Nowy numer 17/2024 Archiwum
  • CSOG
    17.02.2019 00:46
    Pisze Ksiądz Redaktor: "Coś o tym wszystkim wiem, bom w tej samej sytuacji." Ksiądz pisze wzruszający tekst zachęcający chętnych do pewnej refleksji. Być może ja nie powinienem nic pisać, może nic nie wiem, bom w całkiem innej sytuacji. Mieszkam w ogromnej, młodej i bogatej parafii, w której zatrudnieni oprócz młodego jeszcze proboszcza, są wyłącznie młodzi księża. I byłbym milczał, gdyby nie sprowokował mnie Ksiądz do głębszej refleksji, do szerszego spojrzenia na problem. Czy problem dotyczy wyłącznie starszych księży? Zgadzam się, że dla nich jest bardzo dotkliwy. Przyjmując i wybierając powołanie zrezygnowali z zabezpieczenia jakie świeckim może dać oparcie w dzieciach. Podjęli ryzyko całkowitego zawierzenia i zdania się z zaufaniem w jesieni życia na opatrzność Bożą. Wspomina Ksiądz jednak, (troszkę marginalnie) że wśród parafian niekonsekrowanych też coraz częstsze perspektywy pesymistyczne.
    „W bliskiej perspektywie zostanie tu wielu ludzi starszych, którzy już teraz nie radzą sobie z codziennością życia”. – Dla mnie to jest właściwa refleksja. Refleksja smutna, lecz ważna i prawdziwa. Problem dotyka tak duchownych jak i świeckich i można dyskutować kogo bardziej. Czy księdza, który dzieci nie ma, czy świeckich którzy niby dzieci mają. Świadomie piszę niby, bo często te dzieci daleko, często zapracowane, zajęte innymi ważnymi sprawami. Czyli dzieci są, ale życie wygląda tak, jakby ich nie było.
    Zmienił się model społeczny rodziny. Mniej lub bardziej dobrowolnie i świadomie zgodziliśmy się przejąć modę na model wcześniej wdrożony przez naszych zachodnich sąsiadów. Rodziny coraz bardziej rozrzucone, członkowie rodzin coraz dalej od siebie oddaleni. Oddaleni i w sensie fizycznej odległości i mentalnie, uczuciowo. Coraz mniej się sobą nawzajem interesujemy, coraz mniej sobie pomagamy, coraz mniej o siebie dbamy. Wspomina ksiądz o pomocy społecznej i że w mieście lepiej, łatwiej, swobodniej i większe fundusze. Tylko tak się księdzu zdaje. Samotność w tłumie boli tak samo, a czasami bywa jeszcze bardziej dotkliwa. Ja mógłbym pomyśleć, że księdzu jest łatwiej; ksiądz od święceń do pewnej samotności bardziej zaprawiony i przyzwyczajony. A domy które tętnią życiem, czasem płaczem, kłótnią, kiedy indziej śmiechem, ale żyją, tętnią. Potem nagle pustoszeją. Cisza, która zapada, co dzień bardziej jest ciszą grobową. I opieka społeczna tej pustki nie zapełni.
    Ksiądz stawia wniosek o monitoring, o takie starszych okresowe odwiedzanie. To jest jakiś pomysł. Lepszy jakiś niż żaden. Ja jednak myślę, że czas bardzo poważnie zacząć myśleć, nie tylko myśleć ale i działać, żeby odbudowywać systemy wspólnot, zacieśniania więzi. Żeby ojciec czuł się ojcem a syn synem, brat żeby była bratu bratem a sąsiad dobrym sąsiadem. Może jeśli zaczniemy budować mosty zamiast murów, mosty miłości, braterstwa, przyjaźni. Może to lepsze będzie i dla świeckich i dla kapłanów. Lepsze od monitorowania starszych, domów opieki społecznej. Może odbudowa rozrywanych systemowo więzi będzie lepsza niż doraźne, zastępcze, administracyjnie bezduszne rozwiązania. Przy czym wyjaśniam, ja wiem Ksiądz o chleb powszedni walczy, a ja o miodzie do tego chleba … chyba tylko marzę.
