Aż przykro czytać wypowiedź hierarchy KK. Pomieszanie z poplątaniem i żadnej prawdy a tylko fałsz i obłuda. Módlmy się o nawrócenie dla ludzi ze związków niesakramentalnych aby zrozumieli swój błąd i powrócili do Chrystusa ukrzyżowanego.
W Niemczech do tego by być chrzestnym wystarczy tylko , że jest się katolikiem . W niektórych diecezjach nawet jest zabronione, aby proboszcz żądał zaświadczenia od proboszcza parafii , z której chrzestny pochodzi (diecezja Freiburg). Ksiądz , który by to robił, będzie napominany przez kurię. Nie zmyśliłem tego - słyszałem to od polskiego ksiądza pracującego w tej diecezji. Czego się nie robi,by nie urazić uczuć grzesznika...w Polsce idzie to samo.
Kolejny artykuł o związkach niesakramentalnych. Czy wszyscy kardynałowie i biskupi chcą nas zamęczyć tym tematem, czy urabiają wiernych, by bez oporów przyjęli złagodzenie stanowiska Kościoła w podejściu do cudzołożników? No to powiedzcie drodzy pasterze, że likwiduje się cudzołóstwo i zostaje 9 Przykazań, a z ceremonii ślubnej zostaje usunięta przysięga małżeńska "nie opuszczę cię az do śmierci". Po co owijać w bawełnę, skoro aż nadto widać, że o to wam chodzi?
A rachunek sumienia, z którego korzystam twierdzi, że nie wolno zuchwale grzeszyć w nadzieji Miłosierdzia Bożego, i że jest to grzech przeciw Duchowi Świętemu.
A pozatym nie wiem czemu biskup Czaja mówi, tak jakby te sytuacje były nie do zmiany. To chyba nie jest do końca tak...
Ogólnie nie chcę nikogo urazić, tylko wydaję mi się, że nie do końca jest tak prosto jak mówi b. Czaja.
Warto byłoby zastanowić się i porozmawiać o takiej spowiedzi dla niesakramentalnych po której wprawdzie nie uzyskują prawa do komunii św( skora taka jest dyscyplina kościoła) ale odpuszczona jest im reszta win. Nic się nie mówi o tym w kościołach i różne zdania mają na ten temat księża. Szkoda że większość rozmów o w/w problemie to bardziej wywoływanie fermentu,oburzanie się i mędrkowanie niż twórcze szukanie pomocy dla zniewolonych grzechem. Chodzi o to aby pójść za zagubionymi owcami a nie wołać na nie i pokazywać palcem kierunek.
Z tego co wiem to można przystępować do takiej formy "spowiedzi" tylko się nie otrzymuje rozgrzeszenia, no ale to chyba normalne skoro tkwi się w grzechu bez postanowienia poprawy.
A co z ludźmi po rozwodach, którzy jednak postanowili dotrzymać przysięgi małżeńskiej i nie wstąpili w nowy związek? Gdzie w kościele za wyjątkiem Sychar duszpasterstwa i wparcie dla takich osób? Dla niesakramentalnych są rekolekcje, grupy wsparcia, duszpasterstwa a reszta: radźcie sobie sami a najlepiej wstąpcie w niesakramentalny związek to się wami zajmą. Druga sprawa jak się utrzymuje żywą relację z Chrystusem bez sakramentów św? Wystarczy Pismo św i wspólna modlitwa? I to dyscyplina kościoła zabrania przystępowania do sakramentów świętych? A mnie uczono że to sami żyjący w grzechu ciężkim odcinają się od pełnego uczestnictwa w życiu Kościoła. Bo brak u nich chęci poprawy. Co to w ogóle za żal i pokuta bez poprawy? Przecież to jest jeden z warunków spowiedzi św. Nie da rady zmienić swojego życia bo się jest w niesakramentalnym związku? To trudne ale możliwe. Nie mnie wyrokować kto będzie w niebie, ale takie głaskanie po głowie grzeszników rozbija Kościół. Bo skoro tak to po co w ogóle przysięga małżeńska, po co troszczyć się o związek, gdzie ta miłość która ma jednoczyć małżonków? Jak komuś przysięgałam to znaczy że mam wytrwać i to wcale nie jest łatwe. Denerwuje mnie Kościół który wszystko ułatwia i wskazuje tylko i wyłącznie na Miłosierdzie Boże, które owszem istnieje ale dla skruszonych grzeszników, chcących się poprawić.
