Rozkochaj się…

O zakochaniu, codzienności i życiu z Bogiem na kocią łapę opowiada ks. Jakub Bartczak.

Rozkochaj się…   Choć to był wieczór hiphopowo-uwielbieniowy, ks. Jakub więcej mówił, niż rapował. Ale niezależnie od formy jego świadectwo trafiało do serc Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość O miłości - tej ludzkiej i tej do Boga - ks. Jakub Bartczak mówił podczas wieczoru uwielbienia w Opolu. Wspominał o jej wspólnych punktach, swoich odkryciach i dylematach na kapłańskiej drodze, które świetnie pasują też do rozterek ludzi świeckich.

Zakochanie

- Kiedy chłopak poznaje dziewczynę, to najpierw jest czas takiego zauroczenia, w jego oczach ona jest jakąś superlaską i odwrotnie. Kiedyś koleżanka opowiadała mi o swoim chłopaku. Ciągle było „Łukasz to, Łukasz tamto, Łukasz jest najlepszy...”. Myślałem - to musi być jakiś supergość... Jak był ślub, to patrzę na niego, a to jakiś taki zwykły placek... Ale ona go kochała, zresztą do dziś się kochają, są udanym małżeństwem. Miłość ma to do siebie, szczególnie ten pierwszy etap, że wszystko w tym drugim idealizujemy. Z czasem są różne zagrożenia dla niej - może się przerodzić w przyzwyczajenie albo zostajemy ze sobą „z rozsądku”. I w relacji z Bogiem i w miłości ludzkiej jest podobnie - trzeba o nią dbać, starać się o nią, ciągle ją odświeżać. (...) Różnie nas Pan Bóg stworzył, ale chodzi o to, by się w Nim rozkochać i nie pozwolić się do Niego przyzwyczaić, rozłożyć wygodnie obok Niego, nie traktować spotkań z Nim jako obowiązku czy pracy.

Nie „na kocią łapę” czyli poświęcenie i szczęście

Mawia się, że miłość - ta do Boga i do drugiego człowieka - wymaga poświęceń, rezygnacji, która czasem przychodzi bardzo trudno...

- W środowisku hiphopowym największą wartością jest wolność, bycie na luzaku. Przed święceniami myślałem, że się nie nadaję do tego posłuszeństwa, czystości - krew nie woda, a ten celibat i cała reszta… Więc wymyśliłem, że będę żył z Bogiem tak na kocią łapę, bo doświadczywszy już tej miłości Boga żal mi było od Niego tak całkiem odchodzić. Na szczęście rektor szybko mnie wyprowadził z tego pomysłu, stwierdzając, „Ja takich jak ty, Kuba, znam, którzy powiedzieliby Pan Bogu swoje tak dopiero po siedemdziesiątce. Albo w lewo, albo w prawo… Idź i to przemódl, jaką decyzję chcesz w życiu podjąć”.

I gdy tak zrobiłem, jakoś tak bardzo mocno usłyszałem głos Boga, że to jest moja droga. I okazało się, że rzeczywiście łaska Boża działa na naturze. Bóg umacnia tę naszą miłość i otwartość przez sakramenty święte. On doskonale wie, co dzieje się w naszym sercu i czego nam trzeba. I troszczy się o nas, bo kocha.

Prawdziwa miłość polega na tym, że się poświęca - tak jak Chrystus umarł dla nas na krzyżu. Trzeba tylko otworzyć swoje serce, wyzbyć się lenistwa i naszych ludzkich uprzedzeń, wyobrażeń, pokus, naszych kalkulacji, co zyskamy, a co stracimy…

Jeśli masz swoją drugą połówkę - małżonka/-ę, narzeczonego/-ą podpowiadamy, jak można odświeżyć uczucie, ogłosić światu, że Wasza miłość trwa, że wciąż jesteście zakochani albo że wciąż kochacie. Zapraszamy do udziału w naszym konkursie walentynkowym. Szczegóły znajdziecie tutaj .

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..