    doceń 12
    • kret
      17.02.2019 18:42
      Przede wszystkim trzeba aby rodzice nie chcieli by ich dzieci miały materialnie "lepiej" :po 2-3 samochody , domy tylko dla siebie ( bez miejsca dla starszego pokolenia) i co tygodniowych wyjazdów poza miejsce zamieszkania.A rodzice często dążą do tego by ich dzieci miały lepiej, by oni rodzice na starość nie były ciężarem dla swoich dzieci...skoro tak mówią to potem te dzieci tak się nimi opiekują- wyjeżdżając dalej niż bliżej od starszych rodziców.Rodzicami starszymi opiekować się trzeba gdy dzieci są odchowane, więc można z własnymi rodzicami być bliżej- oni już nie ingerują tak bardzo w dopiero co zaczynające wspólne życie młode małżeństwo. Totalny materializm a także nieludzki indywidualizm i skrajna niezależność młodego pokolenia, średniego pokolenia,małżeństw z odchowanymi dziećmi doprowadzają do obojętności na niedołężność bliskich osób 75+
      • elle
        19.02.2019 14:00
        No coz, zwyklo sie odpowiedzialnoscia za ten stan rzeczy obarczac dzieci, ja jednak sie upieram, ze seniorzy rowniez nie sa juz tacy jak kiedys. Dosc powiedziec, ze pokolenie 75+ zrobilo rewolucje seksualna w latach 60-tych. Widocznie nie da sie uniewaznic przykazania 6-tego bez 4-tego. Ile przy tym bylo aborcji - rowniez warto by sie tu pokusic o analize jak aborcja w rodzinie wplywa na relacje z dziecmi, ktorym udalo sie przezyc ten jakze nebezpieczny okres prenatalny? Przeciez istnieje korelacja o ile nie zwiazek przyczynowo-skutkowy pomiedzy uprzedmiotowieniem dzieci nienarodzonych i tych narodzonych. Z boku to moze i wyglada na poswiecenie i milosc jak sie widzi rodzicow zapewniajacym dzieciom dobre wyksztalcenie i dobry start materialny , ale ile jest tam tak naprawde bolu i nieszczescia, gdy dzieci musza zaspokajac ambicje i aspiracje rodzicow? Sama znam lekarza, ktorego ojciec sie wstydzi, bo ten nie zrobil jeszcze specjalizacji i nie postawil takiej chlupy jak dzieci znajomych. Mozna sie dziwic, ze dzieci uciakaja od takich kontrolujacych i trudnych do zadowolonia rodzicow na drugi koniec Polski? Z moich obserwacji wynika, ze w korporacjach pracują byli prymusi, dzieci ambitnych rodzicow, bo tez takich ludzi sie tam rekrutuje, beda zarywac noce dla pochwaly szefa i awansu, czasem nawet podwyzka nie jest porzebna. A ilu seniorow modli sie dziesiaj za dzieci i wnuki? Moja babcia nie byla swieta, ale przyszedl odpowiedni czas i zaczela codziennie chodzic do kosciola oraz modlic sie na rozancu. Mojego ojca nie udalo mi sie namowic do dolaczenia do rozy rozancowej za dzieci - chodzilo o 1 dziesiatke dziennie - szkoda mu bylo czasu - lepiej narzekac na dzieci ze zamalo sie poswiecaja, i siedziec godzinami przed telewizorem czy na sympatii.pl -a i tu jeszcze trzeba przypominac , ze w wieku 75 lat szoste przykazanie dalej obowiazuje. A Ile starszych kobiet mozna spotkac na czarnym marszu zamiast w kosciele? Gdzie ta slynna madrosc zyciowa i doswiadczenie, ktora miala byc zaplata za trudy opieki nad seniorem? Ilu rodzicow funduje jeszcze swoim dzieciom klopoty zwiazane z rozwodem? Zamiast sie nawzajem wspierac na starosc to ludzie sie rozwodza i wplatują dzieci we wlasne klopoty malzenskie, bo im sie wydaje, ze to dzieci powinny ponosic konsekwencje balaganu zyciowego, ktory sobie rodzice sami zrobili - poniewaz nie ma sie w domu do kogo odezwac, to najlepiej przeprowadzic sie do corki i zmuszac ja do sluchania uzalania sie nad soba, a jak nie chce , zeby jej kto zatruwal jadem zycie rodzinne, to niewdzieczna. Inna sprawa to to, ze dzisiejsze pokolenie 75+ to bodaj pierwsze pokolenie od 10tys lat, ktore ostatnie 10-20 lat spedzilo bezczynie, bez zadnych obowiazkow. Jak to wplYwa na ludzi? Toz to nawet dzieci musza