Albo taka sytuacja: jeden ksiądz ogłosił że nie odwiedzi wszystkich parafian na kolędzie bo ma wyznaczony dłuższy pobyt w szpitalu - operacja biodra. Wszyscy liczyli że do nich zajdzie a on poszedł do takich cudzołożników bez ślubu a potem jeszcze do takiego o którym wszyscy wiedzą że jest złodziejem, a innych olał. Niepojęte
Eza, co w tym niepojętego? Poszedł do tych, którzy najbardziej Go potrzebowali. Jak Jezus. A Ty jak Faryzeusze mówisz " niepojęte". Oni też się gorszyli. Jak to się skończyło? Wielki Piątek tuż tuż.
Bp Czaja po raz kolejny przytacza historię syna marnotrawnego (w homilii też przytaczał), ale nie idzie do końca: Marnotrawny WRÓCIŁ i uznał swoją winę. Nie mówił: Ojcze, to moj sposób na życie, spróbuj go uznać, mogę być i z tobą i na moich manowcach.Ojcze, zmień swoje surowe zasady, świat poszedł do przodu, jest nas coraz więcej, marnotrawnych. Nie, on się odciął od swojej błędnej decyzji, od życia w grzechu. Nikt nie twierdzi, że Bóg przestał kochać tych, którzy podjęli decyzję o zawarciu związku niesakramentalnego - nie trzeba wciąż tej Bożej wierności w miłości podkreslać. Bóg nie cofa słowa. To człowiek, decydując się na życie w grzechu odcina się od Boga. Zawsze może wrócić, ale musi uznać grzech. A mam wrażenie, że chodzi o to, aby znaleźć sposób, aby niesakramentalnych pogłaskać, pocieszyć i powiedzieć: Nie martw się, Bóg cię kocha. A to tylko część prawdy... Kocha, pomimo grzechu. Ale czeka, aż go uznasz, wyznasz i zaczniesz życ naprawdę, wg Jego przykazań.
Już nie chce mi się po raz kolejny komentować tego samego, więc zadam tylko jedno pytanie: jak utrzymuje się" żywą więź" z kimś, kogo się porzuci? ( z człowiekiem, Chrystusem, Kościołem?). Jak sobie Biskup to wyobraża? Ja jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić.
"Zewnętrzne okoliczności nie muszą być wyrazem wewnętrznego nastawienia człowieka." - to Biskup. "Bądźcie transparentni. Niech Wasze czyny będą zgodne z duchem chrześcijaństwa" - to Papież Franciszek.
100% poparcia dla biskupa. Komu się życie rodzinne udało, ten niech dziękuje Panu Bogu. Niektórym jednak tak się pokręci, że po prostu nie ma dobrego wyjścia z sytuacji. Jak ktoś ma do wyboru zimą sandały albo dziurawe buty, to każde wyjście jest złe. Wyjść z inicjatywą katechetyczną i duszpasterską do związków niesakramentalnych to świetny pomysł. I nie ma tu żadnego relatywizmu.
