Po dwudziestu – z półroczną górką – latach pracę w „Gościu Niedzielnym” zakończyła, przechodząc na emeryturę, Teresa Sienkiewicz-Miś.
Trzeci tydzień zabieram się do pisania tego tekstu i do tej pory nie wiem, jak go zacząć. Bo bez Teresy nie byłoby „Gościa Opolskiego”. Bez niej w ogóle trudno sobie wyobrazić naszą redakcję, o czym dobrze wiedzą nasi czytelnicy i przyjaciele. Pani Teresa zostanie postacią legendarną, powiedział mi niedawno jeden z zacnych księży naszej diecezji. „Tylko spróbuj napisać peany ku mojej czci, a tego Ci nie wybaczę”, powiedziała mi Teresa dzisiaj. Napisz, że Sienkiewicz zawsze była roztrzepana i krotochwilna, poradziła. Uhm. Teresa nie lubi patosu, ale powtórzę: bez niej nie byłoby „Gościa Opolskiego”. To ona zaczęła – wspólnie z ks. dr. Janem Kopcem – redagowanie edycji opolskiej „Gościa”. Właśnie ją wybrał poprzedni redaktor naczelny śp. ks. Stanisław Tkocz. Do legendy naszej redakcji przejdą opowieści o pierwszej wizycie w Katowicach, dylematach związanych z doborem spódnicy o odpowiedniej długości oraz bacznym wzroku naczelnego, który uważnie lustrował kandydatkę. Spodobała mu się. A potem zdobywała kolejne serca, arcybiskupa metropolity nie wyłączając.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.