Zapierające dech korony żniwne to efekt długiej pracy wielu rąk.
Jedne korony są efektem pracy pojedynczej osoby, jak korona z Modzurowa, reprezentująca na diecezjalnych dożynkach na Górze św. Anny dekanat Łany. To nie tradycyjna korona, a serce, w centrum którego znalazł się wizerunek św. Jana Pawła II. Serce, zrobione przez Bożenę Szczedullę, powstało nie tylko z ziaren zbóż, ale również z ryżu, czerwonej fasoli czy bobiku.
Większość koron to efekt pracy zespołowej, choć często jest tak, że pomysł i czuwanie nad wykonaniem spoczywa na jednej osobie. W Dobrej, która reprezentowała dekanat krapkowicki, zadania rozdzielono pomiędzy wszystkie rodziny.
- Zaczęliśmy już zimą, kiedy ziarenka nadziewaliśmy na druciki. Każda rodzina dostała przydział drutów i w wolnym czasie mogła je nawlekać - opowiadają Gabriela i Iwona Mortz z Dobrej. Panie dopowiadają, że ich miejscowość jest niewielka, stąd każde ręce do pracy przy koronie są cenne, ale nad całością czuwała Monika Herut, która zaprojektowała koronę i była jej główną wykonawczynią.
Kolejny etap prac to zebranie z pola kłosów dojrzewających zbóż. - Trzeba to zrobić w odpowiednim momencie, nim zboże namoknie od deszczu - wyjaśniają. Później w garażach rozwiesza się je kłosami w dół. - Gdybyśmy je położyły do wyschnięcia, to pokruszyłyby się - tłumaczy pani Gabriela.
Same stworzenie korony, z wcześniej przygotowanych elementów, trwało około 2-3 tygodni. - Trzeba poświęcić nie mało czasu, potrzeba wiele cierpliwości i precyzji - mówi pani Gabriela. Ale efekt? Przepiękny!
Podczas tegorocznych dożynek w grocie lurdzkiej można było podziwiać ponad 30 koron żniwnych. - Są one owocem naszego dziękczynienia. To piękna i stara tradycja, która kosztuje wiele pracy, trudu, pomysłu. Wszystkie korony są piękne, bo mają w sobie element waszej pracy i zaangażowania - podkreślał gwardian o. Błażej Kurowski, witając delegacje dożynkowe na Górze św. Anny.