Pisze Pan:"Komu się życie rodzinne udało, ten niech dziękuje Panu Bogu".A życie rodzinne się nie udaje samo z siebie. Życie rodzinne budujemy my - dzień po dniu, przez całe życie. Jak się zdamy na przypadek, jak nie będziemy pracować nad sobą, związkiem, to wcześniej czy później poniesiemy porażkę. I zawsze jest wyjście z sytuacji. Zawsze, jeśli będziemy ufać Bogu, który jest wierny w swoich obietnicach. Jeśli będziemy się Go trzymać, to przeżyjemy zimę, wiele zim i w sandałach i bez nich. Każde życie jest trudne i to w związku i to samotne i to w zakonie. Każde, by było udane, szczęśliwe, potrzebuje zakorzenienia w Chrystusie.
To bardzo dobrze, że są w Kościele... tylko tak jak każdy po to by się nawracać i zbliżać do Pana Boga... a nie po to by trwać w złym i nie starać się zmienić swojej sytuacji...
Jeżeli kobieta lub mężczyzna są w pierwszym związku niesakramentalnym, niepoprzedzonym małżeństwem sakramentalnym, mogą zawrzeć związek sakramentalny z każdym kto nigdy nie był w związku sakramentalnym.
Związek niesakramentalny w oczach Boga jest nieważny.
Co więcej, każdy kto poślubi taką kobietę lub mężczyznę ratuje ich dusze przed cudzołóstwem. No chyba, że sami ze sobą wejdą w taki związek to nawet jeszcze lepiej dla nich.
Niestety, takie mydlenie oczu niesakramentalnym to tylko i wyłącznie działanie na ich szkodę. Dla dobra cudzołożników KK powinien powiedzieć im jasno i dobitnie - to ciężki grzech, porzućcie go, nawróćcie się i powróćcie na łono Kościoła od którego odeszliście bardzo daleko.Bo Kościół to Ci, którzy wierzą w Boga i postępują zgodnie z jego Słowem, czasami grzeszą, ale nie są zatwardziałymi grzesznikami dla których Słowo Boże nie ma żadnego znaczenia. Jak ktoś, kto odrzuca Boże przykazania może być zbawiony? Wiara bez uczynków jest martwa....
Co z ważnym sakramentem małżeństwa !? A co z małżonkami porzuconymi i wiernymi ? Ci ludzie przeżywają największą traumę w życiu ! Poranieni,pozostawieni z problemami, osamotnieni, często chorzy na depresję, walczą o rodzinę starając się zastąpić swoim porzuconym dzieciom ojca lub matkę! Czy oni nie potrzebują szczególnej opieki ? Nie chodzi mi o wyrzucanie kogokolwiek poza Kościół, ale zachowajmy przynajmniej rozsądne proporcje !
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
Pomieszanie z poplątaniem i żadnej prawdy a tylko fałsz i obłuda.
Módlmy się o nawrócenie dla ludzi ze związków niesakramentalnych aby zrozumieli swój błąd i powrócili do Chrystusa ukrzyżowanego.
Czego się nie robi,by nie urazić uczuć grzesznika...w Polsce idzie to samo.
Jestem praktykujacym katolikiem, co to jest łaska uświęcająca ?
No to powiedzcie drodzy pasterze, że likwiduje się cudzołóstwo i zostaje 9 Przykazań, a z ceremonii ślubnej zostaje usunięta przysięga małżeńska "nie opuszczę cię az do śmierci". Po co owijać w bawełnę, skoro aż nadto widać, że o to wam chodzi?
A pozatym nie wiem czemu biskup Czaja mówi, tak jakby te sytuacje były nie do zmiany. To chyba nie jest do końca tak...
Ogólnie nie chcę nikogo urazić, tylko wydaję mi się, że nie do końca jest tak prosto jak mówi b. Czaja.
Szkoda że większość rozmów o w/w problemie to bardziej wywoływanie fermentu,oburzanie się i mędrkowanie niż twórcze szukanie pomocy dla zniewolonych grzechem. Chodzi o to aby pójść za zagubionymi owcami a nie wołać na nie i pokazywać palcem kierunek.