chodzic do szkoly i maja jakies obowiazki. Z nudow rzeczywiscie mozna oszalec, zwlaszcza jak sie nie ma sasiadow, przyjaciol a z rodzenstwem i kuzynami kontaktow nie utrzymuje albo ma konflikty - ale czy to wina dzieci? No i jeszcze sama definicja niedoleznosci. Samotnosc, nuda a nawet cukrzyca czy bole kregoslupa to nie jest niedoleznosc. Niedoleznosc to jest uposledzenie fizyczne badz umyslowe, ktore uniemozliwa samodzilene funkcjonowanie. Solidarnosc miedzypokoleniowa obejmuje obie stony i oznacza ze senior powinien starac sie byc samodzielny jak tylko sie da. Przeciez w dzisiejszych czasach zeby cos zjesc to nie trzeba juz krowy nakarmic, wydoic, masla ubic, chleba upiec, mozna zamowic to wszystko przez internet, a ilu seniorow narzeka, ze nie ma kto ich wyreczyc w prostych czynnosciach zyciowych? Moze i wymagaja one wiecej czasu i wysilku, ale czasu to chyba seniorom nie brakuje, w przeciwienswie do ich dzieci. Oczywiscie nie dotyczy to wszystkich seniorow, ale mysle ze Ci co nabyli madosc zyciowa, to akurat nie maja problemow w relacjach z dziecmi i wnukami. Zaloze sie , ze sie kijem nie moga odpedzic od ludzi szukajacych ludzkiego ciepla.
        doceń 0
        0
  • 8086
    17.02.2019 10:06
    Stary komputer to raczej XT, fakt, ma prawo jeszcze działać, a wyliczyć na pewno potrafi to co i te nowe. No i o elektronice możemy tu właśnie wspomnieć, "mówi się" teraz o elektronicznych systemach zdalnego nadzoru i "opieki" nad chorymi i starszymi, robotach pomagających w życiowych czynnościach, technicznie sprawa wygląda na możliwą do zrealizowania w znacznym stopniu. Do tego jakieś mobilne "służby" reagujące w razie pilnej potrzeby albo realizujące "plany opieki" dla poszczególnych osób. Najcięższe przypadki oczywiście w stacjonarnych domach opieki itd. Ale mnie te rozwiązania które pewnie zaczną faktycznie wchodzić w życie, jakoś nie cieszą. Człowiek, nawet posługujący się elektroniką, potrzebuje przede wszystkim człowieka - któremu może zaufać, który nigdy nie zawiedzie i zrobi wszystko, a nie tylko to co przewiduje procedura czy plan opieki. Który przybędzie nawet jak siądzie prąd i internet w całym województwie. Dlatego pomysł Księdza bardziej mi się podoba, i oby to człowiek opiekował się człowiekiem, ewentualnie tylko elektroniką wspomagany. A problem szykuje się gigantyczny i w miastach wcale nie będzie lepiej. Już są całe starzejące się osiedla, młodzi jeśli nie wyjechali na zmywak to mają swoją pracę, domy i rodziny i tak jakby ich nie było. I Kościół, i "cywile", mają się nad czym zastanowić, a przede wszystkim działać. Bo czasu na myślenie już nie ma.
    doceń 3
  • Berenika
    17.02.2019 10:44
    Do Nieba równie blisko z tej wsi, co z miasta, gdzie młodzi i wykształceni..
    doceń 3
  • zapyt
    17.02.2019 18:50
    Istnieje całkiem pokaźny "sektor" opieki, kiedy to starszymi i niesamodzielnymi osobami zajmują się przez 24/7 ich małżonkowie (tu - n/a), lub dzieci, same w wieku 50+. Muszą w tym celu zrezygnować z pracy, co zresztą trudne nie jest, bo ludzi w tym wieku i tak nikt nie chce zatrudniać, zresztą słusznie. Jeśli nie chodzi o lukratywne a nie wymagające wysiłku synekury przynajmniej. Takim opiekunom przysługuje "zasiłek", obwarowany kryterium dochodowym, dzięki któremu większość z nich go nie dostanie. Pal sześć, z nim czy bez niego, jedno dziadostwo. Żyją z emerytury chorego, który jeśli za życia zbytnio się nie lenił, próg ten przekracza. Ale problem że te osoby nie mają ubezpieczenia zdrowotnego. Czy ktoś tam na Górze, nie mógłby go przynajmniej zapewnić ludziom którzy zdejmują Władzom z głowy niemały i kosztowny problem?
    doceń 1
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Zapisane na później

Pobieranie listy