem pierwszy raz. Jest dla mnie wielkim honorem być tutaj dzisiaj – powiedział Marek Sadowski, pochodzący z Chicago (USA). To on czytał wspomnienia i modlitwy jeńców Lamsdorf przy każdej stacji Drogi Krzyżowej, wraz z biblijnymi odniesieniami do Męki Chrystusa.

„I tak po raz ostatni wziąłem do ręki ołówek. Ostatni raz rozmawiam z tymi kartkami. Tak, osiągnąłem w życiu taki stan, że śmierć nie jest mi już straszna. Wręcz przeciwnie, łagodnie przejdę w świat, gdzie wszystkim już jednakowo dobrze i źle. (…) Moi Drodzy, żegnajcie na długie lata. Na mnie nadszedł już czas. Nie podnoszę się już z pościeli. Wasz syn Siergiej” – brzmiał fragment dziennika jeńca Siergieja Woropajewa czytany przez M. Sadowskiego przy stacji XII – Jezus umiera na krzyżu.

W Drodze Krzyżowej wzięli udział wierni z Brazylii, Hiszpanii, Stanów Zjednoczonych, Belgii, Włoch, Francji, Nigerii, Filipin, Anglii, Chorwacji, Argentyny, Peru, Kurdystanu, Tanzanii, Meksyku i z Polski. Wędrowali stacjami Drogi Krzyżowej wśród pozostałości dawnych baraków tej części obozu, w której w czasie II wojny światowej byli umieszczani głównie jeńcy radzieccy, a potem także powstańcy warszawscy. Między stacjami śpiewali kanon z Taizé: Oculi nostri ad Dominum Iesum („Nasze oczy zwrócone są na Pana Jezusa”).

Na nabożeństwo przyjechało kilka osób spoza angielskojęzycznej wspólnoty. – Przyjechałem tutaj, bo w tym roku nie mogłem brać udziału w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej, w której uczestniczyłem dwa razy. To taka inna ekstremalna Droga Krzyżowa. Przeżycie jej w takim miejscu jest całkiem inne i dużo głębsze – powiedział Krzysztof Wilczek ze Szczedrzyka.

– Takiej Drogi Krzyżowej tutaj jeszcze nigdy nie było. Trudno mi wypowiadać się za innych, ale dla mnie było to przeżycie wyjątkowe – powiedziała nam dr Violetta Rezler-Wasielewska, dyrektor Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych w Opolu-Łambinowicach, które opiekuje się Miejscem Pamięci Narodowej, w skład którego wchodzą tereny dawnego obozu jenieckiego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.