Druga sprawa jak się utrzymuje żywą relację z Chrystusem bez sakramentów św? Wystarczy Pismo św i wspólna modlitwa? I to dyscyplina kościoła zabrania przystępowania do sakramentów świętych? A mnie uczono że to sami żyjący w grzechu ciężkim odcinają się od pełnego uczestnictwa w życiu Kościoła. Bo brak u nich chęci poprawy. Co to w ogóle za żal i pokuta bez poprawy? Przecież to jest jeden z warunków spowiedzi św.
Nie da rady zmienić swojego życia bo się jest w niesakramentalnym związku? To trudne ale możliwe.
Nie mnie wyrokować kto będzie w niebie, ale takie głaskanie po głowie grzeszników rozbija Kościół. Bo skoro tak to po co w ogóle przysięga małżeńska, po co troszczyć się o związek, gdzie ta miłość która ma jednoczyć małżonków? Jak komuś przysięgałam to znaczy że mam wytrwać i to wcale nie jest łatwe.
Denerwuje mnie Kościół który wszystko ułatwia i wskazuje tylko i wyłącznie na Miłosierdzie Boże, które owszem istnieje ale dla skruszonych grzeszników, chcących się poprawić.
a on poszedł do takich cudzołożników bez ślubu a potem jeszcze do takiego o którym wszyscy wiedzą że jest złodziejem, a innych olał. Niepojęte
Nie, on się odciął od swojej błędnej decyzji, od życia w grzechu.
Nikt nie twierdzi, że Bóg przestał kochać tych, którzy podjęli decyzję o zawarciu związku niesakramentalnego - nie trzeba wciąż tej Bożej wierności w miłości podkreslać. Bóg nie cofa słowa. To człowiek, decydując się na życie w grzechu odcina się od Boga. Zawsze może wrócić, ale musi uznać grzech.
A mam wrażenie, że chodzi o to, aby znaleźć sposób, aby niesakramentalnych pogłaskać, pocieszyć i powiedzieć: Nie martw się, Bóg cię kocha. A to tylko część prawdy...
Kocha, pomimo grzechu. Ale czeka, aż go uznasz, wyznasz i zaczniesz życ naprawdę, wg Jego przykazań.
"Bądźcie transparentni. Niech Wasze czyny będą zgodne z duchem chrześcijaństwa" - to Papież Franciszek.
I zawsze jest wyjście z sytuacji. Zawsze, jeśli będziemy ufać Bogu, który jest wierny w swoich obietnicach. Jeśli będziemy się Go trzymać, to przeżyjemy zimę, wiele zim i w sandałach i bez nich. Każde życie jest trudne i to w związku i to samotne i to w zakonie. Każde, by było udane, szczęśliwe, potrzebuje zakorzenienia w Chrystusie.
Ktoś, kto przedkłada zaspokajanie popędu seksualnego nad Jezusa, powinien sobie wybić z głowy raz na zawsze możliwość zbawienia.
Jezus wyraźnie powiedział: kto mnie się zaprze, tego i ja się zaprę przed moim Ojcem.
Związek niesakramentalny w oczach Boga jest nieważny.
Co więcej, każdy kto poślubi taką kobietę lub mężczyznę ratuje ich dusze przed cudzołóstwem.
No chyba, że sami ze sobą wejdą w taki związek to nawet jeszcze lepiej dla nich.
Jak ktoś, kto odrzuca Boże przykazania może być zbawiony? Wiara bez uczynków jest martwa....
Ci ludzie przeżywają największą traumę w życiu ! Poranieni,pozostawieni z problemami, osamotnieni, często chorzy na depresję, walczą o rodzinę starając się zastąpić swoim porzuconym dzieciom ojca lub matkę! Czy oni nie potrzebują szczególnej opieki ? Nie chodzi mi o wyrzucanie kogokolwiek poza Kościół, ale zachowajmy przynajmniej rozsądne proporcje !
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.